„Silence” to płytowy debiut Agi
Kiepuszewskiej. Debiut intrygujący, choć z pewnością nie jest to jeszcze dzieło
kompletne. Ale jak na debiut, wyszło całkiem nieźle. Tym bardziej, że to debiut
artystki nie tylko w roli wokalistki, ale również autorki części materiału,
zarówno słów, jak i muzyki.
„Silence” to płyta obiecująca,
choć dla mnie dość nierówna i w swej nierówności zaskakująca. Bardziej bowiem
podobają mi się utwory zaśpiewane po angielsku, niż po polsku. To w przypadku
polskich wokalistek nie zdarza się często, bowiem zdecydowanie łatwiej
kształtuje się barwę i wyraża emocje w języku ojczystym.
Brzmienie głosu Agi Kiepuszewskiej
w utworach śpiewanych po polsku przypomina mi nieco Ewę Bem sprzed lat. W
utworach śpiewanych po angielsku moim pierwszym skojarzeniem była Anja Garbarek,
ale nie pytajcie dlaczego, bowiem wszelkie próby przelania tego skojarzenia na
jakieś wyszukane przymiotniki spełzły na niczym. Nie mam pojęcia dlaczego tak
jest, ale to skojarzenie, które się w mojej głowie pojawiło i tyle…
Wokalistce towarzyszy całkiem
niezły zespół w składzie: Nikola Kołodziejczyk – fortepian i efekty
elektroniczne, Maciej Szczyciński – kontrabas i oud oraz Robert Rasz –
perkusja. Wśród tych muzyków na zdecydowane wyróżnienie, przynajmniej u mnie
zasłużył sobie Michał Kołodziejczyk, który ze swojej roli pianisty
towarzyszącego wokalistce wywiązał się znakomicie, a dodatkowo wypadł
przekonywująco w obszernej kodzie zamykającej najdłuższy na płycie utwór „Wiara
Nadzieja Miłość”, prawdopodobnie przedłużony właśnie dla zmieszczenia tego
rozbudowanego zakończenia.
Efekty elektroniczne pojawiają się
na płycie jedynie w kilku miejscach, szczególnie słyszalne są w najbardziej
przebojowym na płycie utworze „Walk Along The Sky”. To właśnie ten utwór
wybrałbym do roli albumowego singla numer jeden.
„Silence” to jest utwór zaśpiewany
z klasyczną jazzową sekcją, nie sugerujcie się owymi efektami elektronicznymi.
Zostały one użyte z sensem i w niewielkim wymiarze, będąc raczej przyprawą, a
nie główną myślą przewodnią muzycznego klimatu płyty.
Ów klimat właśnie jest zasadniczo
trudny do określenia w związku ze sporą różnorodnością środków wyrazu. Mamy
więc klasyczne jazzowe śpiewanie, całkiem rasowy swing – choćby w utworze „Na
klucz”, próbki jazzowej wokalnej improwizacji w utworze „Maki” i melorecytacje
jakże ostatnio modnych wśród jazzowych wokalistek tekstów Czesława Miłosza…
Gdybym miał wybrać – wolałbym dostać całą płytę w klimacie „Walk Along The
Sky”, albo lekko zaśpiewanej kompozycji otwierającej płytę – „In Your Eyes”.
Debiutantom wolno jednak
poszukiwać i eksperymentować. „Silence” to spory kawałek rzetelnie zaśpiewanej
i zagranej jazzowej piosenki dla wszystkich. Do paru utworów z niego pewnie
jeszcze kiedyś wrócę. Jako całość jest całkiem niezłym debiutem, choć trzeba
przyznać, że konkurencja wśród jazzowych wokalistek jest bardzo mocna, więc
następny album musi być lepszy.
Produkcję albumu wsparły władze
Słupska, w którym spędziłem sporą część swojego życia, choć to było dawno temu.
Stali czytelnicy wiedzą, że mam szczególny sentyment do wokalistek z tego
miasta… W każdym razie na koncert Agi Kiepuszewskiej i jej zespołu chętnie
wybrałbym się, gdyby grała gdzieś w okolicy, a jej debiutancką płytę –
„Silence” na pewno zachowam w pamięci, poza tym pewnie ukazała się w niezbyt
dużym nakładzie, więc kiedy talent artystki rozwinie się i będzie miała na
swoim koncie więcej jeszcze ciekawszych nagrań, będę miał kolejną cenną płytę w
kolekcji.
Aga Kiepuszewska
Silence
Format: CD
Wytwórnia: Polskie Radio
Numer: 5907812245191
3 komentarze:
Panie Rafale, dziękujemy za ciekawą recenzję :)
nie omieszkam zaprosić Pana na koncert! Pozdrawiam! Aga
PS pianista Kołodzieczyk ma na imię Nikola :)
bardzo dziękujemy za ciekawe spojrzenie na "Silence"
PS pianista Kołodziejczyk to Nikola - nie Michał :)
Za błąd w imieniu przepraszam, oczywiście juz poprawiłem...
Pozdrawiam,
RG
Prześlij komentarz