25 grudnia 2020

Silent Night – CoverToCover Vol. 108

Pochodzenie wielu tradycyjnych melodii świątecznych nie jest zbyt jasne albo istnieją różne wersje historii, często ze sobą sprzeczne. W przypadku „Silent Night” sprawa jest dużo łatwiejsza. Nikt nie kwestionuje autorstwa melodii stworzonej przez Franza Xaviera Grubera, ani tekstu, pierwotnie w wersji niemieckiej napisanego przez Josepha Mohra. Obaj zapisali się w historii muzyki w zasadzie jedynie faktem stworzenia „Silent Night”. Utwór powstał w Austrii, gdzie do dziś istnieje w Oberndorf kaplica stojąca na miejscu, gdzie wcześniej stał kościół, w którym melodia zabrzmiała po raz pierwszy. Z pewnością jest całoroczną atrakcją turystyczną, choć zajmuje jedynie miejsce po kościele, w którym „Silent Night” zaczęła się historia melodii, wtedy jeszcze z niemieckim tytułem „Stille Nacht, heilige Nacht”.

Utwór powstał w 1818 roku na długo przed powstaniem pierwszych urządzeń do rejestracji dźwięku. Najsłabiej udokumentowaną częścią historii utworu jest sposób w jaki świat dowiedział się o tej melodii. Gruber nie był zawodowym kompozytorem, a jedynie kościelnym organistą, więc nie wpadł na pomysł publikacji swojej kompozycji. Wedle najbardziej prawdopodobnej wersji, utwór włączył do swojego repertuaru zespół podróżujących po Austrii i Niemczech muzyków ludowych (w wielu wersjach tej historii występują wspólnie lub oddzielnie dwa rodzinne zespoły – Strasserów i Rainerów). Jeden z nich z pewnością zaprezentował już rok później nową pieśń bożonarodzeniową austriackiemu cesarzowi i być może również rosyjskiemu carowi. Podobno zespół rodzinny Rainerów po raz pierwszy zaśpiewał „Silent Night”, oczywiście po niemiecku po raz pierwszy w USA w roku 1839.

Do nazwiska kompozytora - Franza Xaviera Grubera, na większości płyt powinno zostać dodane również nazwisko Johna Freemana Younga, który w 1859 roku napisał pierwszy angielski tekst, który z niewielkimi zmianami stanowi podstawę współczesnych słów angielskiej wersji „Silent Night”. Tekst istnieje podobno w ponad 140 wersjach językowych.

Utwór wielokrotnie trafiał na listy przebojów w wielu różnych językach. Po raz pierwszy z angielskim tekstem przebój z „Silent Night” zrobił Bing Crosby w 1935 roku. Bez „Silent Night” nie istnieje w zasadzie żadna płyta z kolędami, a większość koncertów odbywających się w grudniu, niezależnie od gatunku muzyki kończy się tą melodią, jeśli nie kończy się w trochę bardziej świecki sposób zagraniem „Santa Claus Is Coming To Town”. Stąd też na przeróżnych wydaniach koncertowych znajdziecie „Silent Night” w niespodziewanych wykonaniach Jimi Hendrixa, McCoy Tynera, Joe Satrianiego, Willie Nelsona, a także wersje w językach powszechnie kojarzonych z zupełnie innymi religiami – arabskim, chińskim, hawajskim, japońskim, maoryskim i wszelkich innych. Do dziś zarejestrowano ponad cztery tysiące oficjalnych nagrań zgłoszonych do baz danych praw autorskich (które oczywiście za wyjątkiem niektórych praw do nowych wersji tekstu dawno wygasły).

Trudno więc wybrać te najważniejsze nagrania. Tym razem kieruję się więc raczej osobistymi preferencjami. W roli klasyka, reprezentując wszystkich nieobecnych, czyli wszystkich wielkich wokalistów i wokalistki jazzowe i nie tylko, wystąpi razem ze swoimi gwiazdami Phil Spector. Polski tekst zaśpiewa jak zwykle pięknie Grażyna Auguścik, a ciekawe i zaskakująco nieoczywiste nagrania instrumentalne pokażą improwizujący solo na gitarze Stanley Jordan, zbierający wielokulturowy zespół wirtuoz banjo Bela Fleck i w nietypowej dla siebie roli Eric Clapton.

Utwór: Silent Night
Album: A Christmas Gift For You From Phil Spector
Wykonawca: Phil Spector with Various Artists
Wytwórnia: Phillies / EMI
Rok: 1963
Numer: 886975921423
Skład: Phil Spector – words, Darlene Love – voc, The Ronettes – voc, Bobb B. Soxx – voc, The Crystals – voc, Barney Kessel – g, Tom Tedesco – g, Nino Tempo – g, Irv Rubins – g, Bill Pitman – g, Lou Blackburn – horns, Steve Douglas – horns, Roy Caton – horns, Jay Migliori – horns, Leon Russell – p, Al DeLory – p, Don Randi – p, Jimmy Bond – bg, Ray Pohlman – bg, Hal Blaine – dr, Jack Nitzsche – perc, Frank Knapp – perc, Sonny Bono – perc, The Johnny Vidor Strings – strings,

Utwór: Silent Night
Album: Standards Volume 1
Wykonawca: Stanley Jordan
Wytwórnia: Manhattan / Capitol / Blue Note
Rok: 1986
Numer: 077774633321
Skład: Stanley Jordan – g.

Utwór: Silent Night
Album: Jingle All The Way
Wykonawca: Bela Fleck & The Flecktones
Wytwórnia: Rounder
Rok: 2008
Numer: 011661061620
Skład: Bela Fleck – banjo, Victor Lemonte Wooten – bg, Futureman – various, Jeff Coffin – sax, fl, bcl, Andy Statman – cl.

Utwór: Silent Night
Album: Happy Xmas
Wykonawca: Eric Clapton
Wytwórnia: EPC / Polydor / Universal
Rok: 2018
Numer: 602567925286
Skład: Eric Clapton – g, voc, Doyle Bramhal II – g, Walt Richmond – p, Rhodes, kbd, Tim Carmon – p, Wurlitzer, hamm, Simon Climie – prog, perc, voc, kbd, Nathan East – b, Sharon White – b voc, Dirk Powell – fiddle, g, p, acc, Paul Waller – prog, Toby Baker – kbd, Jim Keltner – dr, Sophie Clapton – b voc, Melia Clapton – b voc, Perry Montague-Mason – viol, Emilyn Singleton – viol, Peter Lale – viola, Timothy Gill – cello, Mary Scully – b, Metro Voices – choir.

Utwór: Silent Night
Album: Lulajże: The Lullaby For Jesus
Wykonawca: Grażyna Auguścik
Wytwórnia: GMA
Rok: 2011
Numer: GMA 1724-7
Skład: Grażyna Auguścik – voc, John McLean – g, Jim Gailloreto – ss, bcl, fl, Larry Kohut – b, Ernie Adams – dr, perc.

24 grudnia 2020

Jingle Bells – CoverToCover Vol. 109

 „Jingle Bells” to amerykański świąteczny klasyk, skomponowany w 1857 roku przez Jamesa Lorda Pierponta, organistę i kompozytora, dla którego ten utwór okazał się życiowym osiągnięciem. Dziś świat nie pamięta o innych jego kompozycjach, a „Jingle Bells” znają wszyscy. Utwór został wydany w formie zapisu nutowego pod tytułem „The One Horse Open Sleigh”. Co ciekawe, wcale nie był pomyślany jako utwór świąteczny i w pierwszych latach swojego istnienia był raczej kojarzony z rozrywką, a niektórzy historycy nazywają go wręcz najbardziej popularną piosenką amerykańskich pijaków.

Dziś nie sposób ustalić, kiedy po raz pierwszy utwór stał się piosenką śpiewaną na święta, jednak pewnym jest, że to pierwsza taka piosenka zarejestrowana w sposób mechaniczny, podobno w 1889 roku (to nagranie zaginęło) i po raz kolejny przez zespół Edison Male Quartet, często na innych cylindrach Edisona nazywany też Haydn Quartet wcale nie w związku z repertuarem, ale dlatego, że nagrywali też dla innych wytwórni, nie związanych z Thomasem Alfa Edisonem. To nagranie można czasem odnaleźć na składankach archiwalnych kolęd i pieśni religijnych.

Wielu badaczy kwestionuje też dziś autorstwo Pierponta, który mógł usłyszeć pieśń od jednego z wiernych w kościele, w którym był organistą, lub przynajmniej wzorować się na jakiejś pieśni ludowej. Część historyków opiera taką tezę na różnicach językowych pomiędzy tekstem „The One Horse Open Sleigh” i nieco składniejszym angielskim innych pieśni o charakterze patriotycznym i wojskowym napisanych przez Pierponta. Dziś nie ma to już jednak żadnego znaczenia.

„Jingle Bells” to w stu procentach świecka pieśń, w założeniu pierwotnego tekstu opowiadająca o radosnej przejażdżce saniami z uprzężą uzbrojoną w dzwonki (tytułowe „Jingle Bells”). Stąd późniejsze przeróżne wersje językowe dopisane do oryginalnej melodii (zresztą z czasem również odrobinę zmienionej w stosunku do wersji oryginalnej opublikowanej w 1957 roku) podchodzą do treści oryginału dość luźno, posługując się raczej lokalnymi zimowymi rozrywkami.

Pierwsze przebojowe nagrania „Jingle Bells” zarejestrowali Orkiestra Glenna Millera w 1941 roku i dwa lata później wspólnie Bing Crosby i zespół Andrews Sisters. W 1951 roku sporą karierę zrobiła wielośladowa wersja Les Paula. Nagrania wszystkich wielkich głosów muzyki rozrywkowej i jazzowej znajdziecie bez problemu na świątecznych składankach. Ja wybieram nieco ciekawsze muzycznie interpretacje. Jimmy Smith w klasycznym organowym trio z gitarą i bębnami, jak zwykle dowcipny Bela Fleck z chórem mongolskich wokalistów i rockowo-bigbandowy Brian Setzer. Do tego dokładam dyskotekowego Eric’a Claptona, który tym nagraniem uczcił w 2018 roku postać młodego DJa Avicii, który zmarł kilka miesięcy wcześniej w wyniku osobistych problemów związanych z nadużywanie alkoholu. Dla mnie to jedno z najdziwniejszych nagrań Claptona w całej jego karierze. Nie regulujcie odbiorników, to sam mistrz z jego jedynej świątecznej płyty „Happy Xmas” z 2018 roku. Do tego dodaję klasyk najbliższy w tym zestawieniu oryginałowi z XIX wieku w wykonaniu Carli Bley i kwintetu instrumentów dętych grającego muzykę klasyczną - The Partyka Brass. Bardziej odległych od siebie muzycznie i jednocześnie ciekawych wersji w jednej krótkiej audycji chyba jeszcze nie było…

Utwór: Jingle Bells
Album: Christmas Cookin’
Wykonawca: Jimmy Smith
Wytwórnia: Verve / Polygram
Rok: 1966
Numer: 731451371127
Skład: Jimmy Smith – org, Quentin Warren – g, Billy Hart – dr.

 Utwór: Jingle Bells
Album: Jingle All The Way
Wykonawca: Bela Fleck & The Flecktones
Wytwórnia: Rounder
Rok: 2008
Numer: 011661061620
Skład: Bela Fleck – banjo, Bady Dorzhu – voc, Mai-Ool Sedip – voc, Ayan-Ool Sam – voc, Ayan Shirizhik – voc, Victor Lemonte Wooten – bg, Futureman – various, Jeff Coffin – sax, fl, bcl, Andy Statman – cl, Alash Ensamble – choir,

 Utwór: Jingle Bells
Album: The Ultimate Christmas Collection
Wykonawca: Brian Setzer Orchestra
Wytwórnia: Surfdog
Rok: 2008
Numer: 640424999865
Skład: Brian Setzer – g, voc, Orchestra

 Utwór: Jingle Bells (In Memory Of Avicii)
Album: Happy Xmas
Wykonawca: Eric Clapton
Wytwórnia: EPC / Polydor / Universal
Rok: 2018
Numer: 602567925286
Skład: Eric Clapton – voc, g, Doyle Bramhal II – g, Nathan East – b, Walt Richmond – Rhodes, kbd, p, Tim Carmon – p, Wurlitzer, hamm, Sharon White – b voc, Simon Climie – prog, perc, voc, kbd, Dirk Powell – fiddle, g, p, acc, Paul Waller – prog, Toby Baker – kbd, Jim Keltner – dr, Perry Montague-Mason – viol, Emilyn Singleton – viol, Peter Lale – viola, Timothy Gill – cello, Mary Scully – b, Metro Voices – choir.

 Utwór: Jingle Bells
Album: Carla’s Christmas Carrols
Wykonawca: Carla Bley
Wytwórnia: Watt Works / ECM
Rok: 2009
Numer: 602527124131
Skład: Carla Bley – p, celeste, Steve Swallow – b, chimes, The Partyka Brass Quintet – band, Tobias Weidinger – tp, flug, Axel Schlosser – tp, flug, Christine Chapman – horns, Adrian Mears – tromb, Ed Partyka – b tromb, tuba.

21 grudnia 2020

Waltz For Debby – CoverToCover Vol. 98

Standard jazzowy, a właściwie standard Billa Evansa, jego najbardziej znana kompozycja. Tak znana z jego wykonań, że prawdopodobnie odstraszająca innych od zmierzenia się z geniuszem autora. Jeśli nie brać pod uwagę tych utworów, które często przypisywane są Milesowi Davisowi, a które prawdopodobnie napisał Bill Evans – jak „Blue in Green”, czy „Nardis”, to „Waltz For Debby” jest najbardziej znaną i rozpoznawalną kompozycją Billa Evansa.

Utwór po raz pierwszy pojawił się wtedy, kiedy po raz pierwszy liderem własnego zespołu został jego kompozytor. Najwcześniejsze jego nagranie pochodzi z 1956 roku z albumu „New Jazz Conception” nagranego w trio z Teddy Kotickiem i Paulem Motianem i wydanego przez Riverside. Tego znakomitego debiutu zresztą nikt nie zauważył, podobno w ciągu pierwszego roku sprzedało się nie więcej niż tysiąc egzemplarzy albumu. Premierowe „Waltz For Debby” Bill Evans gra na fortepianie solo, bez udziału pozostałych muzyków. Evansa cały jazzowy świat zauważył jednak dlatego, że wcześniej jego talent dostrzegł Miles Davis. Dla lata później, niemal w tym samym czasie powstał album „Everybody Digs Bill Evans” i równie dobry „On Green Dolphin Street”, a także „1958 Miles” i „Kind Of Blue”. To jazzowa magia przełomu 1958 i 1959 roku.

W trio, które wielu nazywa najlepszym jazzowym triem wszechczasów – Bill Evans, Scott LaFaro, Paul Motian – Evans nagrał jedynie 4 albumy. Wszystkie to arcydzieła gatunku – „Portrait In Jazz”, „Explorations”, „Sunday At Village Vanguard” i „Waltz For Debby”. Niespełna dwa tygodnie po zarejestrowaniu na żywo dwóch ostatnich albumów Scott LaFaro zginął w wypadku samochodowym. Wstrząśnięty Bill Evans zniknął z muzycznego życia na wiele miesięcy. Niektórzy twierdzą, że już nigdy nie wrócił do poziomu z tych czterech albumów. W zespole zastąpił Scotta LaFaro Chuck Israels. Uważam, że niektóre późniejsze solowe nagrania Billa Evansa dorównują tym ze Scottem LaFaro i Paulem Motianem, jednak żadne jego trio nigdy już nie było tak dobre.

Na koncercie w nowojorskim Village Vanguard, 25 czerwca 1961 roku trio Evansa zagrał „Waltz For Debby”. Ten koncert w całości znajdziecie na płycie o tym samym tytule i albumie „Sunday At Village Vanguard”. To moim zdaniem najdoskonalsze wykonanie firmowej kompozycji Evansa. Tytułowa Debby siostrzenica Evansa. Utwór w połowie lat sześćdziesiątych stał się piosenką, Angielski tekst napisał Gene Lees, Kanadyjczyk, którego specjalnością było przerabianie pięknych melodii na popularne piosenki. Napisał między innymi angielski tekst do „Corcovado”, „Desafinado”, przetłumaczył na angielski wiersze Jana Pawła II, które nagrała Sarah Vaughan. Napisał też dobrą biografię Oscara Petersona i kilka piosenek dla Charlesa Aznavoura.

Piosenka z muzyką Evansa zyskała spore grono fanów w krajach skandynawskich, głownie za sprawą nagranej w 1964 roku płyty Moniki Zettelund z udziałem Evansa zatytułowanej „Waltz For Debby”. W wersji szwedzkiej utwór nazywa się „Monicas Vals”, a fińskiej „Ankin Valssi”.

Jeśli jednak szukać nagrania Evansa z tekstem, to ja wybieram nagranie duetu Bill Evans – Tony Bennett z 1975 roku. Do kompletu dokładam jeszcze wyśmienitą Agę Zaryan z fantastycznym Darkiem Oleszkiewiczem i nagranie na pięć gitar i bas zespołu dowodzonego przez Johna McLaughlina z płyty poświęconej w całości muzyce Billa Evansa, żeby pokazać, że „Waltz For Debby” brzmi równie pięknie na każdym instrumencie, choć najchętniej złożyłbym tą audycję z samych nagrań Billa Evansa, w szczególności tych bez wokalistów czy wokalistek. 

Utwór: Waltz For Debby
Album: Waltz For Debby
Wykonawca: Bill Evans Trio
Wytwórnia: Riverside
Rok: 1962
Numer: 5050457150723
Skład: Bill Evans – p, Scott LaFaro – b, Paul Motian – dr.

Utwór: Waltz For Debby
Album: The Tony Bennett Bill Evans Album (Tony Bennett & Bill Evans: The Legendary Sessions)
Wykonawca: Tony Bennett & Bill Evans
Wytwórnia: Fantasy / Jazz Collectors
Rok: 1975
Numer: 8436019584262
Skład: Bill Evans – p, Tony Bennett – voc.

Utwór: Waltz For Debby
Album: My Lullaby
Wykonawca: Aga Zaryan
Wytwórnia: CantralA / Blue Note / EMI
Rok: 2001
Numer: 5099909494220
Skład: Aga Zaryan – voc, Michał Tokaj – p, Tomasz Szukalski – ts, Dariusz Oleszkiewicz – b, Łukasz Żyta – dr.

Utwór: Waltz For Debby
Album: Time Remembered - John McLaughlin Plays The Music Of Bill Evans (Giganci Jazzu: John McLaughlin)
Wykonawca: John McLaughlin
Wytwórnia: Verve
Rok: 1993
Numer: 9788375528824
Skład: John McLaughlin – g, Francois Szony – g, Pascal Rabatti – g, Alexandre Del Fa – g, Philippe Loli – g, Yann Maresz – bg.

20 grudnia 2020

You’ve Got A Friend – CoverToCover Vol. 97

Carole King, autorka „You’ve Got A Friend” zaliczyła w 2017 roku niezwykle udany remake dzieła swojego życia – albumu „Tapestry”. Pewnie całkiem niedługo ukaże się rozszerzona edycja jej koncertu „Tapestry: Live At Hyde Park” z 2017 roku z dodatkiem oryginalnego albumu z 1971 roku. Moim zdaniem „Tapestry”, może oprócz najlepszych dzieł Dylana i „Nebraski” Bruce’a Springsteena jest najbardziej przebojową i najlepiej opowiedzianą płytą w historii nagrań autorskich – takich, w których lider jest autorem kompozycji i muzyki, a także opowiada pewną spójną historię za pomocą całego albumu. Może do tego wąskiego grona dorzuciłbym jeszcze ze dwie płyty Neila Younga. Z pewnością jednak „Tapestry” to album niezwykły. „I Fell The Earth Move”, „Locomotion”, “It’s Too Late” i “You’ve Got A Friend” to cztery największe przeboje z tej skromnej płyty artystki, dla której był to dopiero drugi album i która po latach pisania przebojów dla innych artystów i rozstaniu ze swoim partnerem, zarówno życiowym, jak i zawodowym postanowiła wziąć gitarę i wyjść z cienia wielkich gwiazd. W Stanach Zjednoczonych w ciągu kilkunastu miesięcy po premierze albumu sprzedało się ponad 10 milionów egzemplarzy „Tapestry”. W związku z tym łatwo jest obronić pięknie wyglądające twierdzenie, że na każdej najmniejszej nawet uliczce w najmniejszej mieścinie Ameryki, ktoś ma na półce „Tapestry” i tak jest do dzisiaj.

Carole King, jak sama przyznała kiedyś w wywiadzie, przeprowadzonym przez niezrównanego Paula Zollo, autora dwóch ogromnych tomów wywiadów z twórcami piosenek znanych jako „Songwriters On Songwriting”, pierwszą piosenkę napisała w wieku lat dziewięciu, później dostarczyła razem z Gerry Goffinem niezliczonej ilości przebojów takim wykonawcom jak Aretha Franklin („Natural Woman”), The Beatles („Chains”), Little Eva („The Loco-Motion”, później wielki przebój grupy Grand Funk Railroad), Bobby Vee („Take Good Care of My Baby”), Herman’s Hermits, Dusty Springfield, The Drifters i The Chiffons.

W tym samym wywiadzie zapytana, czy „You’ve Got A Friend” powstała z myślą o jakiejś rzeczywistej postaci, przyznała, że za tekstem nie kryje się żadna rzeczywista historia. Ot, samo się napisało. Gratuluję talentu.

Przeboje muzyki popularnej na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych były często wkrótce po premierze nagrywane przez innych wykonawców. Młodzi ludzie chcieli słuchać znanych melodii, ich interpretacja nie była tak ważna. Wykonawcy przebojów byli trochę anonimowymi głosami z radia, mało kto widział ich na żywo, a to, w co się ubierali albo co jedli na śniadanie nie było tematem codziennych rozmów „o muzyce”. Dlatego też muzycznie ciekawszą od oryginału wersję przygotował w kilka tygodni po premierze „Tapestry” niezrównany Donny Hathaway, a krótko później przebił sam siebie poprawiając swoje nagranie w towarzystwie Roberty Flack.

Na swojej debiutanckiej płycie doskonale przebój Carole King zaśpiewał Stanisław Sojka, choć oryginał zawsze pozostanie wybitny, choć muzycznie najprostszy. To coś w rodzaju najlepszego na świecie demo – instrukcji jak zaśpiewać tą kompozycję udzielonej przez Carole King. Warto też sięgnąć po nagranie koncertowe autorki z 2017 roku z Hyde Parku i przy okazji przypomnieć sobie dzieciństwo Michaela Jacksona – czyli album „Got To Be There” z 1972 roku zawierający wyśmienitą wersję „You’ve Got A Friend” w wykonaniu 14 letniego późniejszego króla popu.

Utwór: You’ve Got A Friend
Album: Tapestry
Wykonawca: Carole King
Wytwórnia: Ode /Epic / Sony
Rok: 1971
Numer: 5099749318021
Skład: Carole King – voc, p, James Taylor - g, Barry Socher – viol, David Campbell - viola, Terry King – cello, Charles Larkey – b, Danny Kootch – conga.

Utwór: You’ve Got A Friend
Album:  Never My Love: The Anthology - Live At The Bitter End, 1971
Wykonawca: Donny Hathaway
Wytwórnia: Rhino / Warner
Rok: 1971
Numer: 081227965433
Skład: Donny Hathaway – voc, el. p, Wurlitzer, org, Cornell Dupree – g, Mike Howard – g, Willie Weeks – b, Fred White – dr, Earl DeRouen – conga.

Utwór: You’ve Got A Friend
Album: Roberta Flack & Donny Hathaway (Never My Love: The Anthology - Roberta Flack & Donny Hathaway Duets)
Wykonawca: Roberta Flack & Donny Hathaway
Wytwórnia: Atlantic / Rhino / Warner
Rok: 1972
Numer: 081227965433
Skład: Donny Hathaway – voc, el. p, Wurlitzer, org, Cornell Dupree – g, Mike Howard – g, Willie Weeks – b, Fred White – dr, Earl DeRouen – conga.

Utwór: You’ve Got A Friend
Album: Don't You Cry
Wykonawca: Stanisław Sojka
Wytwórnia: PSJ / MTJ
Rok: 1979
Numer: 5906409108529
Skład: Stanisław Sojka – p, voc.

19 grudnia 2020

Andrzej Kurylewicz – Mistrzowie Polskiego Jazzu

Andrzej Kurylewicz to w historii polskiego jazzu postać niezwykła, dla mnie przede wszystkim kompozytor, choć grał i nagrywał na wielu instrumentach. Twórca muzyki teatralnej, filmowej, baletowej, wielu kompozycji jazzowych, a również różnych form nazywanych ogólnie muzyką klasyczną. Należał do grona pionierów jazzowej Polski. Ten tytuł należy się zresztą wszystkim, którzy zagrali na pierwszym festiwalu w Sopocie w 1956 roku. Grał na fortepianie, trąbce, puzonie, okazjonalnie na wibrafonie, melofonie, instrumentach perkusyjnych i pewnie jeszcze kilku innych instrumentach. Był wybitnym dyrygentem i liderem dużych orkiestrowych składów, zarówno tych bardziej jazzowych, jak i trochę mniej improwizujących. Przez całe życie eksperymentował i poszukiwał. Czasem wyprzedzał świat.

Kurylewicz urodził się we Lwowie, wtedy w Polsce, w 1932 roku. Przed wybuchem drugiej wojny światowej zaczął naukę gry na fortepianie. Po wojnie znalazł się na Śląsku, gdzie uczył się muzyki najpierw w Gliwicach, a później w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie, gdzie studiował kompozycję i fortepian. Kierunku jazzowego wtedy jeszcze nie było. Tak bardzo go nie było, że w 1954 roku podobno właśnie za granie jazzu został z uczelni usunięty. Myślę, że ci, co taką decyzję podjęli, wiele razy żałowali pochopnej decyzji, która z pewnością była raczej polityczna niż artystyczna, choć wersji tej historii jest co najmniej kilka. Jak się za chwilę okaże, to nie będzie jedyna polityczna przygoda w artystycznym życiu Andrzeja Kurylewicza.

Relegowanie spowodowało, że Kurylewicz znalazł z rekomendacji Władysława Szpilmana pracę w krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia. W sumie nie mogła to być więc wielka polityczna afera, bo wtedy w jedynie słusznym państwowym radiu pewnie pracy by nie było, nawet dla wielce obiecującego muzyka.

Kurylewicz założył też swój pierwszy zespół jazzowy – MM 176. Nazwa pochodziła od tempa fokstrota na 4/4. Krótkie istnienie tego składu stało się istotnym wydarzeniem w życiu artystycznym i osobistym Andrzeja Kurylewicza. Kiedy bowiem MM 176 ogłosił konkurs chcąc znaleźć wokalistkę do zespołu, na przesłuchaniu pojawiła się Wanda Warska, która po latach wspominała, że pojawiła się w pobliżu w zasadzie chcąc wysłuchać koncertu zespołu i przekazać pozdrowienia od Krzysztofa Komedy, którego wcześniej spotkała w Poznaniu. Faktem jest jednak, że przy okazji tego koncertu, casting, lub konkursu po raz pierwszy Kurylewicz spotkał Wandę Warską.

Krótko istniejący kwintet Kurylewicza w 1955 roku przekształcić się w Sekstet Organowy Polskiego Radia. W tym czasie Kurylewicz trafił też do Melomanów, gdzie o miejsce przy fortepianie musiał walczyć z Komedą i Trzaskowskim. Komeda poszedł w swoją stronę, Trzaskowski grywał na akordeonie, a Kurylewicz zajmował miejsce przy fortepianie.

Na wspomnianym już wielokrotnie w cyklu Mistrzowie Polskiego Jazzu festiwalu w Sopocie w 1956 roku Andrzej Kurylewicz zagrał jednak nie z Melomanami, ale we własnym składzie z nieco wtedy mniej znanymi muzykami - Januszem Bednarczykiem (tp), Jerzym Tatarakiem (sax, cl), Zbigniewem Gadomskim (tromb), Ryszardem Grabieniem (b), Ryszardem Szumliczem (dr). Śpiewała oczywiście Wanda Warska, która niedługo miała zostać żoną i wieloletnia partnerką artystyczną Kurylewicza.

W kolejnym roku na drugim festiwalu w Sopocie Kurylewicz zagrał w obu składach Melomanów – tradycyjnym, odpowiadającym klasycznego dixielandowi i nowoczesnym (modern) wzorowanym na stylu cool. Występ Kurylewicza w obu składach i dodatkowo jako wsparcie dla zagranicznej gwiazdy – Big Billa Ramseya nie spodobał się autorowi ówczesnej recenzji – Franciszkowi Lipowiczowi, który zarzucił Kurylewiczowi nieudaną próbę połączenia występów w obu składach Melomanów. Recenzent nie miał istotnych merytorycznych argumentów, założył jedynie, że nie powinno łączyć się stylów. Kurylewicz potrafił grać cool i dixieland i jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy.

Mniej więcej w tym samym czasie powstała pierwsza ważna kompozycja Andrzeja Kurylewicza „Somnambulicy”. Ten utwór po raz pierwszy ukazał się na płycie w 1961 roku, Kurylewicz nie grał na fortepianie, sięgnął po trąbkę, na której miał grać przez kilka lat, za klawiaturą zastąpił go młody Wojciech Karolak. Ten ostatni przypomniał niedawno tą kompozycję na swoim autorskim albumie – „Moontag”. Kurylewicz debiutował na trąbce, a Karolak na fortepianie, bowiem wcześniej grał jazz na saksofonie.

Rok 1958 to czas pierwszego Jazz Jamboree w Warszawie. Kurylewicz zagrał na melofonie w Jazz Believers Andrzeja Trzaskowskiego. W 1960 roku w Krakowie powstał klub Pod Jaszczurami. Kwartet Kurylewicza grał tam regularnie. Być może za sprawą grającego tam również często amerykańskiego zespołu New York Jazz Quartet z trębaczem – Idreesem Suliemanem w składzie Andrzej Kurylewicz zaczął grać na trąbce.

W 1963 roku aktywnie wspierająca środowisko jazzowe krakowska rozgłośnia Polskiego Radia ogłosiła konkurs dla młodych trębaczy. Andrzej Kurylewicz wśród wielu uczestników dostrzegł niezwykły talent 20-letniego Tomasz Stańko. Przyznanie pierwszej nagrody dla Stańki Kurylewicz wymusił podobno groźbą odejścia ze składu jurorów konkursu. W tym samym czasie Andrzej Kurylewicz, podobnie jak wielu innych muzyków jazzowych przeprowadził się na stałe do Warszawy.

W 1964 roku Kurylewicz przedstawił publiczności na Jazz Jamboree swój autorski zespół, w którym na fortepianie grał Adam Makowicz (wtedy jeszcze Matyszkowicz). Kurylewicz grał na trąbce. W tym samym okresie powstaje jedna z najważniejszych stricte jazzowych płyt Andrzeja Kurylewicza – „Go Right”. Ten album zajmuje niezwykle ważne miejsce w historii polskiego jazzu – jest bowiem pierwszą polską długogrającą płytą jazzową. Wcześniej ukazywały się nagrania na płytach 10 calowych i singlach.

W składzie zespołu znaleźli się muzycy, którzy już wtedy byli wielkimi gwiazdami – Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Tadeusz Wójcik i Andrzej Dąbrowski. Ten zespół (Wójcika zastąpił Juliusz Sandecki) przestał istnieć z powodów, które można uznać za polityczne, bowiem Andrzej Kurylewicz i Wanda Warska nie dostali paszportów, kiedy zespół otrzymał zaproszenie na prestiżowy wtedy i istniejący do dziś festiwal jazzowy we francuskim Antibes. W ten sposób powstał Polish Jazz Quartet Jana Ptaszyna Wróblewskiego.

W 1966 roku po raz kolejny Kurylewicz stał się ofiarą polityki władz – musiał zakończyć trwajacą niemal 3 lata pracę na stanowisku szefa Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji z powodu odmowy wstąpienia do PZPR.

Rok wcześniej rozpoczęła działalność działająca do śmierci muzyka w Warszawie Piwnica Artystyczna Kurylewiczów, którą Kurylewicz prowadził z żoną – Wandą Warską, a później również z córką Gabrielą.

Występy formacji Kurylewicza na Jazz Jamboree w końcówce lat sześćdziesiątych nie były uznawane przez krytyków za udane. Jego zespół, który miał wkrótce stać się znany jako Formacja Muzyki Współczesnej coraz bardziej nie pasował do jazzowej formuły festiwalu.

Pierwszą muzykę do filmu Andrzej Kurylewicz napisał w 1958 roku. O dziele zatytułowanym „Ostatni strzał” nikt już dziś nie pamięta. Jednak komponowanie dla filmu miało z czasem stać się jednym z głównych zajęć muzyka. Napisał znane melodie do takich produkcji, jak „Polskie drogi”, „Nad Niemnem” i „Lalka”.

W latach siedemdziesiątych Kurylewicz zajmował się przede wszystkim pisanie i wykonywaniem muzyki współczesnej. Prowadził zespół znany na całym świecie jako Formacja Muzyki Współczesnej. Trudno dziś ustalić do ilu filmów i sztuk teatralnych stworzył oryginalne ilustracje muzyczne. Od 1964 roku współpracował z Henrykiem Tomaszewskim, nieco później zaczął pisać ilustracje muzyczne do spektakli Adama Hanuszkiewicza. Napisał też szereg utworów na fortepian, kontrabas, tubę, klawesyn a także kameralne zespoły smyczkowe i orkiestry symfoniczne. Tworzył muzykę kameralną i sakralną, a także wiele pieśni do tekstów wybitnych polskich poetów współczesnych i mistrzów z dawnych lat.

Nie zapominał jazzie, choć z pewnością nie stanowił on od końca lat sześćdziesiątych najważniejszego nurtu jego twórczości. Jednak w dyskografii Kurylewicza pojawiają się również wyśmienite nagrania jazzowe. W 1986 roku powstał album „Korozje” – wspólne dzieło duetu Andrzeja Kurylewicza i Tomasza Stańko.

W końcówce XX wieku powstało trio w składzie: Andrzej Kurylewicz, Paweł Pańta i Cezary Konrad. W tym składzie Andrzej Kurylewicz powrócił do grania jazzu, choć grał też solo kompozycje Chopina i innych kompozytorów klasycznej muzyki poważnej.