Weather
Report to zespół, który z pewnością jest ważny dla historii gatunku. Dla
niektórych wręcz kultowy. Ja wyznawcą tego kultu nie jestem, uważam bowiem, że
zespół miał też na swoim koncie delikatnie rzecz ujmując nagrania nieco
słabsze. Trochę to było zależne od aktualnego składu, a trochę od tego, czy
akurat udało się skomponować wielkie przeboje.
W
przypadku „Heavy Weather” mamy do czynienie z definitywnie najlepszym składem
zespołu z Jaco Pastoriusem w życiowej formie i przebojami, które należą do
największych w historii gatunku. Nawet jeśli ktoś nie przepada za jazz-rockiem,
fusion i całą elektryczną zabawą lat siedemdziesiątych, to nie odmówi
przebojowości takim kompozycjom, jak „Birdland”, „Teen Town”, czy „Havona”.
Nawet
tacy mistrzowie kompozycji, jak Wayne Shorter, Joe Zawinul, czy Jaco Pastorius
nie pisali wielkich przebojów na zamówienie w każdym momencie. W 1977 roku
zespół był u szczytu popularności, koncertował w miejscach zwyczajowo
zarezerwowanych dla wielkich rockowych spektakli. Album „Heavy Weather” doszedł
do 30 miejsca amerykańskiej listy przebojów Billboardu. I nie mam tu na myśli
listy płyt jazzowych, ale tą ogólną, zawierającą całą aktualną wtedy rockową
muzykę grywaną w radiu.
W
Kanonie Jazzu opowiadam trochę o historii gatunku, choć staram się więcej o
muzyce. Jednak wiem, że spora część słuchaczy, w szczególności tych, którzy
słuchają głównie muzyki lat siedemdziesiątych kojarzy Joe Zawinula i Wayne
Shortera prawie wyłącznie z Weather Report. Nic bardziej mylnego. Obaj muzycy
nie wzięli się znikąd, a zakładając zespół w 1971 roku mieli już za sobą
poważny dorobek wykonawczy i rewolucja fusion była czymś, do czego właściwie
nie pasowali. 10 lat później stali się obok Milesa Davisa, Herbie Hancocka i
Billy Cobhama twórcami i największymi gwiazdami jazz-rocka lat
siedemdziesiątych.
Obaj
muzycy spotkali się po raz pierwszy w końcówce lat 50-tych w niezwykle wtedy
postępowej orkiestrze Maynarda Fergusona. Joe Zawinul był później między innymi
akompaniatorem Dinah Washington (tak, tak, to nie żart – zainteresujcie się
choćby wyśmienitym albumem Dinah Washington – „What A Diff’rence a Day
Makes!”), był ważnym członkiem zespołu Juliana Cannonballa Adderleya, dla
którego napisał takie jazzowe hity, jak „Mercy, Mercy, Mercy”, czy „Country
Preacher”, Jazz Messengers Arta Blakey i drugiego Kwintetu Milesa Davisa, gdzie
spotkał się ponownie z Wayne Shorterem nagrywając „In A Silent Way”, choć na
tej płycie skład już nieco od Kwintetu odbiegał. Wayne Shorter w latach 60-tych
nagrał takie klasyki, jak „Juju”, czy „Speak No Evil”. W Kwintecie Milesa
Davisa Wayne Shorter zastąpił samego Johna Coltrane’a.
„Birdland”
to melodia, którą znają wszyscy, nie tylko fani jazzu. „Teen Town” to jedna z
najpopularniejszych do dziś kompozycji wśród basistów, często to jeden z
pierwszych riffów, jakich chcą się nauczyć. „A Remark You Made” przypomina
nieco monumentalne kompozycje Pink Floyd. „The Juggler” mógłby być przebojem
dyskotek w końcu lat siedemdziesiątych (no może to nieco naciągana teoria…). Nawet
takie ewidentnie potraktowane jako wypełniacze kompozycje, jak „Rhumba Mama”
nie są wcale najgorsze.
Co
ważne, siłą całego albumu są wyśmienite kompozycje i świetne partie solowe
wszystkich członków zespołu, a nie jakieś przedziwne i szybko starzejące się
wydumane brzmienia elektroniczne. W związku z tym „Heavy Weather” brzmi równie
przebojowo dziś, jak ponad 30 lat temu, co niekoniecznie dotyczy wszystkich
produkcji tego okresu. To płyta absolutnie przymusowa, która powinna być w
każdej jazzowej kolekcji. Jeśli chcecie mieć jedną płytę fusion – właśnie ta
jest wyśmienitym wyborem. Choć pewnie powinno być jeszcze jakieś 10 innych, w
tym nagrany w 1979 roku koncertowy album Weather Report – „8:30”.
Weather Report
Heavy Weather
Format: CD
Wytwórnia: Sony Master Sound
Numer:
SRCS 9146
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz