Inaugurując więc oficjalnie sezon
w którym możemy odkurzyć nasze świąteczne melodie z różnych stron świata,
pozwolę sobie na rodzaj podsumowania tego co nas czeka. Jak co roku od kolęd i
innych okazjonalnych melodii nikt z nas nie ucieknie. Będą wszędzie- w radiu,
telewizji, centrach handlowych, przestrzeniach biurowych, na dworcach i
lotniskach. Nie uciekniemy od „White Christmas”, czy „Jingle Bells”. Uciekać
zresztą nie warto. Z pewnością warto jednak, do czego Was co roku namawiam,
zastanowić się, ile z tej muzyki nadaje się do słuchania w środku lata na
plaży? Nie mam oczywiście na myśli plaży w Australii, bo tam teraz właśnie
zaczyna się lato… Frank Sinatra, Tony Bennett, czy Ella Fitzgerald, to wielkie
nazwiska. Mam też wielki szacunek do Roda Stewarta za to co robił z Jeffem
Beckiem na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, za późniejsze
rzeczy jakby lubię go nieco mniej… To on jest autorem chyba najlepiej
sprzedającego się świątecznego albumu 2012 roku. Prawie każda z wielkich
wokalistek i wokalistów ma na swoim koncie taki album. Czy w którymkolwiek
przypadku jest on równie dobry, jak inne produkcje tych samych gwiazd???
Ja wciąż poszukuję takiej
grudniowej muzyki, która będzie brzmiała równie dobrze w środku lata. W zeszłym
roku zaproponowałem Wam na święta dwa takie albumy – „Jingle All The Way” Bela
Fleck & The Flecktones i klasyczny album Jimmi Smitha „Christmas Cookin’”. O
tych płytach przeczytacie tutaj:
W tym sezonie też będą dwie ciekawostki. Tą nowszą będzie album Briana Setzera - „The Ultimate
Christmas Collection”. Właśnie nagraniem
z tego albumu oficjalnie niniejszym otwieram sezon śnieżynek, sań, reniferów i dzwoneczków… Mam nadzieję, że w równie dobry muzycznie, co
niezwyczajny sposób:
* Brian Setzer – The Nutcracker
Suite – The Ultimate Christmas Collection
Dziś jeszcze nie pora na całą audycję
w świątecznym nastroju. Posłuchamy kolejnego standardu – „(Back Home Again In) Indiana”. To bardzo stara kompozycja, napisana w 1917 roku przez duet
kompozytorów, którzy tworzyli wtedy niemal taśmowo taneczne przeboje – Ballarda
MacDonalda i Jamesa F. Hanleya. Melodia grywana była przez orkiestry
rozrywkowe, ale już w tym samym, 1917 roku Columbia wybrała tą kompozycję na
jedną z pierwszych płyt jazzowych – singiel zespołu Original Dixieland Jazz
Band. Tak więc można tą kompozycję uznać za jeden z najstarszych, a na pewno
najwcześniej nagranych na płytę jazzowych standardów.
Zaczniemy jednak od trochę
nowszego wykonania. To będzie Joey DeFrancesco z koncertowego albumu „Incredible!”
nagranego z gościnnym udziałem Jimmy Smitha, który dołączył na scenie nieco
później, tak więc teraz usłyszymy jedynie jedne organy Hammonda…
* Joey DeFrancesco – (Back Home
Again In) Indiana – Incredible!
Użyteczności i niebywałej elastyczności tej kompozycji
dowodzili najwięksi muzycy jazzowi nie tylko tworząc często wyjątkowo długie
improwizacje na bazie tej kompozycji, ale także pisząc własne utwory z
wykorzystaniem akordów użytych w „(Back Home Again
In) Indiana”. Przykłady takich kompozycji, to choćby „Donna Lee” Milesa Davisa,
czy „Ju-Ju” Lennie Tristano. Dziś nie usłyszymy jednak tych kompozycji. Czasu
ledwo wystarczy na te najważniejsze wykonania pierwowzoru. Posłuchajmy zatem
solowego nagrania na fortepianie. Zagra Art Tatum.
* Art Tatum – (Back Home Again In)
Indiana – The Complete Pablo Solo Masterpieces
Kompletując nagraniu do dzisiejszej audycji przypomniałem
sobie o zupełnie niezwykłej płycie, na której można również znaleźć nasz
dzisiejszy standard. Pierwotnie go tam nie było, ale dzisiejsza edycja równie
krótkiego, co wybitnego albumu Lee Konitza – „Motion” ma już 3 płyty CD
wypełnione po brzegi dodatkowymi nagraniami. W owych dodatkach co prawda Elvina
Jonesa zastąpił Nick Stabulas, ale ta płyta, to przecież przede wszystkim
zupełnie spontanicznie zagrane improwizacje Lee Konitza w towarzystwie jedynie
skromnego wsparcia kontrabasu i perkusji…
* Lee Konitz – (Back Home Again In)
Indiana – Motion
Mamy więc za sobą organy
Hammonda i saksofon. Teraz pora na trąbkę. Milesa Davisa i jego wizji „(Back
Home Again In) Indiana” w postaci utworu „Donna Lee” dziś nie usłyszymy. Będzie
za to równie ważny trębacz wszechczasów – Louis Armstrong w wyjątkowo cennym
nagraniu, w którym powstrzymuje się od śpiewania… To absolutnie gwiazdorska
obsada. W 1957 roku powstał album „The Essential Louis Armstrong”. Grają oprócz
mistrza trąbki, Oscar Peterson, Herb Ellis, Ray Brown i Louie Bellson.
* Louis Armstrong – (Back Home
Again In) Indiana – The Essential Louis Armstrong
Teraz będzie instrument w jazzie
nie wykorzystywany szczególnie często – steel guitar – instrument w zasadzie nie
posiadający polskiej nazwy, a będący rodzajem gryfu gitary umieszczonego na
podstawie pozwalającej na grę w pozycji poziomej – zwykle lewą ręką wyposażoną
w cylinder tłumiący w jednym miejscu wszystkie struny – kiedyś bywała to szyjka
butelki, stąd tradycyjna nazwa bottleneck, a prawą przy pomocy dodatkowych
pazurków. Jazzowa historia zna jednak co najmniej jednego wybitnego muzyka
używającego tego instrumentu – Buddie Emmonsa. To właśnie on zagra „(Back Home
Again In) Indiana”.
* Buddie Emmons – (Back Home Again
In) Indiana – Steel Guitar Jazz
Na zakończenie wykonanie zespołowe – fragment muzyki z filmu Roberta Altmana „Kansas City”. Muzyka z tego filmu ukazała się na dwu płytach – najpierw podstawowa ścieżka dźwiękowa jako „Kansas City: A Robert Altman Film”, a później pozostałe motywy muzyczne na dodatkowym krążku – „KC After Dark, More Music From Robert Altman's Kansas City”. Posłuchajmy fragmentu tego drugiego albumu – zagrają David Fathead Newman na saksofonie altowym, Geri Allen na fortepianie, Ron Carter na kontrabasie i Victor Lewis na perkusji.
* Kansas City Band – (Back Home
Again In) Indiana - KC After Dark, More Music From Robert Altman's Kansas City
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz