W sumie to
sam się sobie dziwię, że ten album mi się podoba. Zdecydowanie nie jest w moim
typie. To jednak właśnie cała radość z poznawania nowej muzyki. Kiedy dostaję z
wytwórni paczkę z płytami, bywa tak, że z pokaźnego stosiku większość nazwisk
muzyków i nazw zespołów mówi mi niewiele. Z pewnością każdy z nich ma swoich
fanów i fanki, z pewnością są ludzie, którzy byli już na kilku koncertach i
kupili poprzednie płyty. To nie jest wstyd nie znać jakiegoś zespołu. Nie da
się znać wszystkich. Czasem jednak mam poczucie straconego czasu i znajdowania
się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. W sumie i jedno i drugie to niezbyt
sympatyczne odczucia. Stracony czas to żal, że gdzieś, w przypadku tego albumu
nawet całkiem blisko, działo się coś ciekawego, a mnie tam nie było.
Koncert
zespołu Orange The Juice zarejestrowano w teatrze TR Warszawa i jak wynika z
moim notatek – tego dnia mogłem się na nim znaleźć. To właśnie ten żal.
Wspomniana alternatywna rzeczywistość, to obserwacja, że mimo faktu iż uważam
się za osobę interesującą się tym co dzieje się w muzyce nieco bardziej, niż
przeciętny mieszkaniec tego kraju, ominął mnie niezwykle ciekawy zespół
działający już niemal 10 lat. Jak to możliwe, że nie zobaczyłem żadnego
plakatu, do mojej skrzynki mailowej nie dotarło żadne zaproszenie na koncert,
nie zobaczyłem w sklepie żadnej płyt zespołu? Może żyję w rzeczywistości
alternatywnej, niechybnie w tym przypadku gorszej, bowiem polska scena muzyczna
jest bez zespołu Orange The Juice zwyczajnie mniej ciekawa.
Jednak do
rzeczy – czym jest tajemniczy i wcześniej mi zupełnie nieznany zespół Orange
The Juice? To grupa niezwykle kreatywnych muzyków, którzy odnajdują się
doskonale w zasadzie w każdym gatunku muzycznym, jednak nie mają ochoty dać się
wpisać w żaden z nich. Uwielbiają za to zaskakiwać i szokować, co wcale nie
oznacza robienia afery dla taniego efektu, a wręcz przeciwnie, oznacza
doskonałą kreację artystyczną i intrygująco niespotykane doznania dźwiękowe.
Wokalista
zespołu – Konrad Zawadzki niewątpliwie lubi ciężkie, metalowe brzmienia, jego
bliski krzyku śpiew spada na słuchacza w zupełnie niespodziewanych momentach.
Jednocześnie świetnie wychodzą mu popowe piosenki – jak choćby „Out Of Place”.
To oczywiście pop w stylu Orange The Juice, niebanalny, poszukujący i
zaskakujący, co jest znakiem rozpoznawczym zespołu.
Czy muzyka
Orange The Juice to groteska, kpina, mielony kotlet wytworzony z resztek
niechcianych, czy porzuconych pomysłów? To zupełnie coś innego, synteza, czujna
obserwacja dźwiękowej rzeczywistości. To nowy gatunek muzyczny. Pamiętam czasy,
kiedy wielu uważało, że podobną kpinę z prawdziwej muzyki funduje nam wszystkim
Frank Zappa, dziś uważany za wizjonera i klasyka. Trudno uciec od tego
porównania. To jednak porównanie dla członków Orange The Juice raczej
nobilitujące. To zespół odważny, podążający własną droga, na przekór rynkowym
modom i komercyjnym ścieżkom prowadzącym do popularności i kariery. Orange The
Juice to grupa kreatywnych muzyków, zapewne improwizujących i spontanicznie
tworzących niezwykłą materię dźwiękową, obok której nie da się przejść
obojętnie.
Wiem, że
czekają mnie wydatki związane ze skompletowaniem dyskografii zespołu. Album
„The Drug Of Choice” w pełnym wydaniu zawiera również płytę DVD z rejestracją
video koncertu, co może dodatkowo zbliżyć słuchacza do tej niezwykłej,
niespodziewanej, intrygującej i niepowtarzalnej muzyki.
Orange The Juice
The Drug Of Choice
Format: CD
Wytwórnia: For Tune
Numer: ForTune 0031
1 komentarz:
Supergrupa, zaskakująca swoją muzyką
Prześlij komentarz