Ta płyta jest wyśmienitym przykładem na to, ile jazz w latach 1950-1965 (mniej więcej) stracił na tym, że wielkim muzykom organizowano przypadkowe sesje. Sesja zarejestrowana na tej płycie była, co było w tych czasach ewenementem, profesjonalnie przygotowana i z całą pewnością nic nie było dziełem przypadku. Wcześniej przećwiczone aranżacje lidera i Benny Golsona, starannie dobrany skład i nagrania bez pośpiechu wypocząetych i wyspanych muzyków.
W ten sposób grupa muzyków drugiego planu stworzyła kawał wybitnego jazzu. Dla fanów samego Blue Mitchella to był zwiastun tego, co już niedługo później wniósł do zespołu Horace Silvera.
Nagrania, to mieszanka kompozycji własnych i ogranych tematów w rodzaju The Way You Look Tonight, czy Polka Dots And Moonbeams. Gra sekcji w składzie – Wynton Kelly – Sam Jones – Philly Joe Jones jest wyborna. Curtis Fuller jak zwykle świetny, choć pozostający nieco w cieniu lidera. W grze Jimmy Heatha brakuje nieco ognia i zaangażowania.
Utworem, który powoduje, że pamięta się o istnieniu tej płyty jest ballada Park Avenue Petite. Tutaj mamy świetne solo fortepianu Wyntona Kelly, a trąbka Blue Mitchella brzmi niezwykle nowocześnie. Momentami, z odrobiną studyjnego echa budzi dalekie skojarzenie z dzisiejszym brzmieniem Tomasza Stańko. Ten utwór odbiega stylistycznie i brzmieniowo od reszty nagrań, ucieka do przodu na skali czasu… Może to był studyjny eksperyment, a może nietypowa, jak na tą płytę aranżacja oszczędnie korzystająca z tenoru i puzonu.
Nie każda jednak ballada na płycie brzmi tak wyśmienicie. Polka Dots And Moonbeams to moim zdaniem najsłabsze nagranie na płycie. Tu też tempo jest wolne jak na tą kompozycję, jednak zamykając oczy widać raczej salę balową podupadającego transatlantyka, niż dobry nowojorski klub jazzowy. Tu nie ma nic nowego, zaskakującego, a przewidywalność, która sama w sobie nie jest zła, tutaj ma charakter niezbyt twórczego naśladownictwa. Blue Mitchell to nie Roy Eldridge, a Jimmy Heat to nie Ben Webster. Park Avenue Petite biegnie do przodu, podczas gdy Polka Dots And Moonbeams cofa słuchacza wstecz o jakieś 10 lat.
Mój egzemplarz płyty, to remaster OJC z 1992 roku. Ta obróbka cyfrowa nie wyszła płycie na dobre. Znam analogowe wydanie pierwotne (niestety nie ze swojej półki). Remaster pomógł sekcji rytmicznej dodając jej animuszu i porządkując scenę, jednak jednocześnie rzucił na instrumenty dete miękką zasłonę. To wygładziło nieco dźwięk trąbki, jednak puzon wysłało w ciastowaty niebyt. Szkoda, może ktoś wydał już lepszą wersję, jeśli nie, to na pewno warto sięgnąć po oryginalne taśmy i coś z tym zrobić.
Blue Mitchell Sextet
Blue Soul
Format: CD
Wytwórnia: Riverside/Original Jazz Classic
Numer: 12-309 / OJCCD-765-2 / RLP-1155
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz