11 maja 2012

Chano Dominguez - Flamenco Sketches


„Flamenco Sketches” po hiszpańsku… To nie powinno nikogo zdziwić, ale już „Freddie Freeloader”, czy „So What” z hiszpańskimi wokalizami przypominającymi klimatem flamenco to coś niespodziewanego. A takie właśnie pomysły oferuje nam Chano Dominguez.

Nigdy wcześniej nie słyszałem nagrań tego hiszpańskiego pianisty, jednak spoglądając na sklepową półkę w jego rodzinnym kraju nie sposób było zignorować kilkunastu dostępnych od ręki płyt, które z pewnością nie wyczerpują jego bogatej dyskografii. Wybrałem pozycję najnowszą, bowiem zaintrygował mnie wybór utworów, no i fakt, że to nagranie koncertowe, a te z reguły są najlepszą wizytówką artysty, przynajmniej na początek…

Zaryzykowałem więc nieco w ciemno zaintrygowany zestawieniem największych klasyków skomponowanych przez Milesa Davisa i to ryzyko opłaciło się. To bowiem wyśmienita płyta, zresztą jeśli nie byłaby co najmniej bardzo dobra, nie znalazłaby się w tym miejscu.

Wydawnictwo ukazało się kilka tygodni temu i jest tak nowe, że nie wspomina o nim nawet oficjalna strona internetowa artysty. Przynajmniej w chwili, kiedy piszę ten tekst. Blue Note – wydawca albumu, też chyba nie traktuje tej pozycji z jakąś szczególną atencją… Przynajmniej w Polsce nikt nie zadbał choćby o informację prasową o tym tytule… A szkoda, bo pozycja to wyśmienita.

Wystarczy popatrzeć choćby na zestawienie tytułów…  „Flamenco Sketches”, „Freddie Freeloader”, „Blue In Green”, „So What”, „All Blues”, „Nardis” i „Serpent's Tooth”. To same klasyczne kompozycje Milesa Davisa. Wyobraźmy sobie przez chwilę taka składankę, która nigdy zapewne nie powstanie.

„Flamenco Sketches” i „Freddie Freelowader” – biorę bez zbędnego zastanawiania się nad innymi wersjami z „Kind Of Blue” – to pierwotnie Columbia (teraz Sony). „Blue In Green” pewnie też nie znajdziemy w ciekawszej wersji…

„So What” – tu już zaczynają się schody… Kilkanaście wersji koncertowych dostępnych na oficjalnie wydanych albumach Milesa w różnych składach… Nagranie koncertowe z Carnegie Hall z 1961 roku… Rejestracja koncertu ze Sztokholmu z 1960 roku z Johnem Coltrane’m – to może nie do końca oficjalne wydawnictwo, ale jakością dźwięku i przede wszystkim muzyki dorównuje tym najlepszym. Kolejny koncert z Blackhawk – tym razem z Hankiem Mobleyem („In Person Friday And Saturday Nights At The Blackhawk”). Ja jednak mam tu niepodważalnego faworyta – zagraną w chyba najszybszym możliwym tempie wersję z jednej z moich absolutnie ulubionych płyt Milesa Davisa – „The Complete Concert 1964 My Funny Valentine + Four & More”. Tutaj gra już Herbie Hancock i Tony Williams. Jest też Ron Carter. I mimo to, że George Coleman z pewnością nie jest najlepszym saksofonistą z jakim grał Miles, ale ta płyta jest magiczna.

„All Blues” – to znowu trudny wybór. Klasyka – czyli „Kind Of Blue”, koncerty z Plugged Nickel z Herbie Hancockiem i Wayne Shorterem z 1965 roku, a może „The Complete Concert 1964 My Funny Valentine + Four & More”, albo wspomniany już koncert ze Sztokholmu, a raczej zbiorowe wydanie dwu koncertów – „In Stockholm 1960, Complete” – tu można wybrać wersję wiosenną z Johnem Coltrane’m i jesienną z Sonny Stittem. Tutaj chyba zdecydowałbym się na koncert z Plugged Nickel.

„Nardis” – to ciekawostka. Sytuacja w sumie jest niejasna… Miles Davis nigdy nie nagrał tego utworu. Nie znalazłem go również w żadnej wersji koncertowej. To kompozycja kojarzona z Billem Evansem, który sam przypisywał autorstwo Milesowi Davisowi, jednak wielu twierdzi, że to właśnie Bill Evans napisał „Nardis”. Historia tej kompozycji wypełniłaby wiele stron… Faktem jest, że nie da się znaleźć nagrania z udziałem formalnego jej kompozytora. Tak więc w naszej hipotetycznej składance miejsce znalazłaby nagranie z albumu Billa Evansa – „Trio Live” z 1964 roku, albo to historycznie najwcześniejsze, pochodzące z płyty Juliana Cannonballa Adderleya z 1958 roku – „Portrait Of Cannonball” z Billem Evansem i Blue Mitchellem na trąbce.

Na koniec trzeba wybrać jakieś wykonanie „Serpent's Tooth” – tutaj wybór jest prosty – nieco zapomniany album Milesa Davisa „Collector’s Items” i nagranie z 1953 roku z udziałem Charlie Parkera i Sonny Rollinsa.

Tak to wyglądałaby składanka największych przebojów skomponowanych przez Milesa Davisa, choć każdy znawca tematu z pewnością dorzuciłby parę swoich typów. Ta lista to jednak osobisty wybór Chano Domingueza i muszę przyznać, że wybór bardzo dobry, choć oczywiście, co widać od razu – to wybór pianisty…

Pomysł na luźne potraktowanie tematów i przyprawienie ich całkiem sporą dawką hiszpańskiego folkloru i ekspresji flamenco wydaje się sensowny w przypadku „Flamenco Sketches”, ale dość ryzykowny w przypadku choćby „All Blues”. Jednak całość brzmi wyśmienicie, nowocześnie, a zarazem z szacunkiem do oryginalnych kompozycji. Chano Dominguez to nie tylko doskonały warsztatowo pianista. Takich jest wielu. To również muzyk z oryginalnymi pomysłami. Podjął spore ryzyko stając obok Billa Evansa i Wyntona Kelly, których nagraniu większości prezentowanego na płycie repertuaru większość potencjalnych nabywców płyty zna na pamięć. Podjął to ryzyko i pokazał, że ciągle można zrobić coś ciekawego…

„Flamenco Sketches” to niezwykle oryginalny, zaskakujący, pełen energii i ciekawych pomysłów album.

Chano Dominguez
Flamenco Sketches
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 5099967945320

Brak komentarzy: