W
obu przypadkach współpraca muzyków nie ma przypadkowego charakteru i nie są to
ich pierwsze wspólne nagrania. Jason Moran to przecież członek kwartetu Charlesa
Lloyda od paru lat, a takie płyty, jak „Mirror” czy „Rabo De Nube” są
wyśmienitymi albumami. Nie śledzę jakoś nadzwyczaj dokładnie zmian składu
zespołu Charlesa Lloyda, ale z zawartości mojej półki z jego nagraniami wynika,
że Jason Moran zastąpił przy klawiaturze Geri Allen, co oznacza, że stary
mistrz musiał w jego grze usłyszeć coś naprawdę ważnego.
Nie
ma wątpliwości, że centralną postacią „Hagar’s
Song” jest Charles Lloyd. Jason Moran dostaje szansę bycia liderem jedynie na
chwilę, w „Bess, You Is My Woman Now”. Teoretycznie centralną częścią albumu
jest niemal 30 minutowa suita skomponowana przez Charlesa Lloyda – „Hagar
Suite”. Dla mnie jednak najlepszym momentem, definiującym w zasadzie istotę
duetu Charles Lloyd – Jason Moran jest kompozycja Boba Dylana „I Shall Be
Released”, pierwotnie umieszczona na płycie zespołu The Band – „Music From Big
Pink”. Wcześniejsza wersja zaśpiewana przez samego Boba Dylana znalazła się na
wydanej wiele lat później oficjalnie jako część kolekcji „The Basement Tapes”,
a wcześniej dostępna w wielu wersjach pirackich.
Dlaczego
właśnie „I Shall Be Released” jest kwintesencją stylu całej płyty? Ten utwór
nagrywany był dziesiątki razy przez artystów z różnych muzycznych światów, od
reggae, pop i muzykę klubową, po awangardowy jazz i minimal. Nie rozumiem w
zasadzie czemu. Sam Bob Dylan ma na swoim koncie wiele równie dobrych
kompozycji, które nie pojawiają się nigdzie poza jego własnymi albumami i
popularnymi kompilacjami „Tribute To Bob Dylan…”. Z „I Shall Be Released” jest
inaczej. To rodzaj muzycznego podpisu świętującego właśnie 75 urodziny, co jest
wiekiem całkiem dla saksofonisty zaawansowanym. Tu każdy dźwięk jest dokładnie
tam, gdzie być powinien. Nie ma ani jednej niepotrzebnej nuty. Jest za to
klimat szczególnie dla jazzu cenny, spora część magii, jaką znamy choćby z
„Kind Of Blue” Milesa Davisa. Specyficznego i znanego tylko muzykom jazzowym
połączenia prostego, wypełnionego prawdziwymi emocjami przekazu z daleką od
banału harmonią. To trochę taka muzyka dla wszystkich – tych, co jazzu nie
lubią, bo nie znają i tych, którzy uważają proste kompozycje Boba Dylana za
zbyt banalne. W wykonaniu Charlesa Lloyda i Jasona Morana ten utwór jest
przebojem na miarę „So What”. To oczywiście kwestia czasu, ale jestem
przekonany, że za 50 lat, jeśli ktoś w filmie umieści fragment „I Shall Be
Released” z „Hagar’s Song”, wszyscy będą wiedzieli, kto gra i po co. To może
być kolejny uniwersalny wyznacznik inteligencji i obycia głównego bohatera
filmu, czy serialu. Ten utwór może pełnić rolę podobną do „So What” z „Kind Of
Blue” Milesa Davisa. Czy będzie miał taki status i będzie rozpoznawany na całym
świecie? To już nie zależy od obu muzyków, oni swoje już zrobili. Reszta w
rękach fachowców od marketingu i filmowych reżyserów. Reszta płyty jest
muzycznie równie wyśmienita, choć brak jej magnetyzmu „I Shall Be Released”.
Dlatego też „Hagar’s Song” to nie „Kind Of Blue”, na której nie ma nawet
jednego słabszego momentu. Dlatego też od „Kind Of Blue” zaczął się nasz
radiowy Kanon., a „Hagar’s Song” to tylko Płyta Tygodnia, ale biorąc pod uwagę
ilość nowości, która czeka, od czasem nawet kilku miesięcy na swoją kolej, to
tytuł wielce zaszczytny.
Charles Lloyd & Jason Moran
Hagar’s Song
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 602537245505
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz