Nie
spodziewałem się po Marku Napiórkowskim takiej płyty. „Up!” to dzieło
kompletne, wyśmienicie wymyślone, napisane, zaaranżowane i zagrane. „Up!” to
album jednocześnie przebojowy i zdecydowanie daleki od tandetnych prób
przypodobania się szerokiej publiczności prostacką i chwytliwą melodią, tak
jest właśnie wymyślony. Autorska muzyka napisana jest tak, żeby do maksimum
wykorzystać możliwości brzmieniowe ciekawie zestwionego zespołu i jednocześnie
stworzyć nowoczesne jazzowe standardy, które sprawdzą się też w innych składach
instrumentalnych. Do wielu kompozycji łatwo będzie dopisać tekst, żeby dać im
dodatkową szansę u wokalistów.
Za
aranżacje odpowiedzialny jest Krzysztof Herdzin, a to obecnie, ja nie mam
wątpliwości – jeden z najlepszych fachowców od tej roboty na świecie. Kłopot
jedynie w tym, że niewielu ludzi na świecie miało okazję się o tym przeknać.
Wierzę, że już za parę lat będzie gwiazdą na miarę Gila Evansa. Mało kto dziś
potrafi tak doskonale zrobić użytek z barw i możliwości brzmieniowych wszystkich
instrumentów w zespole, a jednocześnie stworzyć potężne i otwarte brzmienia bez
batalionu instrumentów smyczkowych.
Zagrane
w sposób niezwykły, jednocześnie z dbałością o każdy dźwięk, jak i szacunkiem
dla swobody wyrazu każdego z muzyków. Zaskakujący niewielką ilością gitarowych
solówek, a Marek Napiórkowski potrafi zagrać żywiołowo, co wielokrotnie
udowadniał na scenie, choćby w projekcie Full Drive Henryka Miśkiewicza.
„Up!”
to zaskakujący Henryk Miśkiewicz grający na klarnecie basowym. To również
kolejna polska produkcja Clarence Penna i niespodziewany udział Adama
Pierończyka, z pozoru jedynie zupełnie nie pasującego do tej muzyki.
Muzyka
napisana specjalnie dla potrzeb tego projektu wymyka się wszelkim
klasyfikacjom. Jazzowi puryści nie będą zadowoleni, oczekując szczególnie od
lidera – gitarzysty nieco więcej bluesa. „Up!” jest jednak niezmiernie
inspirujący, to prawda, że wymagający odrobiny skupienia i uwagi. Wtedy pobudza
wyobraźnię. Z pewnością każdy usłyszy w tej muzyce zupełnie inne historie. Ja
też słyszę coś innego za każdym razem. Czasem to skradający się i przeskakujący
przez płot przestępca, startująca rakieta, stan nieważkości, pościg za
przestępcą po ciemnych parkowych alejkach, wyprawa kajakiem po rwącej rzece, to
tylko garść najczęściej pojawiających się motywów. To moje historie związane z
„UP!”. Każdy z Was może mieć inne.
Faktem
jest, że w zupełnie zagadkowy sposób udało się stworzyć tak inspirujące efekty
używając zupełnie standardowych instrumentów. Na płycie nie ma ani elektroniki,
ani często budujących napięcie i szerokość sceny dźwiękowej szeregów
instrumentów smyczkowych. To w równej mierze zasługa świetnych kompozycji
lidera, jak i aranżacji Krzysztofa Herdzina, który po raz kolejny udowadnia, że
jest wyśmienitym dźwiękowym malarzem.
Sam
lider – pozostaje liderem, momentami nawet nieco w cieniu pozostałych
utytułowanych kolegów, w stylu najwybitniejszych liderów współczesnego jazzu
krążących wokół swojego sprawnie działającego zespołu i grających tu i tam
kilka akordów, dokładnie tam, gdzie są one niezbędne, żeby podkreślić charakter
kompozycji.
Tą
płytę zabieram do samochodu i pewnie przez jakiś czas codziennie rano będzie mi
towarzyszyć w drodze do pracy, łagodnie, bez zbędnej agresji pobudzając moją
wyobraźnię do jakże potrzebnej codziennej kreatywności. Próbowałem już kilka
razy i za każdym razem w głowie powstawała mi inna historia. Koniecznie musicie
kupić tą płytę natychmiast, żeby wymyśleć sobie do tej muzyki swój własny film…
Marek
Napiórkowski
Up!
Format:
CD
Wytwórnia:
V Records
Numer:
5903111377014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz