27 listopada 2011

Modern Jazz Quartet - Django


Tej album jest z nami już ponad 50 lat. Ukazał się w 1956 roku, a muzyka powstawała już od 1953 roku. Od momentu wydania tej płyty muzyczne mody zmieniły się wiele razy. Niezależnie od mody i panującego w danej chwili stylu, dobre kompozycje zagrane przez wybitnych instrumentalistów, którzy dodatkowo tworzą wyśmienity zespół to coś, co zawsze się obroni. Niektóre płyty, które już w naszym Kanonie Jazzu prezentowaliśmy znalazły się tam w związku z tym, że w swoim czasie były przełomowe i ważne, a także popularne. Niekoniecznie wytrzymały próbę czasu. „Django” mógłby powstać zarówno wtedy, kiedy powstał, jak i 20, czy 30 lat później. Wielu muzyków chciałoby zagrać tak również teraz… Ale to chyba dla nikogo nieosiągalne…

Ta płyta, nawet gdyby popatrzeć jedynie na skład, powinna być rewelacyjna. John Lewis na fortepianie,  Milt Jackson na wibrafonie, Percy Heath na kontrabasie i Kenny Clarke na perkusji. Pamiętajmy jednak, że to nie była kolejna rutynowa sesja w studiu Rudy Van Geldera, i innych nowojorskich studiach w latach pięćdziesiątych. Muzycy grali razem już kilka lat i choć wkrótce po nagraniu tego materiału Connie Kay zamienił w składzie Kenny Clarke’a, to Modern Jazz Quartet to jeden z nielicznych zespołów o tak stabilnym składzie, który przetrwał do połowy lat siedemdziesiątych. Jednak już w latach pięćdziesiątych ten skład, to było coś więcej, niż suma umiejętności solowych jego członków. Modern Jazz Quartet, to właściwie jedyny tego typu zespół w historii jazzu. A „Django” to jedno z najlepszych jego nagrań. Choć osobiście uważam solowe nagrania Johna Lewisa za ciekawsze, niż te dokonane z Modern Jazz Quartet, to „Django”, „Fontessa” i „Concorde” to płyty wybitne. Dwie pozostałe też z pewnością kiedyś do naszego Kanonu trafią.

John Lewis był kompozytorem wybitnym, jednym z tych, który potrafił w sposób charakteryzujący jedynie muzycznych geniuszy połączyć inspiracje klasyczne, europejską muzykę współczesną, bluesa i niezwykle rzadką u wybitnych pianistów umiejętność pisania dla od razu dla zespołu, uwzględniając specyfikę gry pozostałych jego członków. Wiele kompozycji Johna Lewisa, w tym po raz pierwszy nagrane na „Django” – kompozycja tytułowa, „Delauney’s Dilemma”, czy „La Ronde Suite” oparta na innej wyśmienitej kompozycji Lewisa napisanej dla Dizzy Gillespiego – „Two Bass Hit” były grane przez największe sławy współczesnego jazzu, jednak to właśnie w wykonaniu Modern Jazz Quartet brzmią najlepiej.

„Django” to cała historia jazzu, przynajmniej tego do 1956 roku w pigułce. Znajdziemy tu swing, świetne solówki wszystkich członków zespołu, elegancki fortepian, nieco cool jazzu, który był wtedy ważny, echa be-bopu, który najlepszy okres miał już za sobą i wszystko inne.

Tą płytę warto mieć tylko dla utworu tytułowego. Wspaniałe solówki Johna Lewisa i Milta Jacksona, doskonały Percy Heath, wyborna kompozycja, ponadczasowa melodia. Reszta muzyki to dodatkowy bonus… Jakby ktoś jeszcze się nie domyślił, to „Django” poświęcone jest pamięci Django Reinhrardta

Niektórzy nazywają takie granie „Chamber Jazz”, to swoisty rodzaj muzycznej elegancji, dbałości o szczegóły, jazz który przyjmie producent w każdej eleganckiej sali koncertowej, który sprawdzi się na galowym koncercie dla bywalców filharmonii. To także muzyka dla słuchacza, który chce pomyśleć też o tym co usłyszał chwilę po zakończeniu płyty. To nie tylko emocje chwili, ale wiele więcej…

Modern Jazz Quartet
Django
Format: CD
Wytwórnia: Prestige / Fantasy / OJC
Numer: 7057 / OJC20 057-2

Brak komentarzy: