Często
temat audycji pojawia się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie. Temat
wczorajszej w zasadzie był dla mnie oczywisty już przed niedzielnym koncertem
Sonny Rollinsa. Relację z koncertu przeczytacie tutaj:
Zawsze
pozostawał cień wątpliwości, że koncert może się nie udać. W końcu Sonny
Rollins to artysta wiekowy, więc zdrowie i zasób sił mogły stanowić
ograniczenie. W końcu okazało się, że swoją witalnością i kreatywnością Sonny
Rollins mógłby dziś obdzielić całe pokolenie młodych artystów i jeszcze by
zostało. Tak czy inaczej, w ramach wspominania wyśmienitego koncertu
przyniosłem do studia garść płyt Sonny Rollinsa. Postanowiłem na inną okazję
zostawić płyty na których pełni rolę sidemana. No… może z jednym wyjątkiem, ale
o tym na koniec… Tak więc nie będzie dziś nic z wielkich płyt Milesa Davisa.
Jednak samych tych największych płyt solowych wystarczyłoby na parę godzin
audycji. I znowu w ten sposób powstaje dylemat, co wybrać….
Zacznijmy
więc od największego komercyjnego sukcesu Sonny Rollinsa (nie licząc „Tatoo You”
Rolling Stonesów – albumu, który sprzedał się zapewne w nakładzie
przewyższającym wszystkie najważniejsze płyty naszego dzisiejszego bohatera
razem wzięte…). Mam na myśli album „Saxophone Colossus” i kompozycję, chciałoby
się powiedzieć.. przebój jazzowy „St. Thomas”. Album
pochodzi z roku 1956. Zagrają oprócz lidera Tommy Flanagan na fortepianie (fortepian
niezbyt często pojawia się w składach Sonny Rollinsa), Doug Watkins na
kontrabasie i Max Roach na perkusji.
* Sonny Rollins – St. Thomas – Saxophone
Colossus
Kolejna
płyta, bez której szybki i z konieczności czasu antenowego skrócony przegląd
solowych dokonań Sonny Rollinsa obyć się nie może, to “Tenor Madness”, podobnie
jak „Saxophone Colossus” z 1956 roku. Utwór tytułowy stanowi jedyną w swoim
rodzaju bitwę dwu saksofonów tenorowych, kto wie, czy nie najważniejszych w historii
jazzu – Sonny Rollinsa i Johna Coltrane’a. Niestety ten utwór trwa ponad 12
minut i dziś się nam nie zmieści. W pozostałych utworach Johna Coltrane’a już
nie ma, ale muzyka i tak jest wyśmienita. Posłuchajmy ballady „When Your Lover
Has Gone” – zagrają oprócz Sonny Rollinsa, Red Garland na fortepianie, Paul
Chambers na kontrabasie i Philly Joe Jones na perkusji.
* Sonny Rollins – When Your Lover Has Gone
– Tenor Madness
Teraz
będzie jedna z najbardziej popularnych kompozycji Sonny Rollinsa – „Oleo”. Wykonywana
przez wszystkich, uniwersalna, grywana przez saksofonistów, trębaczy,
pianistów, gitarzystów. Wielokrotnie nagrywana przez Milesa Davisa, w
towarzystwie Johna Coltrane’a, Hanka Mobley’a, Wayne Shortera. Chyba nigdy nie
nagrany oficjalnie przez Sonny Rollinsa i Milesa Davisa wspólnie… Jeśli ktoś
takie nagranie pamięta (z oficjalnej dyskografii), proszę o sygnał…
Zagrajmy
teraz dość nietypową rejestrację tego utworu pochodzącą z legendarnego kiedyś
bootlegu, który dziś jest dostępny w całkiem dobrej jakości i postaci
sprawiającej wrażenie całkowicie legalnego wydania, opatrzonego starannym
komentarzem. To będzie kwartet Sonny Rollinsa i Dona Cherry z 1963 roku –
koncert zarejestrowano w Stuttgarcie. Zagrają oprócz wymienionych solistów
* Sonny Rollins & Don Cherry Quartet –
Oleo – Complete 1963 Stuttgart Concert
W
ostatnich latach ciągle zapowiadając nowy studyjny album Sonny Rollins wydaje
kompilacje swoich nagrań koncertowych, dając tym, którzy mają okazję posłuchać
go na żywo dobra pamiątkę, przypominającą koncert, który widzieli, a wszystkim
fanom, którzy z różnych przyczyn na koncerty nie mogli dotrzeć okazję do
posłuchania tego, co dzieje się na jego koncertach. Z jednej z tych płyt – „Road
Shows Vol. 1” posłuchajmy utworu „Some Enchanted Evening”, z liderem zagrają
Christian McBride na kontrabasie i Roy Haynes na perkusji. Nagranie pochodzi z
legendarnego koncertu z Carnegie Hall z 18 września 2007 roku.
* Sonny Rollins – Some Enchanted Evening –
Road Shows Vol. 1
Na
koncercie we Wrocławiu zagrał z Sonny Rollinsem na kontrabasie Bob Cranshaw. To
jeden z najwierniejszych liderowi muzyków. Grał z nim już we wczesnych latach
sześćiesiątych ubiegłego wieku. Posłuchajmy jednego z takich nagrań,
pochodzącego z 1964 roku , z płyty „Now’s The Time!”. Zagrają Sonny Rollins,
Bob Cranshaw i Roy McCurdy (perkusja).
*
Sonny Rollins – Blue ’N’ Boogie – Now’s The Time!
Nie
może dziś zabraknąć słynnego albumu „The Bridge”. Jak można przeczytać w wielu
jazzowych publikacjach i kilku dostępnych mniej lub bardziej autoryzowanych
biografiach naszego dzisiejszego bohatera, po krótkim pobycie w więzieniu i
przymusowej, dość eksperymentalnek kuracji odwykowej, która wyciągnęła Sonny
Rollinsa z dość silnego nałogu narkotykowego, nie widząc sensu i nie mając
pomysłu na dalsze granie, ćwiczył przez kilka miesięcy w samotności, najpierw w
domu, a później, żeby nie denerwować sąsiadów na jednym z nowojorskich mostów.
Stąd tytuł później wydanej płyty… Zagrają Jim Hall (gitara), po raz kolejny Bob
Cranshaw (kontrabas), i Ben Riley (perkusja). A tak poza wszystkim, to pewnie
dziś owi sąsiedzi, jeśli jeszcze żyją, żałują, że już koło Sonny Rollinsa nie
mieszkają…
*
Sonny Rollins – The Bridge – The Bridge
Na
koniec wykorzystam po raz kolejny okazję do prezentacji nagraniu Abbey Lincoln…
Może dziś zaśpiewać w związku z tym, że na saksofonie gra Sonny Rollins. Nagranie
pochodzi z płyty „That’s Him!” z 1957 roku. Zagrają również Kenny Dorham
(trąbka), Wynton Kelly (fortepian), Paul Chambers (kontrabas) i Max Roach
(perkusja).
* Abbey Lincoln – I Must Have That Man – That’s
Him!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz