Słucham
sobie tego albumu i zastanawiam się skąd znam to brzmienie gitary. Solowych
nagrań Marcina Wądołowskiego, poza dzisiejszą płytą nie znam. Skąd więc mogę
znać te nuty? Marcin Wądołowski jest członkiem całkiem nieźle zapowiadającego
się zespołu The Moongang. Ponad rok temu
pisałem o debiutanckiej (tak mi się zdaje) płycie zespołu – „Taxi”. Ten tekst
możecie przeczytać tutaj:
O
tej płycie zapomniałem już nieco, ale jednak muzyczna pamięć mnie nie
zawiodła.. Marcin Wądołowski na swojej nowej płycie prezentuje własne
kompozycje zagrane w doborowym towarzystwie. Na saksofonach gra Wojciech
Staroniewicz, na wibrafonie i jego elektronicznych mutacjach Dominik Bukowski,
który od jakiegoś czasu pojawia się w muzycznym towarzystwie saksofonisty.
Skład zespołu uzupełniają basista Janusz Mackiewicz i grający wszędzie tam,
gdzie trzeba z energią przyłożyć w bębny, szczególnie jeśli nagrania odbywają
się na wybrzeżu, Adam Czerwiński
Tak
więc kwintet Marcina Wądołowskiego to zespół z wybrzeża, gdańskiego wybrzeża,
choć momentami zastanawiam się, czy nie są przypadkiem z Zachodniego Wybrzeża
zza Wielkiej Wody. Wszyscy muzycy zespołu obecni są w niesłychanej liczbie
różnych zespołów i są, łącznie z liderem wziętymi muzykami sesyjnymi nie
narzekającymi pewnie na nadmiar wolnego czasu.
Taki
jest właśnie ten album, wyluzowany i zrelaksowany. Zagrany od serca i z
zaangażowaniem. Czuć, że zespół nic nie musi, nie znaczy to, że muzycy się nie
starają, są przecież profesjonalistami. W ten właśnie sposób muzycy podróżują
sobie po najprzeróżniejszych muzycznych nastrojach, odwołując się do
wyśmienitych wzorców zza Wielkiej Wody. Dialogi gitary i saksofonu są za każdym
razem wyśmienite, zaczynając się już w otwierającym płytę utworze o jakże
adekwatnym tytule – „Jazz Moments”. Blues odzywa się w „Waltz For Hanna”, a
akustyczna gitara pojawia się w rękach lidera w miniaturce „My Etiude”.
Ten
album spokojnie znalazłby miejsce w katalogu Blue Note z lat sześćdziesiątych.
Jedyny muzyczny dysonans to dla mnie niekoniecznie udane eksperymenty
brzmieniowe Dominika Bukowskiego na instrumentach elektronicznych. Zdecydowanie
wolę kiedy gra na zwyczajnym wibrafonie.
Takich
płyt, jak „Blue Night Session” nie nagrywa się dziś zbyt wielu. W sumie to nie
wiem dlaczego, być może młode pokolenie muzyków woli eksperymenty, które
najczęściej są nastawione – takie jest moje wrażenie, jedynie na to, żeby
wyróżnić swoją muzykę, uczynić ją na siłę inną, niż wszystkie, czasem nawet bez
należytego warsztatu. Nie namawiam oczywiście wszystkich młodych muzyków do
grania jazzowych standardów sprzed lat, jednak album Marcina Wądołowskiego
skutecznie pokazuje, że można pogodzić jazzową tradycję, doskonały warsztat
instrumentalny i własne brzmienie, nad którym lider ciągle pracuje, ale widać,
a raczej słychać, że ma pomysł na własną muzykę, a to w dowód nie lada talentu
i świadomości artystycznej drogi.
Marcin
Wądołowski Quintet
Blue
Night Session
Format: CD
Wytwórnia: Allegro
Numer:
5901157049285
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz