Steve
Swallow – basista w zasadzie ma u mnie zapewnione miejsce w czołówce. Nie
pamiętam płyty, którą zepsuł, albo grał jakoś zauważalnie gorzej od pozostałych
muzyków. Pamiętam za to wiele, na których mimo tego, że był tylko zaproszonym
na sesję muzykiem, ukradł show liderowi. Z projektami, w których jest liderem –
bywa różnie. Nie wszystkie są w moim typie, stąd też mimo, że uważam go za
muzycznego geniusza, nie kupuję w ciemno jego każdej płyty.
„Into
The Woodwork” – jeszcze ciepła nowość w katalogu ECM to jeden z jego
ciekawszych ostatnio albumów. Steve Swallow nie należy do artystów szczególnie
aktywnych, jeśli chcecie znaleźć więcej jego ciekawych nagrań – poszukajcie w
katalogu Carli Bley, Gary Burtona i Johna Scofielda. Steve Swallow jest jednym
z pierwszych basistów, którzy potrafili zmienić instrument i porzucić niemal
całkowicie kontrabas na rzecz gitary basowej. Jest też jednym z pionierów gry
na gitarze pięciostrunowej.
„Into
The Woodwork” to album wypełniony ciekawymi, choć nie poszukującymi na siłę
innowacji kompozycjami lidera. To również album zagrany w gwiazdorskiej
obsadzie – oprócz lidera, na organach gra Carla Bley, na saksofonie tenorowym
Chris Cheek, na gitarze Steve Cardenas, a na perkusji Jorge Rossy. Analizując dźwiękowy
wkład poszczególnych muzyków w zawartość albumu można dojść do wniosku, że
równie dobrze może to być kolejny album Carli Bley. To jednak Steve Swallow
napisał całą muzykę, pewnie dlatego płyta ukazała się z jego nazwiskiem na
okładce.
Gra
Carli Bley na organach jest dla mnie największym zaskoczeniem tego albumu.
Muszę dodać – zaskoczeniem niezwykle pozytywnym. Jej twórczość kojarzę raczej z
wyrafinowanymi kompozycjami i aranżacjami, a także pełną inspiracji klasyczną
europejską pianistyką grą na akustycznym fortepianie. Na dzisiejszym albumie
gra wyłącznie na organach, momentami prezentując wyśmienite bluesowe riffy
rodem z najlepszych jazz-rockowych supergrup lat siedemdziesiątych, pierwszym
nazwiskiem, które przychodzi mi na myśl, kiedy szukam porównania jest Gregg
Allman. W życiu nie spodziewałem się, że kiedyś porównam Carlę Bley do Gregga
Allmana… Cuda się zdarzają…
Steve
Swallow jest świetnym liderem, każdemu daje pograć, sam ogranicza swoje solówki
do niezbędnego minimum. Nie ucieka się do wirtuozerskich basowych sztuczek.
Zresztą w zasadzie nigdy tego nie robił.
Album
powstał na zakończenie europejskiej trasy koncertowej zespołu i to słychać.
Muzycy z wielką swobodą przekazują sobie muzyczną inicjatywę. Z pewnością
przećwiczyli większość muzyki na koncertach, rozumieją się bez słów. Fakt, że
takie porozumienie od dziesięcioleci istnieje pomiędzy Steve Swallowem i Carlą
Bley nie jest dla mnie zdziwieniem. Są od zawsze nie tylko partnerami
muzycznymi, ale także życiowymi, potrafili razem złożyć niezwykły muzyczny
projekt, w którym z elektrycznej gitary, organów i elektrycznej basówki oraz
tenoru powstała płyta mainstreamowa, ponadczasowa. Ta płyta mogła powstać
również 30, czy 40 lat temu i byłaby równie wyśmienita. TO pozwala
przypuszczać, że równie dobrze wytrzyma kolejne 40 lat, a ja za 20 z
przyjemnością przyjmę ją do naszego radiowego Kanonu Jazzu, gdzie znajdzie się
w najlepszym jazzowym towarzystwie, z pewnością na to zasługuje.
The Swallow Quintet
Into
The Woodwork
Format:
CD
Wytwórnia:
ECM
Numer:
602527983806
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz