Charlie
Hunter to muzyk eksperymentujący. Dziś ma w swojej dyskografii niezłą kolekcję
własnych kompozycji, nagranych w przeróżnych, zarówno kameralnych, jak i
bardziej rozbudowanych składach. W kolekcji jego nagrań znajdziecie również
produkcje poświęcone takim muzykom jak Cole Porter, Duke Ellington, czy Hank
Williams. Jest też album „Public Domain” z anonimowymi kompozycjami do których
nikt nie ma praw autorskich. Grający często na nietypowych gitarach muzyk
pojawia się często w roli gościa w przeróżnych nagraniach, nie tylko stricte
jazzowych. Przez lata był również liderem rockowego zespołu Garage a Trois.
Jego
stylu nie sposób porównać w zasadzie do jakiegokolwiek innego gitarzysty.
Ciągle poszukuje swojego brzmienia. Każdy jego album jest dla mnie od lat
wielką muzyczną ciekawostką. Najczęściej jednak wracam do „Natty Dread” –
zaskakującego nagrania, które jest odtworzeniem noszącej ten sam tytuł płyty
Boba Marleya. Kiedy album ukazał się w 1997 roku – wszystkiego mogłem
spodziewać się po Charlie Hunterze, ale z pewnością nie tego, że poświęci całą
płytę piosenkom Boba Marleya i zrobi to w tak bezpośredni sposób, odtwarzając
repertuar jednego z klasycznych albumów mistrza reggae.
Nagrana
w dość eksperymentalnym składzie – oprócz gitary dwa saksofony i perkusja,
płyta pokazuje, że utwory znane z repertuaru Bobba Marleya, w rękach sprawnych
muzyków mogą stanowić okazję do jazzowych improwizacji równie ciekawą, jak
każda dobrze napisana piosenka. Możliwości brzmieniowe gitary lidera
uzupełnione dodatkowymi urządzeniami elektronicznymi pozwalają mu emulować
niezwykle stylowo organy Hammonda, co uzupełnia brak niezwykle potrzebnego dla
takich klasyków, jak „No Woman, No Cry”, czy „Rebel Music” fundamentu gitary
basowej.
Album
wydany przez Blue Note jest częścią wymyślonego w latach dziewięćdziesiątych
przez znajdującą się w kryzysie artystycznym wytwórnie cyklu „Cover Series” –
albumów odtwarzających wielkie hity niekoniecznie jazzowych artystów sprzed
lat. W ramach tego cyklu ukazało się jeszcze kilka płyt – „Tapestry” Boba Beldena
(w oryginale oczywiście Carole King), „What’s Going On” Everette Harpa (Marvin
Gaye), „There Is A Riot Goin’ On” (klasyk Sly And The Family Stone) i „Deja Vu”
mniej znanego Fareeda Haque będący przypomnieniem płyty zespołu Crosby, Stills,
Nash And Young. Był jeszcze album Ronnie Lawsa „Harvest For The World”
przypominający płytę The Isley Brothers o tym samym tytule. Na tym seria
zakończyła się po kilkunastu miesiącach, tak jak wiele prób reanimacji dawnej
legendy wytwórni. Po całym przedsięwzięciu został doskonały album Charlie
Huntera, który sprawę potraktował niezwykle poważnie. Kompozycje znane z „Natty
Dread” Boba Marleya stały się okazją do jazzowych improwizacji, momentami
przypominających dokonania Billa Frisella, jednak nastawionymi bardziej na integrowanie
zespołu, niż popisy solowe.
Dziś łatwo
usłyszeć w grze Charlie Huntera twórcze rozwinięcie tradycji jazzowej gitary
Joe Passa uzupełnione u umiejętności zdobyte w czasie nauki, jaką pobierał u
Joe Satrianiego. Dodatkowe możliwości brzmieniowe daje Hunterowi gra na 8
strunowej gitarze, którą potrafi wykorzystać do tworzenia równoległych linii
melodycznych lub jednoczesnego grania partii gitary i basu. Jeden z krótko
istniejących zespołów Charlie Huntera T.J. Kirk wziął nazwę od pomysłu
połączenia muzycznych idei Jamesa Browna, Theloniousa Monka i Rashaana Rolanda
Kirka. Udawało się całkiem nieźle, ale Charlie Hunter nie potrafił zatrzymać
się w tym miejscu i wkrótce ruszył na kolejne poszukiwania. Album „Natty Dread”
jest reprezentatywnym przykładem jego twórczości i w 20 lecie od premiery
pozostaje równie ciekawy i odkrywczy, jak w czasie, kiedy był zaskakującą
nowością.
Charlie Hunter Quartet
Natty Dread
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note / Capitol / EMI
Numer:
724385242021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz