03 września 2015

New Simple Songs Vol. 1

Dobrze jest wrócić na antenę po kilku miesiącach przerwy. Zastanawiałem się chwilę, co może być dobrym pomysłem na taki powrót… RadioJAZZ.FM rozpoczyna nowy okres swojej działalności. Przygotowując nową ramówkę, nowe studio, nowe strony internetowe, w zasadzie, to wszystko nowe, oprócz grupy ludzi, którzy zdecydowali się po raz kolejny poświęcić swój własny czas na to, żeby robić coś szalonego… W czasie niekończących się rozmów, które trwały w zespole od kilku miesięcy wspominaliśmy wszelkie historyczne chwile. Dla mnie moja pierwsza audycja w RadioJAZZ.FM, którą poprowadziłem w lutym 2011 roku była momentem ważnym. Wiem, że po drugiej stronie radiowego łącza są również osoby, dla których Simple Songs to ważny element ich własnej podróży przez muzyczny świat. Postanowiłem więc wrócić do tej muzyki, którą zagrałem dla Was wtedy, ponad 5 lat temu. To ciekawa podróż. Gusta muzyczne każdego słuchacza ewoluują. Dziś po niektóre z tych nagrań nie sięgam tak często jak kiedyś. To nie oznacza jednak, że ta muzyka jest gorsza niż kiedyś. Może część z tych nagrań nie jest mi już teraz muzycznie tak bliska, jak 5 lat temu. Jednak wszystkie te piosenki pozostaną ze mną już zawsze, jako te pierwsze, które zagrałem na żywo w radiu… A część z nich uwielbiam do dzisiaj…

Z upływem lat, ale także w związku z radiowym doświadczeniem i dodatkową wiedzą – w audycjach więcej mówię, w związku z tym nie udało się zmieścić w godzinnym odcinku wszystkich nagrań, które zmieściły się dawno temu w pierwszej audycji. Przypomnę je na końcu, teraz jednak o tych, którym się udało słów parę.

* Keiko Lee – Human Nature

Keiko Lee to japońska pianistka i wokalistka. Jej przebojowy album „Day Dreaming” z 1999 roku (jak ten czas leci… To jedna z tych płyt, których moment zakupu pamiętam i do której również dziś wracam niespodziewanie często…). Dawno nie słyszałem niczego nowego w jej wykonaniu. Pewnie „Day Dreaming” to płyta jej życia.. Grają tu między innymi Kenny Barron na fortepianie, Grady Tate na bębnach i Ron Carter na kontrabasie. Niestrudzony Gil Goldstein zajął się aranżacjami. „Human Nature” Steve’a Porcaro i Johna Bettisa to świetny numer, w zasadzie nie da się tej melodii zepsuć. Jest w niej szczególna magia porównywalna z najlepszymi jazzowymi standardami starszymi co najmniej o pół wieku. Docenił to nawet Miles Davis, dla którego przez wiele lat ten utwór był stałą częścią koncertów. Wersja Keiko Lee jest zwyczajnie urocza…

* Annie Sofie von Otter & Elvin Costello – For The Stars

Muzyczne spotkanie Annie Sofie Von Otter, operowej śpiewaczki i rockowego buntownika i skandalisty Elvisa Costello to coś co udać się nie powinno, jednak zawierająca przedziwną dawkę rockowych klasyków i pięknie napisane przez Elvisa Costello specjalnie na ten album piosenki w połączeniu z zadziwiająco dobrze pasującymi do siebie głosami stworzyło niezwykle przebojową płytę, jeden z największych hitów wszechczasów wytwórni Deutsche Grammophone. A utwór tytułowy, umieszczony przewrotnie na końcu albumu jest czymś naprawdę wyśmienitym.

* Kevyn Lettau – Etery Little Thing She (He) Does Is Magic

Kevyn Lettau, to dla mnie wokalistka jednej płyty, jednak Police to był genialny zespół, a wszyscy jego członkowie po rozpadzie zespołu często sięgali i dalej sięgają po jazzowe klimaty. Tak jak artyści grający muzykę improwizowaną doceniają kompozycje Stinga z okresu The Police i jego pierwszych płyt solowych. Tak właśnie zrobiła Kevyn Lettau nagrywając od razu cały album poświęcony tym utworom…

* Jacintha – Danny Boy

Jacintha to postać tajemnicza, piękny głos, a album „Here's To Ben - A Vocal Tribute To Ben Webster” udał się jej szczególnie. Dla wielu audiofili to jeden z najlepiej nagranych albumów wokalnych. Istotnie jakość realizacji jest ponadprzeciętna, co czyni spotkanie z talentem Jacinthy jeszcze bardziej ciekawym. Artystce towarzyszą między innymi Darek Oleszkiewicz i nieco niedoceniany amerykański pianista o japońskich korzeniach, powszechnie znany głównie z krótkiej współpracy z Milesem Davisem – Kei Akagi.

* Richard Bona & Michael Brecker – Redemption Song

To stary, dobry, prawdziwie jazzowy Richard Bona i świetny Michael Brecker w wybitnym wykonaniu przeboju Boba Marleya. Nic dodać, nic ująć. Nagranie pochodzi z wydanego w 2001 roku przez GRP albumu składankowego „A Twist Of Marley”. Część utworów z tej płyty niekoniecznie trzyma poziom, ale ten jest wybitny…

* Edyta Bartosiewicz –Wonderful Tonight

Płyta poświęcona utworom Erica Claptona wydana dawno temu przez Polton, dziś jest białym krukiem, poszukiwanym obiektem kolekcjonerskim (chyba, że mojej uwadze umknęła jakaś jej reedycja). Wojciech Waglewski gra „Crossroads”, Stanisław Sojka śpiewa „Tears In Heaven”, wybitne gitarowe popisy dają Jan Borysewicz i Dariusz Kozakiewicz, a Edyta Bartosiewicz śpiewa „Wonderful Tonight”. Ja mogę tego słuchać na okrągło…

* David Sanborn & Sting – Ain’t No Sunshine

Album „Inside” Davida Sanborna z 1999 roku nie jest może dziełem wybitnym. To typowy produkt swoich czasów wytworzony w studiu przez Marcusa Millera. Jednak duet ze Stingiem wart jest uwagi. Zresztą to nie było trudne. „Ain’t No Sunshine” Billa Withersa to numer, którego nie da się zepsuć.

* Tony Bennett & Diana Krall – Alright, Okay, You Win

Tony Bennett i Diana Krall, jeden z duetów marzeń. Mogą zaśpiewać razem dowolną piosenkę i będzie równie uroczo i optymistycznie. Tony Bennett to jeden z najważniejszych amerykańskich głosów przez całe dekady.

* Izrael Kamakawiwo ‘Ole – Over The Rainbow / Wonderful World

Tajemniczy Izrael Kamakawiwo ‘Ole, ten utwór wykorzystywany był w wielu filmach, szkoda, że najczęściej jako podkład pod napisy końcowe. Ten artysta zasłużył na więcej, choć nie miał w życiu łatwo…

W 2011 roku w pierwszej mojej audycji zmieściły się jeszcze następujące utwory:
* Badi Assad – A Primera Vista
* Lauryn Hill – Just Like Water
* Eddie Brickell – Good Times
* Popa Chubby – What’s So Great About Rock And Roll


To też muzyka, do której warto wrócić, pewnie będzie jeszcze okazja. Za tydzień Simple Songs, w nowej ramówce we wtorek o 18:00 powróci w bardziej jazzowej odsłonie. To będzie historia jakiegoś jazzowego standardu. Jakiego? Jeszcze nie wiem, musicie posłuchać sami…

Brak komentarzy: