Zespół
e.s.t., powstał w 1993 roku jako Esbjorn Svensson Trio, z czasem przestał być
sekcją rytmiczną akompaniującą pianiście. Stał się monolitem i jednym z tych w
sumie nielicznych zespołów jazzowych, szczególnie ostatnich dziesięcioleci,
który przetrwał w niezmienionym składzie trochę więcej niż nagranie dwóch
albumów i zagranie jednej długiej trasy koncertowej. Co ważniejsze, był również
jednym z tych nielicznych zespołów, w których powstało coś więcej, niż jedynie
wartość muzyczna wynikająca bezpośrednio z sumy pomysłów i umiejętności jego
członków. Często nazywa się to fachowo i uczenie brzmiącym określeniem –
synergią. Ja nazywam to zwyczajnie zespołem. Tak powinno być w każdej grupie
muzycznej, niestety nie zawsze to oczywiste.
Karierę
zespołu, później już światową karierę jazzowej supergwiazdy przerwała tragiczna
śmierć pianisty – Esbjorna Svenssona w 2008 roku. Zespół zrobił przez ponad 15
lat karierę godną największych sław jazzu, skutecznie docierając nie tylko do
europejskich fanów gatunku, ale również podbijając rynek amerykański i stając
się marką rozpoznawaną nie tylko przez jazzowych krytyków i garstkę bywalców
klubów. Muzycy potrafili dotrzeć do szerokiego odbiorcy z ambitną, niełatwą i
niekoniecznie przebojową muzyką.
Większość
płyt nagrali korzystając ze wsparcia wytwórni ACT, Siegfried Loch uczynił z
nich jedną z największych gwiazd swojego katalogu, szybko rozpoznając wartość
artystyczną i komercyjny potencjał zespołu. Jednak pierwsze płyty muzycy wydali
w wytwórni Dragon i Superstudio GUL. Ich muzyczny debiut – album „When Everyone
Has Gone” nie jest dziś łatwy do zdobycia. Za to chronologicznie drugi album –
nagrany i wydany pierwotnie w 1996 roku przez Superstudio GUL i BMG Classics –
„Esbjorn Svensson Trio Plays Monk”, znalazł się w światowym katalogu ACT w roku
2000, kiedy zespół miał już za sobą świetnie oceniany album „From Gagarin’s
Point Of View”, który przez wielu fanów uważany jest za pierwsze nagranie ich
ulubionego zespołu.
Krążek
zarejestrowany przez Esbjorna Svenssona, Dana Berglunda i Magnusa Ostroma w
studiu szwedzkiego radia w 1996 roku jest absolutnie nietypową pozycją w całym
dorobku zespołu. Zawiera bowiem w całości ich własne interpretacje najbardziej
znanych kompozycji Theloniousa Monka. W pozostałej studyjnej dyskografii
zespołu na palcach jednej ręki można policzyć kompozycje, które nie zostały
napisane przez któregoś z członków zespołu.
Ten album
jest rodzajem muzycznego świadectwa dojrzałości gotowego na światową karierę
zespołu. W momencie jego nagrania muzycy kończyli właśnie trzydziestkę i trudno
nazwać ich było w tamtym momencie kariery nowicjuszami. Jednak materia, z którą
postanowili się zmierzyć jest niezwykle trudna i pełna pułapek. W jaki sposób
muzycy potrafili zagrać te kompozycje po swojemu, a jednocześnie z wielkim
szacunkiem do ich kompozytora – nie wiem, ale udało się im wyśmienicie.
Dlaczego
dziś ten album należy do jednego z mniej znanych i nieczęsto wspominanych
nagrań zespołu – również nie wiem, bowiem dla mnie jest dziełem doskonałym. To
jeden z tych albumów, który w Kanonie Jazzu mógłby znaleźć się od razu w 1996
roku. Właśnie mija 20 lat od jego nagrania, więc trzymając się naszych reguł,
można to zrobić dopiero teraz.
Całkiem
przy okazji, ten album to doskonałe abecadło muzyki Theloniousa Monka. W
zasadzie lepiej wybrać nie można było. Gdyby utworów miało być więcej, pewnie
warto dołożyć „Blue Monk”, „Hackensack”, „Misterioso” i „Epistrophy”. I może
jeszcze „Ruby My Dear” i „Straight No Chaser”… Szkoda, że nigdy nie powstała
druga część. Bardzo chciałbym usłyszeć te utwory w wykonaniu e.s.t.
e.s.t.
Esbjorn Svensson Trio Plays Monk
Format: CD
Wytwórnia: Superstudio GUL / ACT!
Numer:
614427901026
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz