Bartosz Dworak
ma z pewnością doskonały sezon. Sporo koncertuje, nagrywa, zalicza kolejne
festiwale i udziela sporej ilości wywiadów. Jest doskonale przyjmowany przez
publiczność. Często pojawiające się porównania do Zbigniewa Seiferta są jeszcze
może trochę przedwczesne, jednak z pewnością ten startujący do wielkiej kariery
skrzypek zasługuje już teraz na uwagę.
Skrzypce to
polska jazzowa konkurencja, stąd też wielu rozpoczynających karierę jazzowych
skrzypków pojawia się na naszych scenach. To jednak również oznacza, że
poprzeczka jest zawieszona na niebotycznym poziomie. W zasadzie od połowy lat
siedemdziesiątych historia światowej wiolinistyki jazzowej to Polska sztafeta
absolutnie fenomenalnych muzyków. Rolę tych największych przekazywali sobie w
różnych okolicznościach Zbigniew Seifert, Michał Urbaniak i Krzesimir Dębski.
Dziś światowym numerem jeden jest bez wątpienia Adam Bałdych. Ci najwięksi
zawsze jednak mieli za sobą grono muzyków aspirujących do roli kolejnego
lidera. Z pewnością do takich należy już dziś Bartosz Dworak.
Muzyczny świat
kreowany przez złożony z młodych ludzi kwartet Bartosza Dworaka jest niezwykle
dojrzały. Sam lider zdaje się w skuteczny sposób omijać najczęściej trudny do
ominięcia fragment rozwoju własnego talentu. Nie usiłuje być wirtuozem, jakby
miał świadomość, że nagranie albumu „Polished” z pewnością nie jest jego
ostatnią wizytą w studiu. Z pewnością tak nie jest, bowiem jego talent z
pewnością wart jest większego uznania.
„Polished” to
album wypełniony mniej więcej w połowie kompozycjami lidera, pozostałe
skomponował pianista zespołu – Piotr Matusik. W kompozycjach lidera łatwo można
odnaleźć fascynacje polską szkołą jazzowych skrzypiec. To najlepszy z możliwych
wzorców, nie ma więc w tym niczego niestosownego.
Dla mnie album „Polished”
to świadectwo twórczych poszukiwań zespołu, próbka jego możliwości,
różnorodnych pomysłów na dalsze muzykowanie. Zmienne nastroje i dynamika
utworów. Studyjne wersje koncertowych hitów i nieco bardziej wyważone, skupione
na zespołowej aranżacji brzmieniowe eksperymenty. Całość brzmi niezwykle
dojrzale i zaskakująco spójnie.
Kariery
polskich skrzypków jazzowych rozwijają się zwykle dość podobnie. Biegłość
techniczna poparta często klasycznym wykształceniem, otwarty muzyczny świat,
rockowe fascynacje prowadzące do prób grania elektrycznego i na koniec powrót
do jazzowego mainstreamu, często jako ucieczka od elektroniki. Jeśli uda się
pominąć część z tych doświadczeń – mamy do czynienia z niezwykłą eksplozją
talentu – tak jak w przypadku Bartosza Dworaka…
Bartosz Dworak
to dla mnie jedno z największych odkryć 2015 roku. Z niecierpliwością będę
wypatrywał każdej możliwej okazji do posłuchania zespołu na żywo i kolejnych
nagrań…
SUPLEMENT:
Poszukując nieumieszczonym na okładce informacji o składzie zespołu w
internecie odkryłem już po napisaniu podstawowego tekstu, że w niedzielę, 18 października
w Wilanowie odbywa się oficjalna koncertowa premiera płyty „Polished”, która
jest naszą radiową płytą tygodnia od dnia następnego. W związku z tym jesteśmy
wyjątkowo na czasie. Koncert, na który w zasadzie przy odrobinie lepszych
warunkach pogodowych mógłbym pójść spacerem wypadł całkiem nieźle, choć sala
Wilanowskiego Ratusza z pewnością nie sprzyja atmosferze kameralnych koncertów,
trzeba ją jeszcze trochę oswoić…
Tego wieczora
muzycy zagrali właściwie tylko i wyłącznie muzykę z premierowego albumu „Polished”,
w nieco bardziej rozbudowanych wersjach, dając sobie nieco więcej przestrzeni
na solowe popisy. Dla mnie gwiazdą tego koncertu był pianista zespołu – Piotr Matusik,
który mimo nie najlepiej zrównoważonego dźwięku, w większości zbyt cichego
fortepianu poradził sobie wyśmienicie. Ten młody muzyk potrafi połączyć
doskonałą, momentami błyskotliwą technikę ze świadomością gry zespołowej. Jego
kompozycje przypominają nieco ballady komponowane dawno temu przez Krzysztofa
Komedę. Z pewnością znajdzie kiedyś swój własny język, na to jeszcze przyjdzie
czas. Korzystanie z dobrych wzorców nie jest niczym nagannym, wręcz przeciwnie.
A to, że „Tulipany”, szczególnie w wersji koncertowej brzmią bardzo „komedowsko”
zupełnie mi nie przeszkadza.
To był niezły
koncert, choć mam wrażenie, że otoczenie nie było sprzyjające, publiczność również
jakby nieco ospała i w części złożona z twarzy, których nie przypominam sobie z
jazzowych wydarzeń. Muzyka obroniła się jednak doskonale i pozwoliła zapomnieć
o niesprzyjającej aurze za wielkimi oknami Sali Koncertowej ukończonego po
wielu latach Ratusza w Wilanowie.
Bartosz Dworak Quartet
Polished
Format: CD
Wytwórnia: Hevhetia
Numer: HV
0091-2-331
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz