Dariusz Oleszkiewicz, dziś częściej w Stanach Zjednoczonych Darek Oleszkiewicz, albo Darek Oles. Swoją muzyczną edukację zaczynał we Wrocławiu, ucząc się gry na fortepianie. Później zajął się gitarą i gitarą basową. Kontrabas, instrument na którym gra dzisiaj i który pozwolił mu na zrobienie światowej kariery jest więc jego czwartym w kolejności instrumentem. Darek Oleszkiewicz po raz pierwszy pojawił się na poważnej jazzowej scenie w 1983 roku na festiwalu Jazz Juniors w Krakowie. Już rok później zdobył na tym festiwalu, w wieku 21 lat trzy nagrody – indywidualną, zespołową (Still Another Sextet) i za najlepszą kompozycję. Zespół złożony ze studentów Wydziału Jazzu z Katowic miał w składzie Piotra Biskupskiego, Jerzego Głoda, Bronisława Dużego, Karola Szymanowskiego, Mateusza Pospieszalskiego i Darka Oleszkiewicza. Całkiem nieźle dziś wygląda ten studencki skład.
Po studenckich sukcesach Darek Oleszkiewicz szybko zaczął grać ze starszymi kolegami. Występował w zespołach Henryka Majewskiego, Tomasza Szukalskiego, Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Zbigniewa Namysłowskiego. Z tym ostatnim pojechał w 1986 roku na egzotyczne tourne do Meksyku. Tam poznał swoją przyszłą żonę i zamieszkał na krótko w Meksyku, a później w Kalifornii, gdzie studiował w California Institute Of Arts u Charlie Hadena, gdzie później jako wzorowy student został wykładowcą.
Darek Oleszkiewicz mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych od wielu lat, przyjeżdża jednak często do Europy z koncertami, a w Polsce nagrywa również z wieloma artystami. Po raz pierwszy wrócił do Polski po wyjeździe do Meksyku z Namysłowskim na dłużej w 1994 roku. Uczestniczył wtedy w nagraniach znakomitego składu Travelling Birds Quintet z Piotrem Wojtasikiem, Piotrem Baronem, Kubą Stankiewiczem i Cezarym Konradem. W tym samym czasie grał również z Januszem Muniakiem, co zostało udokumentowane na płycie „Not So Fast”.
W tym samym czasie powstał w Los Angeles dowodzony przez Oleszkiewicza Los Angeles Jazz Quartet, w którym znaleźli się gitarzysta Larry Koonse, saksofonista Chuck Manning i perkusista Kevin Tullius. Z tym zespołem i jego muzykami Darek Oleszkiewicz nagrał w Stanach Zjednoczonych kilka dobrze przyjętych albumów. Na koncertach, w Stanach Zjednoczonych i w Europie grał między innymi z Bradem Mehldauem, Lee Konitzem, Joe Lovano, Charlesem Lloydem, Alice Coltrane, Billy Higginsem i wieloma innymi uznanymi na świecie muzykami. Wielokrotnie słyszałem i czytałem, że Darek Oleszkiewicz jest niezwykle zajętym i docenianym przez jazzowe środowisko Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych basistą sesyjnym i muzykiem, którego, jak tylko ma wolne terminy warto zabrać ze sobą w trasę. Ostatnio, zanim ustała działalność koncertowa, był członkiem tria Pata Metheny’ego. W 2020 roku miał pojawić się w Europie z Peterem Erskine’m. Czy te występy się kiedyś jeszcze odbędą, dziś nadal nie wiadomo.
W dorobku Darka Oleszkiewicza znajduje się z pewnością ponad 100 albumów nagranych po obu stronach Atlantyku. Fantastyczny warsztat i muzykalność połączona ze zdolnościami kompozytorskimi i zmysłem improwizacyjnym pozwała Oleszkiewiczowi łączyć pracę muzyka sesyjnego z własnymi nagraniami, zarówno z Los Angeles Jazz Quartet, jak i pod własnym nazwiskiem.
Oleszkiewicz debiutował w roli lidera płytą „Like a Dream” w 2004 roku. To istotnie marzenie. W składzie zespołu znaleźli się nie tylko członkowie jego Los Angeles Jazz Quartet, ale też Brad Mehldau i utytułowany Bennie Maupin, który nagrał kilkanaście płyt z Herbie Hancockiem i cztery z Milesem Davisem (w tym „Bitches Brew”). Kilkanaście miesięcy wcześniej Oleszkiewicz zagrał na płycie Brada Mehldaua „Largo”, w jednym z utworów na drugim kontrabasie zagrał na tej płycie Larry Grenadier.
W 2010 roku Darek Oleszkiewicz razem z Peterem Erskinem, Bobem Mintzerem i Alanem Pasqua nagrali album "Standards 2: Movie Music”. W 2016 roku niezwykle osobistą płytę nagraną solo na kontrabasie poświęcił pamięci swojego nauczyciela – Charlie Hadena („Blues For Charlie”). Album powstał kilka miesięcy po śmierci Hadena. Zaledwie kilka tygodni temu ukazała się najnowsza solowa płyta Darka Oleszkiewicza – „The Promise”. Kolejny projekt na kontrabas solo to autorski wybór kompozycji Johna Coltrane’a, do którego muzyki Oleszkiewicz zbliżył się najbliżej jak dzisiaj jest to możliwe, nie tylko studiując jego nagrania, ale też występując na scenie z niemal każdym członkiem rodziny Coltrane’a, który zajmuje się muzyką (Alice Coltrane, Ravi Coltrane, Oran Coltrane i Michelle Coltrane). Grał też z muzykami, którzy byli istotnymi partnerami Coltrane’a w jego muzycznej drodze – między innymi z Billy Higginsem, Curtisem Fullerem, Horace Silverem i oczywiście Charlie Hadenem.
Darek Oleszkiewicz doskonale odnajduje się również w zespołach akompaniujących wokalistkom. Od lat współpracuje z Agą Zaryan. Nagrał też kilka świetnych płyt z wokalistką może mało znaną w Europie, ale niezwykle popularną w Azji – Jacinthą Abisheganaden, która swoje albumy poświęca często jazzowym mistrzom – „Autumn Leaves -- The Songs Of Johnny Mercer”, „Here's To Ben - A Vocal Tribute To Ben Webster”, „Jacintha Is Her Name - Dedicated To Julie London” i „Jacintha Goes to Hollywood” z zestawem hitów filmowych, które stały się jazzowymi standardami.
Oleszkiewicz pracował też przy kilku projektach z ostatnim pianistą, który grał z Milesem Davisem przed jego śmiercią, Japończykiem Kei Akagi. Razem z Akagi i wyśmienitym Joe LaBarberą, wieloletnim współpracownikiem Billa Evansa, nagrali w 1998 roku album „New Smiles and Traveled Miles” stanowiący jeden z najlepszych wyborów kompozycji granych przez Milesa w różnych okresach jego kariery. Co prawda Kei Akagi, to nie Bill Evans, ale sekcja Oleszkiewicz/LaBarbera jest moim zdaniem ciekawsza niż ta, która nagrała kilkanaście płyt z Evansem – Marc Johnson / Joe LaBarbera.
Darek Oleszkiewicz należy do tych Mistrzów Polskiego Jazzu, którzy z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczą. Mam nadzieję, że ograniczenie działalności koncertowej, Oleszkiewicz ostatnio grał trasy z Patem Metheny i Peterem Erskinem, a to potrafią być przecież wielomiesięczne eskapady po całym świecie, da czas potrzebny na nagranie kolejnych albumów równie ciekawych jak „The Promise”, nasza niedawna Płyta Tygodnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz