„Jazz Goes To College” … Chciałbym chodzić do takiego college’u…
Dziś już takich szkół nie ma. To znaczy są, czasem to te same szkoły co wtedy,
w 1954 roku. Tylko muzyka na nich gra zupełnie inna, czasy inne… Chyba, że
organizują imprezę dla seniorów…
Na szczęście mamy takie płyty, nie tylko ważne historycznie, ale
zupełnie ponadczasowe, zwyczajnie piękne. Muzyka kwartetu Dave Brubecka będzie
bowiem z nami zawsze, nawet wtedy, kiedy świat już dawno zapomni o tym, czego
dziś słuchają studenci.
Mimo wszystko jednak, chciałbym chodzić do takiej szkoły, gdzie w
szkolnych audytoriach i amfiteatrach grywałby w niedzielne popołudnia kwartet
Dave Brubecka… To byłoby naprawdę coś…
Pewnie wielu z Was zapyta, czemu akurat ta płyta Dave Brubecka.
Przecież z pozoru oczywistym wyborem jest „Time Out” ze słynnym przebojem „Take
Five”, albo koncert z Carnegie Hall, albo z Blackhawk… Albo jeszcze z 5 innych
wyśmienitych albumów.
To jednak właśnie „Jazz Goest To College” to niewymuszone,
zrelaksowane i pełne wyśmienitych partii solowych granie. To także kwintesencja
kwartetu Dave Brubecka. Zespołu, jednego z kilku zaledwie tak doskonałych w
historii fortepianowych składów. Pamiętajmy, że to ta sama liga, co słynne trio
Keitha Jarretta, czy zespołu Billa Evansa. To zwyczajnie najwyższa fortepianowa
liga. To również zespół, który nominalnie miał jednego lidera i kierownika
muzycznego – Dave Brubecka. To jednak z dzisiejszej perspektywy dość nieuczciwa
nazwa – The Dave Brubeck Quartet. Chcąc w pełni odzwierciedlić w nazwie naturę
zespołu i muzyki, dziś zapewne powstałby Dave Brubeck / Paul Desmond Quartet,
albo nawet Paul Desmond Quartet… Biorąc pod uwagę ilość i jakość partii
solowych, Pual Desmond jest co najmniej równym partnerem nominalnego lidera. To
także on napisał największy przebój zespołu, wspomniany już „Take Five”. To
jednak nastąpiło parę lat po nagraniu „Jazz Goes To College”.
Trudno na tej płycie wskazać najlepsze fragmenty. Jej jedyną wadą
jest fakt, że nie mamy tu do czynienia z nagraniem jednego koncertu, ale
wybranymi fragmentami kilku koncertów, w dodatku zagranych w różnych salach.
Trochę na tym traci atmosfera nagrania. Myślę, że każdy z tych koncertów, z
których producenci pobrali fragmenty i umieścili na płycie, wydany w całości
byłby świetną płytą… Może takie taśmy gdzieś istnieją i odnajdą się w cudowny
sposób, kiedy będzie potrzeba jakiegoś jubileuszowego wznowienia...
Ta płyta, to był też pierwszy większy komercyjny sukces zespołu
Dave Brubecka, muzyka, który jk mało kto w tamtych czasach potrafił pogodzić
poszukiwanie nowej publiczności – na przykład na uniwersytetach, z całkiem
skomplikowanymi harmonicznie kompozycjami i wieloma inspiracjami pochodzącymi z
muzyki klasycznej… Autorski pomysł żony artysty, która niestrudzenie organizowała
dziesiątki koncertów w całym kraju zaowocował całą serią koncertów i później
płyt – „Jazz At The College Of The Pacific”, „Jazz Goest To College” i „Jazz
Goes To Junior College”.
Dla mnie to jednak przede wszystkim jedna z najlepszych płyt Paula
Desmonda… To dla jego saksofonowych solówek często wracam do tego albumu…
The Dave Brubeck Quartet
Jazz Goes To College
Format: CD
Wytwórnia: Columbia / Sony
Numer: 886975696321
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz