To
jest idealna płyta na zamglony jesienny poranek. Jedna z pierwszych solowych
płyt Brada Mehldaua. I zdecydowanie jedna z moich ulubionych w jego całkiem już
pokaźnej dyskografii. Album „Elegiac
Cycle” zawiera autorski repertuar, który może być traktowany jako spójna
całość, choć dłuższe kompozycje sprawdzają się również w oderwaniu od całości
albumu.
Początek
płyty brzmi bardzo słowiańsko, niczym kolejny jazzowo – chopinowy projekt. Później
faktury nieco gęstnieją, kompozycje stają się bardziej skomplikowane i złożone
harmonicznie. Romantyczne inspiracje są
bardzo widoczne, mimo, że żadne z nazwisk kompozytorów tej epoki nie pada jako
inspiracja w obszernym tekście programowym Brada Mehldaua zawartym we wkładce
do płyty. Znajdziemy tam przede wszystkim Johna Coltrane’a i Jana Sebastiana
Bacha. W przyp;adku tego drugiego forma refleksyjnej elegii nie dziwi, co do
Johna Coltrane’a miałbym już jakieś wątpliwości.
To
jedna z pierwszych płyt solowych pianisty. Do dziś brzmi świeżo i ciekawie,
czasem mam wrażenie, że ciekawiej niż najnowsze produkcje. Jest lżejsza, mimo z
pozoru posępnej koncepcji muzycznej, romantyczna i melodyjna. Zdecydowanie
wymaga spokoju i skupienia, a także pewnej dozy melancholii, którą wspomaga
znajdując właściwe proporcje między patetyczną podniosłością i budowaniem
nastroju.
Z
upływem lat, Brad Mehldau z pewnością gra lepiej technicznie i jego kompozycje
stają się bardziej wyrafinowane, jednak to właśnie w tej płycie jest
młodzieńcza świeżość dodająca jej przysłowiowe pół gwiazdki w stosunku do
późniejszych nagrań…
Autorski
komentarz artysty do płyty pełen jest gładkich opowieści o inspiracjach,
nastrojach i generalnie jest tekstem o wszystkim i o niczym, co dość często
charakteryzuje tego rodzaju opisy sporządzane, czasem mam wrażenie jedynie z
potrzeby powiększenia objętości książeczki dołączonej do płyty, czyli żeby było
grubo i bogato. Tym razem jest podobnie, jednak jeden z fragmentów, który
przeczytałem pierwszy raz jakieś 10 lat temu pamiętam do dziś i stosuję czasem
jako cycat, lub przykład doskonałego dystansu do całego muzycznego rynku. W wolnym
przekładzie:
„Żeby
być Mistrzem, musisz robić jedną, lub więcej z poniższych rzeczy:
- Skutecznie wmawiać, z pomocą
fachowców wszystkim naokoło, że jesteś Mesjaszem,
- Wejść na muzyczną scenę
niespodziewanie z jakiegoś niewytłumaczalnego niebytu,
- Mieć w swoim dorobku sporą ilość
płyt nagranych przed 1965 rokiem,
- Umrzeć…”
W
tym ostatnim przypadku, dodam od siebie – najlepiej niespodziewanie, młodo i w
niewyjaśnionych okolicznościach…
Bardzo
to prawdziwe… Podobnie jak młodzieńcze kompozycje Brada Mehldaua.
Brad Mehldau
Elegiac Cycle
Format: CD
Wytwórnia: Warner Bros.
Numer: 093624735724
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz