Dobrze jest
wrócić na antenę po kilku miesiącach przerwy. Zastanawiałem się chwilę, co może
być dobrym pomysłem na taki powrót… RadioJAZZ.FM rozpoczyna nowy okres swojej
działalności. Przygotowując nową ramówkę, nowe studio, nowe strony internetowe,
w zasadzie, to wszystko nowe, oprócz grupy ludzi, którzy zdecydowali się po raz
kolejny poświęcić swój własny czas na to, żeby robić coś szalonego… W czasie
niekończących się rozmów, które trwały w zespole od kilku miesięcy wspominaliśmy
wszelkie historyczne chwile. Dla mnie moja pierwsza audycja w RadioJAZZ.FM,
którą poprowadziłem w lutym 2011 roku była momentem ważnym. Wiem, że po drugiej
stronie radiowego łącza są również osoby, dla których Simple Songs to ważny
element ich własnej podróży przez muzyczny świat. Postanowiłem więc wrócić do
tej muzyki, którą zagrałem dla Was wtedy, ponad 5 lat temu. To ciekawa podróż.
Gusta muzyczne każdego słuchacza ewoluują. Dziś po niektóre z tych nagrań nie
sięgam tak często jak kiedyś. To nie oznacza jednak, że ta muzyka jest gorsza
niż kiedyś. Może część z tych nagrań nie jest mi już teraz muzycznie tak
bliska, jak 5 lat temu. Jednak wszystkie te piosenki pozostaną ze mną już
zawsze, jako te pierwsze, które zagrałem na żywo w radiu… A część z nich
uwielbiam do dzisiaj…
Z upływem lat,
ale także w związku z radiowym doświadczeniem i dodatkową wiedzą – w audycjach
więcej mówię, w związku z tym nie udało się zmieścić w godzinnym odcinku
wszystkich nagrań, które zmieściły się dawno temu w pierwszej audycji.
Przypomnę je na końcu, teraz jednak o tych, którym się udało słów parę.
* Keiko Lee – Human Nature
Keiko Lee to
japońska pianistka i wokalistka. Jej przebojowy album „Day Dreaming” z 1999
roku (jak ten czas leci… To jedna z tych płyt, których moment zakupu pamiętam i
do której również dziś wracam niespodziewanie często…). Dawno nie słyszałem
niczego nowego w jej wykonaniu. Pewnie „Day Dreaming” to płyta jej życia.. Grają
tu między innymi Kenny Barron na fortepianie, Grady Tate na bębnach i Ron
Carter na kontrabasie. Niestrudzony Gil Goldstein zajął się aranżacjami. „Human
Nature” Steve’a Porcaro i Johna Bettisa to świetny numer, w zasadzie nie da się
tej melodii zepsuć. Jest w niej szczególna magia porównywalna z najlepszymi
jazzowymi standardami starszymi co najmniej o pół wieku. Docenił to nawet Miles
Davis, dla którego przez wiele lat ten utwór był stałą częścią koncertów.
Wersja Keiko Lee jest zwyczajnie urocza…
* Annie Sofie
von Otter & Elvin Costello – For The Stars
Muzyczne
spotkanie Annie Sofie Von Otter, operowej śpiewaczki i rockowego buntownika i
skandalisty Elvisa Costello to coś co udać się nie powinno, jednak zawierająca
przedziwną dawkę rockowych klasyków i pięknie napisane przez Elvisa Costello
specjalnie na ten album piosenki w połączeniu z zadziwiająco dobrze pasującymi
do siebie głosami stworzyło niezwykle przebojową płytę, jeden z największych
hitów wszechczasów wytwórni Deutsche Grammophone. A utwór tytułowy, umieszczony
przewrotnie na końcu albumu jest czymś naprawdę wyśmienitym.
* Kevyn Lettau
– Etery Little Thing She (He) Does Is Magic
Kevyn Lettau,
to dla mnie wokalistka jednej płyty, jednak Police to był genialny zespół, a
wszyscy jego członkowie po rozpadzie zespołu często sięgali i dalej sięgają po
jazzowe klimaty. Tak jak artyści grający muzykę improwizowaną doceniają
kompozycje Stinga z okresu The Police i jego pierwszych płyt solowych. Tak
właśnie zrobiła Kevyn Lettau nagrywając od razu cały album poświęcony tym
utworom…
* Jacintha – Danny Boy
Jacintha to
postać tajemnicza, piękny głos, a album „Here's To Ben - A Vocal Tribute To Ben
Webster” udał się jej szczególnie. Dla wielu audiofili to jeden z najlepiej
nagranych albumów wokalnych. Istotnie jakość realizacji jest ponadprzeciętna,
co czyni spotkanie z talentem Jacinthy jeszcze bardziej ciekawym. Artystce
towarzyszą między innymi Darek Oleszkiewicz i nieco niedoceniany amerykański
pianista o japońskich korzeniach, powszechnie znany głównie z krótkiej
współpracy z Milesem Davisem – Kei Akagi.
* Richard Bona & Michael Brecker – Redemption Song
To stary,
dobry, prawdziwie jazzowy Richard Bona i świetny Michael Brecker w wybitnym
wykonaniu przeboju Boba Marleya. Nic dodać, nic ująć. Nagranie pochodzi z
wydanego w 2001 roku przez GRP albumu składankowego „A Twist Of Marley”. Część
utworów z tej płyty niekoniecznie trzyma poziom, ale ten jest wybitny…
* Edyta Bartosiewicz –Wonderful Tonight
Płyta
poświęcona utworom Erica Claptona wydana dawno temu przez Polton, dziś jest
białym krukiem, poszukiwanym obiektem kolekcjonerskim (chyba, że mojej uwadze
umknęła jakaś jej reedycja). Wojciech Waglewski gra „Crossroads”, Stanisław
Sojka śpiewa „Tears In Heaven”, wybitne gitarowe popisy dają Jan Borysewicz i
Dariusz Kozakiewicz, a Edyta Bartosiewicz śpiewa „Wonderful Tonight”. Ja mogę
tego słuchać na okrągło…
* David Sanborn & Sting – Ain’t No Sunshine
Album „Inside”
Davida Sanborna z 1999 roku nie jest może dziełem wybitnym. To typowy produkt
swoich czasów wytworzony w studiu przez Marcusa Millera. Jednak duet ze
Stingiem wart jest uwagi. Zresztą to nie było trudne. „Ain’t No Sunshine” Billa
Withersa to numer, którego nie da się zepsuć.
* Tony Bennett & Diana Krall – Alright, Okay, You
Win
Tony Bennett i
Diana Krall, jeden z duetów marzeń. Mogą zaśpiewać razem dowolną piosenkę i
będzie równie uroczo i optymistycznie. Tony Bennett to jeden z najważniejszych
amerykańskich głosów przez całe dekady.
* Izrael Kamakawiwo ‘Ole – Over The Rainbow /
Wonderful World
Tajemniczy
Izrael Kamakawiwo ‘Ole, ten utwór wykorzystywany był w wielu filmach, szkoda,
że najczęściej jako podkład pod napisy końcowe. Ten artysta zasłużył na więcej,
choć nie miał w życiu łatwo…
W 2011 roku w
pierwszej mojej audycji zmieściły się jeszcze następujące utwory:
* Badi Assad – A Primera Vista
* Lauryn Hill –
Just Like Water
* Eddie Brickell – Good Times
* Popa Chubby – What’s So Great About Rock And Roll
To też muzyka,
do której warto wrócić, pewnie będzie jeszcze okazja. Za tydzień Simple Songs,
w nowej ramówce we wtorek o 18:00 powróci w bardziej jazzowej odsłonie. To
będzie historia jakiegoś jazzowego standardu. Jakiego? Jeszcze nie wiem,
musicie posłuchać sami…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz