Trio 3 niepostrzeżenie
urasta do roli klasycznego, istniejącego w zasadzie od zawsze jazzowego
zespołu, konsekwentnie podążającego wybraną dawno temu muzyczną drogą będącą
wypadkową wielu doświadczeń swoich niezwykle utytułowanych członków. Trudno
uwierzyć w upływ czasu, ale od nagrania pierwszego albumu mija właśnie 20 lat,
a zapracowani muzycy wcale nie zamierzają zwalniać tempa. Ich pomysł na
działalność pod nazwą Trio 3 jest dość oczywisty, choć wykonanie mistrzowskie.
Mniej więcej od 10 lat zapraszali do wspólnych nagrań gości specjalnych, którzy
wnosili do zespołu nowe pomysły i często młodzieńczą muzyczną energię,
bowiem muzycy zespołu nie należą z pewnością do twórców młodego pokolenia.
W taki to
sposób na kilku ostatnich płytach Trio 3 pojawili się Irene Schweizer, Jason
Moran i Vijay Iyer. Szczególne miejsce zajmuje w tym gronie Geri Allen, bowiem
z jej udziałem powstały już dwa albumy – „At This Time” i mój ulubiony z całej
dyskografii zespołu – „Celebrating Mary Lou Williams”.
Tym razem, po
raz pierwszy od 2009 roku muzycy postanowili zrezygonować z pomocy gości i
wrócić do pierwotnego, trzyosobowego składu. W ten właśnie sposób powstał
wypełniony niemal w całości ich własnymi kompozycjami album „Visiting Texture”.
Fenomen
istnienia zespołu polega między innymi na tym, że wszyscy jego członkowie
pozostają bardzo aktywnymi muzykami i uczestniczą w wielu różnych, często
znanych muzycznych projektach, znajdując jednak czas na wspólne nagrania.
Saksofonista
Oliver Lake jest jednym z założycieli World Saxophone Quartet – zespołu, który
co prawda od paru lat istnieje tylko na papierze, nie nagrał bowiem od kilku
lat żadnego nowego materiału, a wielu uważa pierwotny skład z Juliusem
Hemphillem za jedyny słuszny, ale w obliczu działalności World Saxophone Quartet,
udział w Trio 3 przez wiele lat można uznać za poboczną działalność Olivera
Lake’a.
Perkusista
Andrew Cyrille nagrywa sporo płyt pod swoim własnym nazwiskiem, uczestniczy w
wielu sesjach, choć dla większości fanów jazzu pozostaje od lat muzykiem
kojarzonym z Cecilem Taylorem. Współpraca z Cecilem Taylorem, podobnie jak z
Milesem Davisem (z nim akurat Andrew Cyrille nigdy nie grał), jest
odpowiednikiem roli popularnej postaci w telewizyjnym serialu, etykietką,
której bardzo trudno pozbyć się w kolejnych dziesięcioleciach kariery. Istotnie
– Andrew Cyrille uczestniczył w wielu nagraniach Cecila Taylora od połowy lat
sześćdziesiątych do końca wieku, ale w tym samym czasie nagrywał również całe
masy innego ciekawego materiału, więc z pewnością przypinanie mu etykietki
perkusisty Cecila Taylora jest sporym nadużyciem, nawet jeśli to całkiem
nobilitujący tytuł. Moim ulubionym albumem z bogatej dyskografii Andrew
Cyrille’a jest płyta Billy Bange’a „A Tribute To Stuff Smith” z absolutnie
niespodziewanym i niezwykłym gościnnym udziałem Sun Ra.
Najbardziej
obszerny i różnorodny dorobek twórczy ma na swoim koncie Reggie Workman, choć i
on nie uniknął w swoim muzycznym życiu swoistej serialowej roli, jako basista
Johna Coltrane’a, nagrywając z nim „Africa Brass”, „Ole” i „Impressions”. Ze
wszystkich trzech członków zespołu, to właśnie Reggie Workmana można nazwać
typowym muzykiem sesyjnym – genialnym basistą do wynajęcia, który potrafi
dostosować się do wielu różnych muzycznych stylów. Dla niego Trio 3 jest oprócz
garści własnych albumów jedynym projektem autorskim od wielu lat.
„Visiting
Texture” to kontynuacja programowej linii zespołu znanej od lat. Ten album nie
jest w niczym lepszy od poprzednich, doskonałych nagrań trójki weteranów
muzycznej sceny. Wyśmienite warsztatowo nagranie z odrobiną improwizacyjnego
szaleństwa pokazuje obraz współczesnego jazzowego środka w najlepszym możliwym
wykonaniu, próbując skutecznie pogodzić pragnienia słuchaczy oczekujących
brzmieniowych szaleństw i awangardy spod znaku Cecila Taylora ze starą, dziś
już klasyczną szkołą Jazz Messengers, których filarem przez lata był Reggie
Workman.
Album jest
wyśmienitym przykładem prawdopodobnie najciekawszego obecnie jazzowego tria bez
fortepianu, zespołu tak demokratycznego, jak to tylko możliwe, opierającego
swoją wielkość nie tylko na osobowościach muzyków i gości specjalnych, ale
przede wszystkim na magicznym porozumieniu ludzi, którzy grają ze sobą już dwie
dekady. Nie narzekam na gości specjalnych, ale w przypadku Trio 3 i ich
pierwszego od ponad 10 lat nagrania bez udziału pianisty, nie brakuje mi w ich
muzyce niczego, co mógłby dołożyć nawet najbardziej kreatywny wirtuoz
klawiatury.
Trio 3
Visiting Texture
Format: CD
Wytwórnia: Intakt
Numer: CD 282/2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz