Dziś będzie o ciekawym zjawisku wydawniczym, przy okazji kolejnej ciekawostki z obszernej dyskografii Bruce’a Springsteena. Nagrania z dzisiejszej płyty ukazały się po raz pierwszy jako edigital download w iTunes, a w zeszłym roku w wersji analogowej na płycie EP. Prawdziwie pokręcona historia – najpierw wydać nagrania w wersji dystrybuowanej przez Internet, a później przy ich pomocy celebrować dość popularne w USA wydarzenie – Record Store Day, czyli dzień sklepów płytowych.
Czyżby wydawnicza próba pogodzenia dwu nieco sprzecznych ze sobą ideologicznie i biznesowo światów? A może zwyczajnie chęć stworzenia unikatowego wydawnictwa, sprzedawanego oficjalnie tylko w jeden dzień i tylko w wybranych sklepach w USA.
W sumie to nie jest najważniejsze, dzięki temu można posłuchać w tradycyjnym formacie 2 ciekawostek z ostatnich 2 tras koncertowych Springsteena.
Realizacja płyty, mimo oficjalnego wydania jest raczej garażowa, z pewnością oba nagrania nie były rejestrowane na koncertach z myślą o ich wydaniu. Płyta jest wytłoczona dość niestarannie, ale przecież to nie miało być żadne audiofilskie wydawnictwo.
Muzyka jest najlepsza z możliwych. Kto choć raz był na koncercie Springsteena, wie co mam na myśli. Ja byłem już grubo ponad 20 razy i od wielu lat staram się nie puszczać żadnej trasy.
Wrecking Ball nagrano w 2009 roku na Giants Stadium w East Rutherford w New Jersey. Ten stadion, to coś na kształt domowej areny zespołu i występy tam, od 30 lat zawsze wyprzedane do ostatniego miejsca (czasem nawet 10 wieczorów z rzędu) mają szczególny charakter.
The Ghost Of Tom Joad to unikat z gościnnym udziałem Toma Morello (Rage Against The Machine), nagrany w 2008 roku w hali The Pond w Anaheim w Kaliforni (dziś znanej jako Honda Center). Tom Morello właściwie jako jedyny wśród gości, których wielu występowało ze Springsteenem (oczywiście oprócz Pete Seegera) potrafi być jego równorzędnym partnerem. A to naprawdę dużego kalibru komplement, a dla mnie małe zaskoczenie.
O koncertach Springsteena można pisać wiele, ale i tak nie da się przelać na papier tego, co można zobaczyć na żywo. To z całą pewnością najwspanialsze spektakle rockowe na świecie, misterium powtarzane systematycznie od ponad 30 lat. To 3, a czasem nawet 4 godziny nieprzerwanych emocji, litry potu kapiącego z estrady, niedające się porównać z niczym innym zaangażowanie w każdy dźwięk, w każde słowo i każdy gest. Żadnego efekciarstwa, tańców, wyrafinowanych świateł, przerw na zmianę kostiumów itp.
Dzisiejsza płyta jest trochę za krótka, żeby wczuć się w tą atmosferę, nie jest dla początkujących fanów, ale dla tych, którzy mieli szansę zobaczyć to wszystko na żywo. Ma również wartość kolekcjonerską, szczególnie jako dokumentacja gościnnego występu Toma Morello.
Początkującym wypada polecić pełny koncert, najlepiej w wersji z obrazem – DVD lub Blueray – Live At Barcelona, Live In New York City, najnowsze London Calling – Live At Hyde Park, czy nieco inny stylistycznie Live In Dublin. To te najważniejsze wydawnictwa oficjalne, będące zapisem niezwykłej pasji, emocji, pozytywnej energii, a przede wszystkim niezwykłej muzyki Bruce’a Springsteena.
Czym jest prawdziwa pasja, jak można przez tak wiele lat codziennie pozostawiać cząstkę własnego życia na deskach każdej sceny?
Kto nie widział, ten nie wie jaka jest różnica między Springsteenem a resztą świata. Nie znam osoby, która raz zaciągnięta siłą na koncert nie wyszła z niego jako najwierniejszy z fanów.
Dlaczego należy myśleć o koncertach rockowych w kategorii Bruce Springsteen, potem długo, długo nic, a dopiero później największe indywidualności estrady – to trzeba zobaczyć, najlepiej na żywo, ewentualnie na płycie. A klinicznym przykładem pokazującym różnicę między codzienną pasją Springsteena a innymi muzykami rockowymi niech będzie możliwe do znalezienia na YouTube wspólne nagranie ze Stingiem utworu The River z koncertu w Buenos Aires. Z łaskawości dla fanów Stinga napiszę… deklasacja.
Bruce Springsteen
Wrecking Ball/The Ghost Of Tom Joad
Format: EP
Wytwórnia: Columbia
Numer: 886976719578
1 komentarz:
Ciekawie napisane, zwłaszcza odnośnie wyjątkowości koncertów Springsteena. Nie zgadzam się jednak co do tego, że Sting "przegrał" ze Springsteenem podczas występu w 1988. Wspaniale się dopełniali i głos Stinga idealnie tu pasuje. A tak w ogóle to trudno porównywać koncerty obu tych wykonawców: Springsteen to największa charyzma z możliwych, ekspresja i wulkan energii, natomiast Sting lepszy głosowo, perfekcja w każdym calu i dopracowanie każdego szczegółu.
Prześlij komentarz