W kwietniowym numerze naszego radiowego miesięcznika JazzPRESS przeczytacie obszerny tekst związany z dorobkiem nagraniowym bohatera audycji – Stanleya Jordana. Ten wybitny technik gitary i twórca momentami nieco zagubiony w muzyczno – komercyjnym światku ma na swoim koncie całkiem pokaźny katalog nagrań. Zacznijmy więc od debiutu nagraniowego (jeśli nie uwzględniać pierwszej amatorskiej płyty wydanej w jakiejś zupełnie nieznanej wytwórni, która jest dziś niedostępna). W przypadku te gitarzysty najciekawsze są nagrania solo. Cała płyta Standards Vol. 1 jest nagrana przez Stanleya Jordana bez udziału innych muzyków, tylko na gitarze. Wiele jego wydawnictw zawiera dopisek – Recorded Live With No Overdubs. Stanley Jordan nagrywa od zawsze bez użycia technik nakładania ścieżek, a później to co umieszcza na płytach potrafi jeszcze lepiej zagrać na scenie. Zacznijmy jednak od studyjnego nagrania z pierwszej płyty. Pierwszym prezentowanym utworem jest Sunny – kompozycja Bobby Hebba – spopularyzowana najpierw przez Dave Pike’a (płyta Jazz For The Jet Set). Popularność tego utworu napisanego w wielkim skrócie streszczając całą historię – w dzień zabójstwa Johna Kennedy’ego. Tego dnia zabity został również w bójce brat kompozytora, a Sunny miało być receptą na poszukiwania lepszej strony życia… Późniejsza popularność kompozycji doprowadziła jej twórcę do wspólnego tourne koncertowego z The Beatles, a niezliczone ilości wykonań z pewnością napełniły jego kieszenie pokaźną ilością gotówki związanej z prawami autorskimi. Prawdopodobnie komercyjnie najbardziej popularna wersja należy do Boney M, a w audycji w związku z jej monograficznym charakterem posłuchaliśmy oczywiście, co do powiedzenia na ten temat ma gitara Stanleya Jordana – przypomnijmy – to jedna gitara, bez żadnych dogrywek i elektroniki.
- Sunny (Standards Vol. 1)
- Autumn Leaves (Live In New York)
Powróćmy na chwilę do nagrań solowych. Dla odmiany coś poważniejszego – oto co Stanley Jordan ma do powiedzenia na temat ‘Round Midnight Theloniousa Monka. I znowu – Stanley Jordan, jego gitara i żadnych studyjnych sztuczek.
- ‘Round Midnight (Magic Touch)
Kolejny utwór pochodzi z płyty Cornucopia, gdzie znowu powracają w niektórych utworach klawiatury – nieco tandetne, ale jest też Kenny Kirkland, Yossi Fine, czy Jeff Tain Watts. Ja jednak wolę z tej płyty Stanleya Jordana solo – w kolejnym obiecanym klasyku gitarzystów jazzowych – znowu bez żadnego wielośladu – na żywo w studiu na jednej gitarze….
- Willow Weep For Me (Cornucopia)
Kolejne nagranie koncertowe – to klasyczny i chyba najlepszy skład zespołu Stanleya Jordana – na bębnach Kenwood Dennard i na kontrabasie Charnett Moffett. To niegdyś sztandarowy bis grany solo przez Jordana. Tutaj wersja z koncertu – Stairway To Heaven – rockowy klasyk w jazzowym wykonaniu.
- Stairway To Heaven (Stolen Moments)
Kolejny utwór pochodzi z płyty Bolero, mocno niedocenianej pozycji w katalogu nagrań Stanleya Jordana. Z tej samej płyty, z udziałem Roberta Kahna, Delmara Browna i Roberta Zantaya na różnych programowanych instrumentach, kompozycja Herbiego Hancocka, Bennie Maupina, Harveya Masona i Paula Jacksona – hit lat osiemdziesiątych grupy Head Hunters – Chameleon
- Chameleon (Bolero)
Na koniec Bolero Maurice Ravela – niestety nie w całości – to 22 minuty, ale znajdziemy tu wszystko – rockową gitarę, sample z afrykańskiego chóru, jazzowe akordy, hip hop, nieco rapu i co tam jeszcze się zmieści…
- Bolero (Bolero)
Tym razem gitara Stanleya Jordana, jedynie z niewielką pomocą Sammy Figueroa na różnego rodzaju instrumentach perkusyjnych. Tak jak we wszystkich takich nagraniach – to tapping bez żadnych późniejszych nakładek. Jak zwykle napięcie rośnie… Tym razem pretekstem do improwizacji będzie jeden z przebojów The Beatles – Eleanor Rigby
- Eleanor Rigby (Magic Touch)
Stanley Jordan potrafi też komponować. Posłuchajmy jegpo Stanleya Jordana, a właściwie solowej improwizacji Plato’s Blues.
- Plato’s Blues (Bolero)
A już za tydzień coś wyjątkowego, o czym przypomniałem sobie przygotowując nagrania do audycji o Stanleyu Jordanie.. Otóż poznamy australijskie spojrzenie na Stairway To Heaven. Będzie całkiem ciekawie muzycznie, na pewno zaskakująco i inspirująco. Niektórzy uważają z perspektywy Europy, że tam jest wszystko do góry nogami. Muzycznie jest na pewno ciekawie, a australijskie spojrzenie na klasyka Led Zeppelin na pewno Was zaskoczy. Namawiam do uwagi fanów The Doors, The Beatles, Elvisa Presleya, Kurta Weilla, włoskiej opery, rapu i wszystkiego o czym w życiu nie pomyślelibyście w kontekście hard rockowego przeboju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz