Jorgos Skolias
to muzyk nieustannie eksperymentujący. Słuchając jego kolejnych najnowszych
nagrań mam wrażenie, że te najważniejsze są jeszcze zdecydowanie w planach na
przyszłość. Jego bogata i niezwykle różnorodna dyskografia, a także niezwykły
talent wokalny i trafność wyboru muzycznych partnerów sprawiają, że mimo
trwającego od lat oczekiwania na te najważniejsze nagrania, już dziś w pełni
zasługuje na miano Mistrza Polskiego Jazzu. W przypadku Jorgosa Skoliasa, być
może nawet właściwiej byłoby użyć tytułu Mistrz Polskiej Muzyki Ciekawej, albo
biorąc pod uwagę jego greckie korzenie i współpracę z muzykami pochodzącymi z
przeróżnych kręgów kulturowych, słowo „polskiej” mogłoby z tego tytułu zostać
usunięte.
Jeśli w składzie
zespołu pojawia się jego nazwisko, z pewnością muzyka będzie dla Was zupełnie
nieprzewidywalnym zaskoczeniem. Ja jednak każdą płytę z jego udziałem kupuję w
ciemno, choć w przypadku kilku później żałowałem, że zaśpiewał na niej zbyt
mało. Taka natura gościnnych występów.
Dyskografia
Jorgosa Skoliasa rozpoczyna się od nagrań z grupą Krzak w 1983 roku (album
„Krzak’i”). Zanim po raz pierwszy trafił do studia z Krzakiem, współpracował z
zespołami, które dla pamiętających prężnie działającą wrocławską scenę rockową
końcówki lat siedemdziesiątych są dziś legendarne – Spisek Sześciu Włodzimierza
Wińskiego z Andrzejem Pluszczem, Nurt w którego debiutanckim nagraniu w 1973
roku wziął udział Tomasz Stańko (Skolias współpracował z Nurtem w późniejszym
okresie) i Grupa 111. Niemal w tym samym czasie pojawiło się pierwsze jazzowe
nagranie Jorgosa Skoliasa, choć w jego przypadku wiele płyt wymyka się
jakimkolwiek próbom klasyfikacji gatunkowej. W 1984 roku nagrał z Witoldem
Szczurkiem i jego zespołem album „Basspace” i rok później „555555”. W latach
osiemdziesiątych Skolias regularnie pojawia się zarówno w studiach
nagraniowych, jak i na koncertach zarówno w składach rockowych, jak i
jazzowych. Nagrywał i koncertował z zespołami Dżem i Electronic Division, ale również
z grupą Osjan i Leszkiem Winderem. Pojawił się również w studiu, kiedy
Krzesimir Dębski nagrywał „Di Rock Cimbalisten Act Two”.
W końcówce lat
osiemdziesiątych Jorgos Skolias był członkiem grupy Young Power, z którą nagrał
trzy albumy i koncertował w całej Polsce. W kolejnej dekadzie skupił się już
całkowicie na muzycznych eksperymentach pozostawiając muzykę rockową dla
innych. Eksperymentował ze znanym z Osjana perkusistą Radosławem Nowakowskim i
awangardowym gitarzystą Apostolisem Anthimosem, z którym Skoliasa łączą greckie
korzenie. Pojawiał się na scenie obok Terje Rypdala, Tomasza Stańko i Zbigniewa
Namysłowskiego, a także realizował muzykę dla teatru i kina.
W 2005 roku
nagrał jeden z moich ulubionych albumów wszechczasów, „…Tales” z Bogdanem Hołowwnią.
Kilka miesięcy później pojawił się jako gość specjalny na płycie wydanej przez
Tzadik Records – „Balan: Book Of Angels Vol. 5” zespołu The Cracow Klezmer Band
(dziś Bester Quartet, z Jarosławem Besterem do dziś Skolias chętnie spotyka się
na scenie).
Po ponad 20
latach niezwykle owocnej kariery zaczął również wydawać płyty firmowane własnym
nazwiskiem – „Rebetico Polonico” z Jarosławem Besterem, „Sefardix” z braćmi
Oleś i „Sing Cuckoo” z Joachimem Menclem.
Jorgos Skolias
jest, jak sam często podkreśla, muzycznym samoukiem, nigdy nie uczył się śpiewu
u żadnego profesjonalisty. Jak powiedział niedawno w wywiadzie dla RadioJAZZ.FM
dostępnym na naszym kanale video w serwisie YouTube, nie korzystał nigdy z pomocy
żadnego wokalnego trenera, a zamiast studiować nuty, woli słuchać muzyki. Mimo
braku formalnego muzycznego wykształcenia, potrafi jako jeden z niewielu
wokalistów na świecie śpiewać równocześnie trzema głosami.
W jego dorobku
znajdziecie muzykę inspirowaną unikalną kulturą Żydów Safardyjskich, rytmami
afrykańskimi i indyjskimi, a także folklorem greckim, od którego zaczynał swoją
muzyczną podróż i amerykańskim bluesem. Należy do niewielkiej grupy wokalistów,
którzy mogą śpiewać bluesa („Little Wing” z „…Tales” w jego wykonaniu brzmi
wyśmienicie), rocka, jazzowe standardy, grecką muzykę dawną, melodie żydowskie
i utwory awangardowe. Do przekazania emocji nie potrzebuje słów, choć jeśli
trzeba, mają one w jego wykonaniach wielką moc. Nagrywał piosenki dla dzieci
(„Pan Yapa i Załoga Pi”). Śpiewał też z Alicją Majewską w zastępstwie Andrzeja
Zauchy.
Jednym z
najnowszych przedsięwzięć Jorgosa Skoliasa jest album rodzinny, nagrany
wspólnie z synem Antonisem, zatytułowany „Kolos”, co po polsku brzmi kolosalnie,
jednak po grecku znaczy coś zupełnie innego. To jeden z najlepszych tytułów
płyt, jakie ostatnio usłyszałem. Proste i genialne i w dodatku z pewnością
nieprzypadkowe. Antonis Skolias gra na perkusji i formuła duetu – znowu, co w
przypadku Jorgosa oczywiste – zupełnie nieoczywista udała się znakomicie.
Kilka miesięcy
temu zapytaliśmy Jorgosa Skoliasa w związku z realizacją naszego radiowego
cyklu „Dzień z” – w tym przypadku był to oczywiście dzień z Jorgosem Skoliasem
o jego pięć ulubionych płyt. Dla mnie niespodzianką był fakt, że na liście nie
pojawiło się żadne nagranie Otisa Reddinga, o którym wielokrotnie sam Jorgos
wspominał w wywiadach, że jest jego muzycznym idolem. Pięć jego ulubionych płyt
to „Kind Of Blue” Milesa Davisa, nowość w katalogu Johna Coltrane’a – „One
Down, One Up. Live at Half Note”, album „Live” Billa Frisella
nagrany z Kermitem Driscollem i Joeyem Baronem, a także Glen Gould grający
Bacha i album Laurie Anderson „Homeland”. Mieszanka
to iście wybuchowa, podobnie jak każda okazja usłyszenia na żywo niezwykłego
głosu Jorgosa Skoliasa, który uwielbia mieszać przeróżne inspiracje i
zaskakiwać słuchaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz