Fani
Dawida Lubowicza musieli sporo poczekać, jednak „Inside” okazuje się doskonałym
debiutem, choć w przypadku tak doświadczonego artysty z obszerną dyskografią,
debiut jest słowem najzupełniej umownym. „Inside” to po prostu pierwsza okazja
na zagranie w dokładnie takiej muzyki, jakiej pragnął sam lider.
Rozpoczynający
album przebojowy „Highlander On The Trip” w pierwszym momencie nie zabrzmiał w
moim odtwarzaczu obiecująco. Trudno uznać kopiowanie najlepszych pomysłów Pat
Metheny Group sprzed wielu lat za coś odkrywczego i wartego większej uwagi. To
jednak jedynie przebojowy początek, być może skierowany do tych, którzy zechcą
na próbę posłuchać początku albumu. Dalej jest znacznie ciekawiej. Błyskotliwa
improwizacja lidera w kolejnej kompozycji – „Jazz Babariba” nie pozostawia
wątpliwości, że to płyta jednego z najlepszych polskich jazzowych skrzypków, a
to oznacza, że również jednego z najlepszych skrzypków na świecie. Porywająco
odpowiada jak zwykle zaskakujący Krzysztof Herdzin, a dalej jest już tylko
bardzo dobrze.
„Memento”
to romantyczna słowiańska ballada, ubarwiona – tu zgaduję, że przez Krzysztofa
Herdzina, kilkoma nutami na flecie, „Pieśń Roksany” to popis gry zespołowej –
introdukcja na kontrabasie (jak zawsze punktualny Robert Kubiszyn) i solo na
perkusji w wykonaniu Łukasza Żyty. W inspirowanym folklorem „Obercology”
Krzysztof Herdzin sięga po akordeon. On potrafi zagrać na wszystkim, gdyby miał
wystarczająco dużo czasu, którego nigdy nie będzie miał, mógłby nagrywać w
studio solowe płyty big-bandowe.
Mieszanka
jazzu ze słowiańską kulturą sprawdza się znakomicie od czasów Krzysztofa
Komedy, a skrzypce, szczególnie w dobrych rękach są do tego rodzaju grania
znakomitym instrumentem. Debiut Dawida Lubowicza w roli lidera, skrzypka i
kompozytora wypada doskonale. Gdyby ten album pojawił się niezapowiedziany i
jego autorem byłby muzyk rzeczywiście debiutujący w studiu nagraniowym, byłby
objawieniem. Dawid Lubowicz sam sobie wysoko zawiesił poprzeczkę. Od jego
pierwszego albumu oczekiwałem więcej ciekawych kompozycji. Piękne ballady, parę
genialnych momentów Krzysztofa Herdzina i doskonałe sola na skrzypcach, to
dużo, jednak dla mnie trochę za mało. Spodziewałem się działa genialnego, a
wyszło bardzo dobrze. Ekonomiści nazywają to efektem bazy, a ja zwyczajnie
oczekiwałem jakiegoś przełomu. A powstała tylko piękna płyta z doskonałą
muzyką. A może nie tylko, ale aż tyle?
„Inside”
pewnie zgarnie kilka jazzowych nagród za rok 2018, ja jednak czekam na więcej.
Mam też nadzieję, że doskonale wypadająca współpraca Lubowicza z Herdzinem nie
skończy się na tym jednym nagraniu.
Dawid Lubowicz
Inside
Format: CD
Wytwórnia: Zbigniew Seifert Foundation
Numer: 5907222048054
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz