Bracia
Wasserfuhr podbijają europejskie sceny jazzowe z szybkością, porównywalną
jedynie z postępami czynionymi przez Adama Bałdycha. Nie przez przypadek są
również artystami nagrywającymi dla wytwórni ACT Music. To niewątpliwie jedna z
najprężniej działających na rynku Starego Kontynentu jazzowych wytwórni.
Katalog gwiazd i ilość nieprawdopodobnej wręcz jakości premier każdego miesiąca
jest niewiarygodna.
Rodzinny
duet konsekwentnie przejmuje stery swojej artystycznej kariery. Tym razem nie
muszą już wspomagać się znanymi nazwiskami z obszernego katalogu ACT Music.
Taka praktyka to w rodzinnie traktującej artystów ACT Music zresztą
codzienność. Tym razem jednak Julian i Roman Wasserfuhr nie tylko napisali większość
muzyki, ale również wyprodukowali album. Nie znajdziecie tu również gwiazd w
rodzaju Larsa Danielssona, czy Wolfganga Haffnera, jak na poprzedniej płycie
klanu Wasserfuhrów – „Gravity”. Podstawowy zespół to oprócz Juliana – trębacza
i Romana – pianisty również Benjamin Garcia Alonso – basista i Oliver Rehmann –
perkusista. Wśród gości specjalnych – ojciec obu artystów – klarnecista Gerald
Wasserfuhr.
Płyty
słucha się wyśmienicie, o czym przekonacie się pewnie już niedługo, bowiem jej
oficjalną premierę przewidziano na koniec sierpnia. Może zanim jednak o
zaletach, załatwimy jedyny negatywny komentarz. Dlaczego bowiem na płycie
pojawił się zupełnie niepotrzebny i bezbarwny wokalista – David Rynkowski? Nie
mam pojęcia, czemu miało to służyć. Na szczęście słychać go tylko w dwu
utworach, które można sprytnie pominąć, żeby nie popsuć sobie przyjemności
spędzenia wieczoru z tym albumem. Przez chwilę przemknęła mi przez głowę myśl,
że może David Rynkowski miał być wokalną częścią Cheta Bakera, którego Julian
Wasserfuhr darzy wielką atencją, czego dowodem choćby płyta, od której zaczęła
się kariera zespołu – „Remember Chet” z 2006 roku? Darujcie sobie zatem „Go On”
i „See You Again”. Reszta brzmi wyśmienicie.
Ostatnio
pojawia się coraz popularniejsza wśród muzyków młodego pokolenia moda na
przypominanie w jazzowych wersjach rockowych przebojów sprzed lat. W wypadku tego albumu to „Behind Blue Eyes” The Who i „Nowhere Man” The
Beatles. Oba
utwory nie mogą być przebojami z dzieciństwa braci Wasserfuhr. Już prędzej to
melodie z młodości ich ojca, który być może przyniósł jej na sesje. Oba
nagrania można spokojnie dołączyć do zbioru twórczych aranżacji ponadczasowych
rockowych klasyków. To świetne melodie stanowiące punkt odniesienia dla oceny
wypadających n ich tle błyskotliwie kompozycji własnych liderów.
„Running”
to nie jest jednak jedynie teatr dwu aktorów. Wspomniana już „Nowhere Man”
Johna Lennona i Paula McCartneya ozdobiona jest wyborną solówką Benjamina
Garcii Alonso. Może wyrzuciłbym z niektórych nagrań trochę zbyt patetycznych
smyczków i efektów elektronicznych. W ten sposób zrobiłoby się więcej miejsca
dla klasycznego, niezwykle czystego i rzeczywiście momentami przypominającego
młodego Cheta Bakera tonu trąbki Juliana Wasserfuhrta.
Julian
& Roman Wasserfuhr
Running
Format:
CD
Wytwórnia:
ACT!
Numer:
9545-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz