Gdyby ktoś chciał mieć tylko
jeden album Granta Greena, to powinien być właśnie zbiór nagrań „The Complete
Quartets With Sonny Clark”. Może jeszcze „Born To Be Blue” – to album nagrany
kilka miesięcy później, również
zudziałem Sonny Clarka i „Standards” z 1961 roku. Jednak to właśnie
sesje w kwartecie z Sonny Clarkiem powszechnie uważane są za najlepsze nagrania
Granta Greena i w tym akurat wypadku z tym zdaniem wielu krytyków i biografów
jazzu się jak najbardziej zgadzam.
Nagrania powstały na
przełomie 1961 i 1962 roku. Gitara Granta Greena i fortepian Sonny Clarka
wyśmienicie się uzupełniają. Ich gra jest jak rozmowa starych przyjaciół,
którzy rozumieją się bez słów. We wczesnych latach sześćdziesiątych było sporo
tego rodzaju duetów – mój ulubiony – Dave Brubeck i Paul Desmond, równie
ulubiony, choć zupełnie inny – McCoy Tyner i John Coltrane, a także J. J.
Johnson i Kai Winding. Jest jeszcze nieco wcześniejszy – Clifford Brown i Max
Roach, a także nieco dalszy od głównego nurtu jazzu a bliższy rdzennej muzyce
bluesowej – Sonny Terry i Brownie McGhee.
Łagodne, miękkie akordy
Sonny Clarka tworzą idealny podkład dla pełnej swingu i energii, pozbawionej
jednak cienia wirtuozerskiej agresji gry Granta Greena. Nieco późniejszy album
„Born To Be Blue” – w którym pojawił się grający na saksofonie Ike Quebec nie
ma już tej finezji. Grant Green eksploruje znane melodie i pokazuje je w
zupełnie nowy, choć nie odbiegający zbyt daleko od oryginału sposób, wykorzystując
jednocześnie możliwości harmoniczne nieproawdopodobnmie trafnie wypełniającego
akordami puste miejsca w muzycznej przestrzeni dźwięków gitary, fortepianu
Sonny Clarke’a. Skutecznie unika również zbędnej gitarowej wirtuozerii, mimo,
że potrafi zagrać szybciej i więcej, niż wielu innych gitarzystów. Stara się
zrozumieć melodie i o nich opowiedzieć. Ma na ich temat swoje zdanie i potrafi
przedstawić je w niezwykle elegancji, pełen swingu, elegancji sposób. W ten
sposób powstaje muzyka, która jak wszystkie największe dzieła gatunku, jest
jednocześnie harmonicznie i rytmicznie niebanalna, ale także nadająca się do
słuchania w towarzystkie osób, które na hasło jazz uciekają do drugiego pokoju…
Na repertur zebranych po
latach pod wspólną nazwą „The Complete Quartets With Sonny Clark” sesji złożyły
się jazzowe standardy – głównie Sonny Rollinsa, sporo melodii z desek
teatralnych, które już wtedy były uznane przez świat muzyków jazzowych za
własne – to utwory Cole Portera, Goerge’a i Iry Gershwin, czy Jule Style i
Sammy Cahna i kilka kompozycji lidera. Wśród nich nie ma wykonań słabych, są
jednak z pewnością takie, które lubię najbardziej To monumentalne i nietypowe
rytmicznie rozwiązanie „I’t Ain’t Necessarily So”, a także zagrany szybciej niż
zwykle „The Song Is You”.
To jedna z tych płyt, na
których za każdym razem odkrywam coś nowego. Wydaje się zupełnie
nieprawdopodobne, że przeważająca większość tej niezwykłej muzyki ukazała się
pierwotnie jedynie w Japonii na płytach „Oleo”, „Nigeria” i „Gooden’s Corner”.
Później była przez wiele lat niedostępna. Pierwsze wznowienie wydane zostało w
końcu lat dziewięćdziesiątych przez Mosaic. Dziś najlepszym zakupem wydaje się
być wydany w serii Doubletime przez Blue Note zremasterowany materiał „The
Complete Quartets With Sonny Clark”.
Grant Green
The Complete Quartets With Sonny Clark
Fomat: 2CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 724385719424
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz