Pisałem
ostatnio o nieudanym gitarowym szczycie z udziałem wielu sław, zorganizowanym
przez Lee Ritenoura tutaj:
W
celu małego odreagowania postanowiłem więc sięgnąć po płytę z podobnej kategorii,
ale zdecydowanie bardziej udanego, a nawet wyśmienitego.
Tak
właśnie powinno wyglądać spotkanie na szczycie gitarowych sław. Spotkanie w
celu twórczego uczczenia pamięci Wesa Montgomery. Spotkanie, w czasie którego
nikt nikomu nie chciał, ani nie musiał udowadniać, że jest lepszy. Spotkanie, w
czasie którego z szacunku dla mistrza Wesa Mongomery każdy z muzyków zagrał coś
więcej i nieco inaczej niż na swoich własnych płytach.
Nagrania
albumu dokonano w czasie kilku ssji od 11 marca do 2 kwietnia 1992 roku. Nie
było ani żadnej równej rocznicy śmiercu, czy urodzin Wesa Montgomery. To nie
okazja, żeby zaistnieć, a szacunek do muzycznej tradycji sprowadził muzyków do
studia. Liderem projektu był Kenny Burrell i choć album uznano za „Volume I”, z
tego co wiem, wydana została jeszcze część druga, nagrana w czasie tych samych
sesji, ale dla mnie pozostaje wydawnictwem niedostępnym. Nigdy owej części
drugiej nie widziałem, ani nie słyszałem.
W
nagraniu wzięła udział stała sekcja rytmiczna – wyśmienity w swojej roli
basista Rufus Reid i często z nim w owych czasach grywający perkusista Akira
Tana. Przybyły też sławy jazzowej gitary różnych pokoleń. Oprócz Kenny Burrella
usłyszymy zatem Gene’a Bertoncini, Teda Dunbara, Kevina Eubanksa, Rodneya
Jonesa, Jacka Wilkinsa i Williama Asha. Jeśli nie znacie tych nazwisk, z pewnością
poznać powinniście, w szczególności mistrza Gene’a Bertoncini. Ale to już
zupełnie inna historia.
Repertuar
płyty to kompozycje znane z płyt Wesa Montgomery, w tym własny, ważny dla jego
dorobku utwór, możnaby powiedzieć
przebój swoich czasów – „Road Song”. Są też kompozycje napisane specjalnie na
tę płytę, w tym przepiękna ballada autorstwa Rodneya Jonesa – „Serena”. Płytę
otwiera jeden z gitarowych hitów wszechczasów, no przynajmniej w jazzowym
wszecświecie to był i jest hit – „Impressions” Johna Coltran’a.
Płyty
słucha się wyśmienicie. Każdy z gitarzystów ma swój sound, ale wszyscy grają w
sposób, który ma pokazać, jak wiele jazzowa gitara zawdzięcza Wesowi
Montgomery. Ten album, to oprócz dwu płyt, które z podobnego powodu pokazania
jak wiele jazzowa gitara zawdzięcza Wesowi Montgomery nagrał Pat Martino
(„Footprints” i „Remember: A Tribute To Wes Montgomery”) najlepszy projekt
przypominający dorobek niezwykłego, jak wielu takich niezwykłych… przedwcześnie
znarłego muzyka.
Na
tej płycie nie znajdziecie zbyt wielu dźwięków. To nie jest szkółka niedzielna
dla gitarzystów. To płyta z muzyką, a nie ze wskazówkami technicznymi. W części
utworów usłyszymy 2 lub 3 gitary, ale większość to jedna gitara plus kontrabas
i perkusja. I unoszący się nad wszystkim niepowtarzalny i niesamowity duch Wesa
Montgomery.
Project G-7
A Tribute To Wes Montgomery
Format: CD
Wytwórnia: Evidence
Numer: 730182204926
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz