No i doczekała się. Trochę żałuję,
że „Unison” trafiła do mojego odtwarzacza po kilku tygodniach, straciła bowiem
atut zupełnej nowości, a to w dzisiejszych czasach ma dla sprzedaży wielkie
znaczenie. Wierzę jednak, że muzyka, jeśli dobra broni się sama, czego dowodem
ciągłe istnienie w katalogach tych większych i tych nieco mniejszych wytwórni
pozycji archiwalnych.
W sumie to nie wiem, czy album „Unison”
można kupić w polskich sklepach, ale nawet jeśli nie, to namawiam Was do
poszukania nieco głębiej w czeluściach internetowych sklepów za Wielką Wodą, bo
muzyka zdecydowanie jest tego warta.
Jeden z moich muzycznych
przyjaciół, równie jak ja zaangażowany słuchacz spędzający codziennie co
najmniej dwie godziny na uważnym słuchaniu płyt, tych nowych i tych, które mamy
na półce od lat, po wysłuchaniu kilku pierwszego z utworów, które mu
zaprezentowałem z płyty „Unison” zapytał, czy to aby nie jest Gaba Kulka… I to
być może mogłaby być najkrótsza recenzja tego albumu . Jeśli czujecie się
zaintrygowani nietypowym sposobem budowania frazy przez Gabę Kulkę, to spodoba
się Wam Maria Neckam. Dodam tylko, że oprócz warstwy wokalnej, to też wyśmienite
kompozycje i świetni instrumentaliści. Aaron Parks jak zwykle łatwo
rozpoznawalny i wpasowujący się w dowolną muzyczną konwencję nie gubiąc łatwo
rozpoznawalnego stylu i Nir Felder – zupełnie mi wcześniej nieznany gitarzysta,
który zaskoczył mnie w kilku utworach jak najbardziej pozytywnie.
Odwołałem się do przykładu Gaby
Kulki jako najbardziej bliskiej charakterem muzyki celowo. Mam bowiem kłopot ze
znalezieniem właściwego określenia dla muzyki Marii Neckam. To jest z pewnością
dobra muzyka, jednak nie potrafię włożyć jej w całości do żadnej znanej mi
kategorii, co samo w sobie jest intrygujące…
„Unison” to album na który trzeba
mieć dzień, którego trzeba wysłuchać w skupieniu, tu ważne są teksty, w czasie
kolejnego wieczoru z tą muzyką odnajdziecie w niej choćby nieco schowaną na
drugi muzyczny plan, jednak wartą wydobycia z cienia gitarę…
Instrumentacje wielu utworów
wykorzystują dość niespodziewane rozwiązania muzyczne, często od siebie bardzo
odległe. Mimo tego, a w dużej części dzięki barwie głosu Marii Neckam, która
niczym klamra łączy jazzowe solówki Aarona Parksa, barokową wiolonczelę Mariel
Roberts i wytrawny akompaniament gitary wspomnianego już Nira Feldera w spójny
brzmieniowo produkt, trudno znaleźć jedno określenie stylistyczne dla albumu.
Jakby komuś mało było jazzu, może
zacząć choćby od kompozycji „You And I”,
gdzie pojawia się dodatkowo ze świetną solówką również wcześniej mi nieznany
saksofonista – Samir Zarif, albo improwizowanej zapewne wokalizy w duecie z
Aaronem Parksem w „January 2011 (Dedicated to David Kasahara)”.
Dalej mam z tą płyta sporo
kłopotu, bo dawno nie trafiłem na tak spójny, a jednocześnie różnorodny album,
o którym w sumie nie potrafię napisać więcej niż to, że podoba mi się i często
gości w moim odtwarzaczu.
I jeszcze jedno, szukając
stylistycznej paraleli, przychodzą mi jeszcze do głowy dwa nazwiska – Anja
Garbarek i Silje Nergaard, jeśli to Wam jakoś pomoże. Jeśli nie, to uwierzcie
na słowo – Warto… Jeśli szukać porównania z „dużymi” nazwiskami, to blisko
będzie Joni Mitchel i Laurie Anderson.
Maria Neckam
Unison
Format: CD
Wytwórnia: Sunnyside
Numer: 016728132121
1 komentarz:
Bardzo ciekawa muzyka i głos. Faktycznie, trudno ją porównać do kogokolwiek... Słuchając jej, przychodzi mi na myśl - poza Gabą Kulką, jeszcze Julia Marcell.
Prześlij komentarz