Niektórzy
nazywają album „Out To Lunch” przełomowym, łamiącym bariery, free-jazzowym może
niekoniecznie w sensie muzycznej formy, ale w sensie pozostawienia za drzwiami
studia wszystkich ograniczeń. Porzucenie owych kompozycyjnych ograniczeń nie
musi oznaczać muzycznego chaosu, ani braku szacunku, czy wiedzy i znajomości
jazzowej tradycji.
Eric
Dolphy zaczynał swoją karierę muzyczną jako klasyczny flecista, był jednym z
pierwszych jazzowych muzyków grających na poważnie na klarnecie basowym.
Improwizować nauczył się grając w zespole Charlesa Mingusa na kilka lat przed
nagraniem „Out To Lunch”. Sam Charles Mingus uważał Erica Dolphy za
najważniejszego muzyka w słynnym składzie swojego jazzowego workshopu w latach
1961-1962. Płyta „Out To Lunch” powstała
niespełna 3 lata później.
Eric
Dolphy jest na tej płycie wyśmienitym liderem, aranżerem, muzykiem, który mając
świadomość bycia liderem pozostawia wiele miejsca dla innych. Nieczęsto
spotykany skład instrumentów (wibrafon, trąbka, sekcja rytmiczna), brzmienia
fletu i klarnetu basowego lidera, często podobne do naturalnych dźwięków
przyrody, a także niestandardowe rozwiązania rytmiczne tworzą intrygującą,
nietuzinkową, a jednocześnie niekoniecznie wydziwioną na siłę, tak jak wiele
późniejszych free-jazzowych nagrań całość.
Ta
płyta to też jedno z pierwszych ważnych nagrań kończącego wtedy właśnie 18 lat
Tony Williamsa. Mniej więcej w tym samym czasie Tony Williams zagrał na 6
ważnych płytach Milesa Davisa (między innymi „Seven Steps To Heaven” i „Four & More”), a także na ważnych płytach
Kenny Dorhama – „Una Mas”, Tommy Flanagana – „The Trio”, trzech największych z
wczesnych płyt Herbie Hancocka – „My Point Of View”, „Maiden Voyage” i
„Empyrean Isles”, Andrew Hilla – „Point Of Departure”, kilku albumach Sama
Riversa, Jackie McLeana, Wayne Shortera i może jeszcze kilku o których
zapomniałem. I to wszystko w okresie kilkunastu miesięcy w roku 1963 i 1964.
Niezły początek zawodowej kariery…
To
właśnie Tony Williams na spółkę z Bobby Hutchersonem (wibrafon) otwierają płytę
wyznaczając nietypowe rytmiczne standardy dla całego albumu w utworze „Hat And
Beard” nazwanego tak przez lidera na cześć Charlesa Mingusa. Kolejny utwór –
„Something Sweet, Something Tender” to przede wszystkim duet lidera grającego
na klarnecie basowym i Richarda Davisa (kontrabas). „Gazzelloni” to echa be-bopu, który już wtedy
stanowił dla Erica Dolphy muzyczną przeszłość. Jego tytuł to oczywiście
przypomnienie znanego klasycznego flecisty – Severino Gazzelloni. W kolejnych
dwu utworach – w wydaniu analogowym to druga strona płyty, Eric Dolphy gra
prawie wyłącznie na saksofonie altowym.
Freddie
Hubbard to z pewnością najbardziej tradycyjnie (czyli be-bopowo w tym
kontekście) grający muzyk zespołu. Richard Davis gra sporo smyczkiem i te
fragmenty wydają się lepiej pasować do całości, co jest dość niezwykłe w
free-jazzowym kontekście albumu opartego przede wszystkim na nietypowych
rozwiązaniach rytmicznych i zbiorowej improwizacji.
„Out
to Lunch” to album wybitny. Niełatwy, a mimo to nigdy nie słyszałem, żeby
ktokolwiek powiedział, że jest za trudny, za skomplikowany, czy niezrozumiały. Wymaga
jedynie poświęcenia mu odrobinu uwagi. To album, który każdy fan jazzu powinien
znać na pamięć, niezależnie od tego, czy słucha wyłącznie późniejszego
free-jazzu – wtedy to będzie element poznawania źródeł, czy be-bopu, którego
wyznacza symboliczny koniec, pokazując zarazem, że free wywodzi się z muzycznej
tradycji a nie powstało w próżni. Tym łącznikiem są liczne odniesienia do
Charlesa Mingusa i nieco bardziej tradycyjna gra Freddie Hubbarda, reszta to
nadzwyczajna muzyczna wyobraźnia lidera.
Eric Dolphy
Out To Lunch
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 077774652421
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz