„African
Piano” to mój ulubiony album Abdullaha Ibrahima. Stanowi najdoskonalsze
połączenie młodzieńczej energii z niezwykłym talentem egzotycznego pianisty. Do
dziś pamiętam kiedy usłyszałem go po raz pierwszy. Ten album wraz z kilkoma
innymi dorzucił mi jako prezent jeden ze sprzedawców używanych płyt na
wiedeńskiej giełdzie dla kolekcjonerów. Uważał, że nie ma wielkiej wartości
kolekcjonerskiej ani muzycznej. A na płytach znał się całkiem nieźle. Zresztą
nie pierwszy raz wtedy, jakieś 15 lat temu zostawiłem u niego małą fortunę.
Dziś okazją do napisania tego tekstu jest nowe wydanie przypominające ten album
w serii ECM Re:solutions. W związku z tym mój mocno wysłużony analogowy egzemplarz
z 1970 roku z zapomnianej już dziś nieco duńskiej wytwórni Spectator stał się
przedmiotem jedynie kolekcjonerskim.
Być
może publicznie wyrażane przez Duke Ellingtona uwielbienie dla solowych
występów Dollara Branda spowodowało, że jego nagraniami zainteresował się ECM,
który w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych stawiał na solowe nagrania
pianistów. Trzeba jednak przyznać, że „African Piano” nie jest nagraniem
typowym dla ECM.
Do
dziś nie wiem też, jak powstały dźwięki, które słyszę na tej płycie. Czy to fortepian
był jakoś spreparowany, czy został specyficznie nagrany? Faktem jest, że
momentami mam wrażenie, że gra dwu pianistów, a fortepian stojący w Jazz-hus
Montmartre w Kopenhadze był raczej rozstrojony niż zabytkowy. Podobno najnowsza
reedycja wydana przez ECM w postaci płyty analogowej brzmi wyśmienicie. Tego na
razie nie wiem, ale zamierzam w najbliższym czasie postarać się o takie
wydanie. To album warty każdej wydanej na niego sumy pieniędzy, a nowa
analogowa edycja będzie już trzecią w mojej kolekcji.
„African
Piano’ to płyta dość wymagająca. Psuje do niej jedna z recenzji koncertu muzyki
Fryderyka Chopina w Londynie z połowy osiemnastego wieku, często cytowana przez
najwybitniejszego złudzi piszących kiedykolwiek o muzyce, Nicolasa Słonimskiego
– otóż jeden z ówczesnych angielskich recenzentów określił muzykę Chopina
błazeńską przestrzenią napuszonych hiperbol i dręczących kakafonii. Z pozoru
może się Wam wydawać, że taka jest właśnie „African Piano” Abdullaha Ibrahima.
Nic bardziej mylnego. Te dźwięki ułożą się Wam szybko w wyśmienite melodie,
może nieco schowane w gąszczu dźwięków, ale z pewnością skupiające na sobie
uwagę. Obok solowego recitalu fortepianowego Dollara Branda nie da się przejść
obojętnie.
Przy
okazji polecam kopalnię wiedzy o krytyce muzycznej – absolutnie genialną „Lexicon of Musical Invective: Critical Assaults on Composers Since Beethoven's Time” Słonimskiego, w której znajdziecie ów cytat i tysiące innych. A sam Słonimski,
blisko spokrewniony z polskim poetą wpisał się na trwałe w historię jazzu z
okazji zupełnie innej książki, której nikt nie chciał kupować (sam autor
obiecał wydawcy, że sprzeda się co najwyżej 17 egzemplarzy…), zanim nie zainteresowali
się nią jazzowi muzycy w latach pięćdziesiątych – mam na myśli słynne
wizjonerskie dzieło „Thesaurus of Scales and Melodic Patterns” studiowaną
wnikliwie przez Johna Coltrane’a i Milesa Davisa. Ale to temat na inną
opowieść. Jeśli zainteresuje Was zupełnie niezwykła postać dyrygenta
kompozytora i największego muzycznego erudyty wszechczasów, który urodził się
jeszcze w osiemnastym wieku, ale zdążył również zagrać z Frankiem Zappą, który
był jego wielkim fanem – zacznijcie od całkiem nieźle przetłumaczonej na język
polski autobiografii – „Słuch absolutny”.
Abdullah Ibrahim (Dollar Brand)
African Piano
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 602537435524
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz