29 lutego 2012

Nigel Kennedy – The Four Elements


To nie jest płyta, która zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia. To nie jest również płyta jazzowa, najlepiej takie wątpliwości rozwiać jest od razu na początku. Może ta muzyka potrzebowała odpowiedniego dnia, albo zwyczajnie musiała poczekać na swoją kolej. Nie wiem, wiem jednak, że nie jest to muzyka bez wyrazu, co było moim pierwszym wrażeniem, kiedy usłyszałem „The Four Elements” pierwszy raz krótko po wydaniu.

Chcąc znaleźć właściwy przymiotnik, jakim wypada określić muzykę Nigela Kennedy (przynajmniej tą z dzisiejszego albumu), powiedziałbym, że to muzyka ilustracyjna. To jednak z pewnością nie jest statyczna ilustracja, ten termin często kojarzony jest z dziełem bez wyrazu, czyli takim obrazkiem, który pasuje wszędzie prawie dobrze, czyli najczęściej nie pasuje nigdzie. Wiele o dzisiejszym albumie można napisać, jednak na pewno nie to, że jest nijaki.

„The Four Element” jest w każdym swoim momencie jakiś… Bardzo określony, ale jednocześnie pobudzający wyobraźnię. Bardzo różnorodny, w czym pomaga struktura formalna .kompozycji. Ta bowiem wzorowana jest na „Czterech Porach Roku” Antonio Vivaldiego. Tym razem mamy cztery żywioły. Łatwo je zidentyfikować, choć z każdym z nich kojarzy mi się inna muzyka. Każdy z fragmentów, którego nieco podświadomie oczekiwałem słuchając po raz pierwszy „The Four Elements” jest lepszy od wizji żywiołu Nigela Kennedy. Trudno bowiem nie przyznać, że choćby to co napisał Eric Serra jako ilustrację wodnego żywiołu do filmu „Le Grand Bleu” („Wielk Błękit”) jest bardziej wodne i muzycznie ciekawsze niż „Water” Nigela Kennedy. Podobny przykład można znaleźć również w przypadku pozostałych fragmentów kompozycji.

Wiele rzeczy na tej płycie udało się znakomicie. Mimo okazjonalnego składu zespół brzmi spójnie. Aranżacje równoważą brzmienia elektroniczne i te pochodzące z akustycznego instrumentarium. Realizacja jest dobra, a potęga brzmienia osiągnięta często niezbyt niewielkimi środkami wyśmienita.

To muzyka zbyt angażująca ucho, żeby mogła być ścieżką do fabularnego filmu. „The Four Elements” to raczej projekt Nigela Kennedy – kompozytora, niż skrzypka. Co prawda lider gra na wielu różnych instrumentach, a nawet śpiewa, jednak dźwięk jego skrzypiec nie dominuje nad całością, a czasem pozostaje jedynie jednym z rozlicznych instrumentów obecnych w studio.

Osobiście wolę Nigela Kennedy – skrzypka i to grającego raczej kompozycje klasyczne, czasem jazzowe, jednak ten album dziś nie jest tak przeciętny, jak wydawał mi się kilka miesięcy temu. W związku z tym nie mogę nazwać go przebojowym, jest raczej dobrze dojrzewającym winem, które nabiera wartości z czasem i wymaga nieco więcej koncentracji od tego, kto chce się nim cieszyć. W sumie ciągle nie potrafię tej płyty ocenić jednoznacznie, ale już sam fakt, że się nad taką oceną zastanawiam, biorąc pod uwagę ilość nowości, które czekają na swoją kolej, jest dobrą oceną… Z pewnością do tej płyty wrócę, a to kolejny plus podnoszący jej wartość.

Nigel Kennedy
The Four Elements
Format: CD
Wytwórnia: Sony Classical
Numer: 886979271524

Brak komentarzy: