„Universal
Syncopations” to jeden z tych albumów, który chętnie umieściłbym już dzisiaj w naszym
radiowym Kanonie Jazzu. Album powstał w 2003 roku, więc musi jeszcze swoje
poczekać, żeby tam się znaleźć – przypomnę, że dajemy muzyce 20 lat na
ostateczne zakończenie okresu dojrzewania i ucieczkę od młodzieńczych
zauroczeń. W 2003 roku też mogłem od razu uznać ten album za wydarzenie epokowe
i historyczne, bowiem wtedy takim było. Nie tylko ze względu na supergwiazdorski
skład, genialne kompozycje, fantastyczną pracę Miroslava Vitousa – lidera
wykonaną w poszukiwaniu równowagi między instrumentami, co z pewnością nie było
łatwe biorąc pod uwagę zgromadzone osobistości.
W tym albumie
jest wszystko, czego trzeba, żeby powstała płyta genialna. Nagrania genialne od
bardzo dobrych odróżnia nieuchwytny rodzaj magii, która przykuwa słuchacza do
głośników już od pierwszych dźwięków. To coś, co powoduje, że po pierwszym
zetknięciu z taką płytą świat zmienia się na zawsze. Takie przeżycia
gwarantują „Kind Of Blue”, „Blue Train”, „Moanin’”, „Maiden Voyage”, „Out To
Lunch”, „The Sidewinder”, „The Blues And The Abstract Truth” i wiele innych. Muzyków odpowiedzialnych za te płyty nie
wymieniam celowo, bo są dla fanów jazzu oczywiste. W wersji dla
początkujących – Miles Davis, John Coltrane, Art. Blakey, Herbie Hancock, Eric
Dolphy, Lee Morgan, Oliver Nelson.
Ta muzyka
otacza, oplata wręcz dźwiękami, uzależnia i hipnotyzuje. Można jej słuchać na
okrągło i znając ją na pamięć ciągle odkrywać coś nowego. Można analizować,
albo użyć wyobraźni, można zastanawiać się jak to jest, że muzycy potrafili na
tą jedną chwilę porzucić swoje gwiazdorskie przyzwyczajenia i zagrać u basisty,
który wiele razy pomagał im w ich własnych projektach. Można wreszcie
zastanawiać się jak i kto udźwignął niewątpliwie niemały koszt zorganizowania
takiej sesji marzeń.
Można to i
wiele więcej, albo zwyczajnie cieszyć się muzyką, wielowymiarową, pełną
niedosłownych cytatów, niedomówień, zabawy formą i poszukiwaniem doskonałości.
Uwielbiam każdy
dźwięk z tego krążka, nawet te zagrane przez Jana Garbarka, za którego
spojrzeniem na muzykę generalnie nie przepadam.
Do tego
wszystkiego ponadprzeciętna, nawet jak na wysoko podnoszącą poprzeczkę w tej
dziedzinie wytwórnię ECM, jakość realizacji dźwiękowej. Sterylna, klinicznie
wręcz czysta, taka, która zwykle mnie irytuje, tym razem nie przeszkadza w
odbiorze muzyki.
Dla takich płyt
warto żyć. Często powstają niespodziewanie. Tego nie da się zaplanować, nawet
jeśli sprawy w swoje ręce weźmie piątka genialnych muzyków. Ileż takich nagrań
jest tylko przeciętnych, a przecież większość z nich miała być genialna, a w
efekcie jest tylko dobra… Nikt nie wie czemu tak jest, ale z pewnością ten
splot ulotnych okoliczności sprawił, że „Universal Syncopations” to dzieło
kompletne.
Miroslav Vitous
Universal
Syncopations
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 044003850620
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz