Tym bardziej ucieszyło mnie
wydanie albumu „Antykwintet”, bowiem zespół to legendarny, szczególnie na
Wybrzeżu i opisywany w wielu publikacjach jako historycznie ważny i wręcz
kultowy. Osobiście z tym kultem nie mam wiele wspólnego, ale obszerny materiał
muzyczny zawarty na debiutanckim albumie w pełni owe osądy osób, które słyszały
zespół w końcu lat osiemdziesiątych uzasadnia.
Muzyka, wydobyta gdzieś w cudowny
sposób z archiwów pochodzi z koncertów we Wrocławiu, które odbyły się w ramach
Jazzu Nad Odrą w 1978, 1979 i 1980 roku. Zespół i jego członkowie zdobyli tam
sporo nagród i zostali zapamiętani, są wspominani przez lokalnych słuchaczy do
dziś jako jedno z objawień tej imprezy.
W istocie mogło tak wtedy być,
bowiem kompozycje nawet dziś brzmią oryginalnie. Skład Kwartetu nazwanego
Antykwintetem, z fletem w roli jedynego w podstawowym składzie instrumentu
dętego oraz sensownym użyciem w kilku utworach instrumentów perkusyjnych
sprawia, że brzmienie jest łatwo rozpoznawalne i jedyne w swoim rodzaju. Większość
repertuaru zespołu to kompozycje pianisty – Leszka Kułakowskiego.
„Antykwintet” to trzecia pozycja w
serii nazwanej przez jej producenta – Marcina Jacobsona, Swingujące 3-Miasto,
dokumentującej dokonania tamtejszej sceny muzycznej z dawnych lat. Wcześniej
ukazały się albumy zespołów Rama 111 i Baszta. Te poprzednie albumy miały
jednak w mojej ocenia więcej wartości archiwalnej niż muzycznej. Dokumentowanie
czasów minionych jest również ważne i do takich płyt należy podchodzić również
jak do ważnych archiwaliów i muzycznych ciekawostek. „Antykwintet” gra w trochę
innej lidze. Ta muzyka broni się do dziś. Od najlepszych współczesnych
produkcji dzieli ją jedynie jakość dźwięku, która wcale nie jest zła, nawet
zdumiewająco dobra, biorąc pod uwag okoliczności, miejsce, oraz rejestrację nie
nastawioną wtedy z pewnością na wydanie płyty.
Zdążyłem już pochwalić kompozycje
Leszka Kułakowskiego, jednak przyznać muszę, że moim faworytem na tej płycie
jest jedyny utwór, który nie jest skomponowany przez Leszka Kułakowskiego –
„Minor Mode” Barneya Kessela. Dlaczego akurat ta kompozycja znalazła się w
repertuarze zespołu? Nie wiem, choć przy pierwszej nadarzającej się okazji
spróbuję się dowiedzieć… To utwór pochodzący z raczej mało znanego albumu
„Barney Kessel” wydanego w 1970 roku. Możliwe scenariusze są dwa. Być może
akurat ta płyta była w posiadaniu któregoś z członków zespołu. W Trójmieście w
owym czasie o zagraniczne płyty było nieco łatwiej, przywozili je marynarze…
Mam też drugi, bardziej prawdopodobny scenariusz. W połowie lat
siedemdziesiątych ukazała się, trudno powiedzieć z perspektywy lat, że piracka,
ale z pewnością wydana bez wiedzy Barney Kessela przez wytwórnię z NRD – Amiga
płyta „Barney Kessel In Rome”. To album koncertowy na którym można „Minor Mode”
znaleźć. Stawiam na to, że właśnie tą płytę znali członkowie zespołu…
Z wydawniczego punktu widzenia – w
składzie dopisałbym, że Leszek Kułakowski w części utworów gra na fortepianie
elektrycznym, to informacja dość ważna dla wyobrażenia o brzmieniu zespołu dla
potencjalnych Klientów, którzy w sklepie zastaną na półce zafoliowaną płytę
zespołu, którego mogą już nie pamiętać, albo który istniał w czasach, kiedy ich
nie było na świecie…
Muzyka z 1980 roku – dwa ostatnie
utwory na płycie są wyraźnie inne, dojrzalsze, bardziej dynamiczne,
przemyślane. Dodanie trąbki Mariusza Stopnickiego dodaje sporo nowych
możliwości brzmieniowych, to jednak intensywność i słyszalna pewność siebie
bardziej ogranego składu i muzyków, którzy mają za sobą kolejne lata muzycznych
doświadczeń zmieniła charakter muzyki. Wielka szkoda, że pewnie w dużej części
z przyczyn politycznych zespół został krótko po występach na Jazzie Nad Odrą w
1980 roku przestał właściwie istnieć…
Tak, czy inaczej to wyśmienita, pełna
emocji muzyka, zagrana z pasją, ale też przemyślana i przygotowana. Ja z
pewnością będę do tej płyty wracał, to nie jest tylko dokument, to jest ponad
75 minut wyśmienitej muzyki.
Antykwintet
Antykwintet
Format: CD
Wytwórnia: Solition
Numer: 5901571092317
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz