Ta
płyta to dla mnie prawdziwa zagadka. Zagadka nierozwiązana, w związku z tym nie
potrafię Wam tej płyty polecić jako dobrej, jedynie jako taką, której nie
rozumiem. Ona do mnie nie trafia. Próbowałem kilka razy.
Nawet
jeśli chce się zrobić płytę, która ma tworzyć w głowach słuchaczy dość
specyficzny – dodajmy niekoniecznie wesoły nastrój, wypada włożyć w to trochę
własnych emocji. Ja ich w muzyce Stefano Battaglii nie odnajduję. To oczywiście
produkt perfekcyjny, jak zwykle w przypadku ECM. Świetnie nagrany, doskonale
zagrany, może czasem nawet zbyt doskonale, przez co przewidywalnie…
Trudno
odmówić członkom zespołu nienagannego warsztatu, spójnego brzmienia i pomysłu
na płytę. Zabrakło właściwie jednej rzeczy – prawdziwych emocji. Może były, ale
gdzieś w procesie nagrania albumu pozostały jedynie w studiu. Ja ich bowiem na
płycie nie słyszę. A muzyka bez emocji dla mnie nie ma sensu. Nawet jeśli jest
świetnie zagrana.
To
zwykle słychać, emocji udawać się nie da. A może muzycy na tym albumie nie
udają, tylko zwyczajnie nie mają żadnych emocji do przekazania, żadnej
historii? A może ja jej nie dostrzegam? To oczywiście też możliwe. Jeśli jednak
podążacie moimi muzycznymi śladami, to po tą płytę sięgnijcie na własną
odpowiedzialność…
Odrobinę
lepiej jest w utworze tytułowym, a całkiem nieźle w kompozycji „Armonia”, gdzie
muzykę do życia budzi kontrabas, na którym gra Salvatore Maiore. Dwa utwory to
jednak za mało. Ciągle nie wiem, czy to problem kompozycji lidera? W sumie
poprawnych i ciekawych, ale nieco bezbarwnych. Czy może jeszcze czegoś innego?
Próbowałem
już kilka razy zrozumieć o czym jest ta płyta… Kiedyś jeszcze spróbuję. Na
razie jest zbyt bezbarwna.
Stefano
Battaglia Trio
Songways
Format:
CD
Wytwórnia:
ECM
Numer:
602537245543
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz