„Alma
Adentro” to moje pierwsze zetknięcie z muzyką saksofonisty Miguela Zezona. Wcześniej,
co stwierdziłem jedynie przeglądając moja bazę danych, występował on w roli
muzyka zdecydowanie drugiego planu w kilku wielkoorkiestrowych produkcjach.
Jego wcześniejsze płyty solowe jakoś na moją półkę i tym samym do odtwarzacza
drogi nie znalazły.
Podtytuł
albumu – „The Puerto Rican Songbook” mnie jakoś nie zachęcał, bowiem pachniało
trochę środkowoamerykańskim folklorem przyprawionym smoot jazzową nutką i
rytmami tanecznymi. Tak odebrałem
marketingowy przekaz okładki tej płyty… W dodatku jeszcze wytwórnia Marsalis
Music nie kojarzy mi się, delikatnie rzecz ujmując z jakimiś szczególnie
odkrywczymi produkcjami. Przyznaję… Pomyliłem się. To dobra płyta, z pewnością
warta zainteresowania jazzowych słuchaczy.
Oczywiście
odnajdziemy w muzyce na „Alma Adentro” nuty latynoskie. To muzyka dzieciństwa
Miguela Zenona. Wszystkie zarejestrowane na płycie kompozycje zostały napisane
przez popularnych w tym kraju kompozytorów.
Miguel
Zenon imponuje wykonawczą swobodą. Nie gra łatwych fraz, ale w każdym momencie
słychać, że ma jeszcze rezerwy. Mógłby więcej, szybciej, ale nie chce. Jest
swobodny i zrelaksowany, doskonale czuje tematy które gra, zamieniając
popularną muzykę swego kraju w rasowe jazzowe klimaty podobnie, jak czynili to
wiele lat temu amerykańscy jazzmani z tematami z Broadwayu. Gra pełnym, pewnym
swoich możliwości technicznych tonem. Wprawnie opowiada historie,
prawdopodobnie zgodne z intencją kompozycji, choć to tylko teoria, bowiem nie
znam oryginalnych rejestracji tych utworów.
W
nagraniu płyty oprócz muzyków, którzy na stale współpracują z Miguelem Zenonem
– pianisty Luisa Perdomo, kontrabasisty Hansa Glawischniga i perkusisty Henry
Cole’a, wzięła udział spora sekcja instrumentów dętych. Jej brzmienie
przypomina momentami aranżacje Lalo Schifrina z lat siedemdziesiątych.
W
zeszłym roku w podobny sposób, jak album Miguela Zenona zaskoczyła mnie dość
podobna stylistycznie, choć oparta na nowszych kompozycjach płyta „Caribbean
Rhapsody” Jamesa Cartera. Też została naszą płytą tygodnia, równie zasłużenie,
jak „Alma Adentro”.
Miguel
Zenon to dla mnie nowa postać, z pewnością warta dalszego zainteresowania. Wolę
kiedy gra szybsze frazy, jego ton w balladach jest nieco bezbarwny. Ma w
zespole wyśmienitego kontrabasistę - Hansa Glawischniga, z którym rozumie się
doskonale. Mógłby mieć lepszego pianistę, bowiem gra Luisa Perdomo jakoś mnie
nie przekonuje, jest pozbawiona energii, która powinna napędzać tego rodzaju
muzykę. Być może nie jest to płyta doskonała, ale z pewnością bardzo dobra i w
pełni zasługująca na tytuł naszej Płyty Tygodnia. A ja z pewnością będę
obserwował dalsze poczynania Miguela Zenona.
Miguel
Zenon
Alma
Adentro: The Puerto Rican Songbook
Format: CD
Wytwórnia: Marsalis Music / Universal
Numer: 874946001601
1 komentarz:
Zenona zauważyłem na płytach SF Jazz Collective. Jego gra zwróciła moją uwagę i kupiłem dwie wcześniejsze płyty. Tę o której piszesz mam od kilku dni i zgadzam się z Twoją recenzją. Słucha się dobrze i z ochotą wróciłem do niej następnego dnia. Myślę, że Miguel jeszcze nie raz nas pozytywnie zaskoczy
Prześlij komentarz