06 września 2019

DOG – No Dogs Allowed

DOG to doskonały zespół muzyków z Nowej Zelandii, a ich nowy album No Dogs Allowed” potwierdza, że muzyka nie zna granic i powstaje wszędzie, gdzie tylko muzycy mają dostęp do sprzętu i możliwość nagrywania swoje twórczości. W innych miejscach z pewnością też, ale ciężko się o tym dowiedzieć. Muzycy z Nowej Zelandii często korzystają ze studiów w Australii, wydając albumy mają jednak do dyspozycji zarówno rodzime wytwórnie, jak i wsparcie rządowe dla swoich kreatywnych projektów.


Rynek jazzowy w Nowej Zelandii znacząco różni się od Australii. Kiedy wybrałem się tam nieco przypadkiem na kilka dni, usłyszałem sporo oryginalnej muzyki, do której z pewnością sięgnę w najbliższych miesiącach na antenie RadioJAZZ.FM. Bez trudu zaopatrzyłem się zarówno w nagrania amerykańskich standardów z tekstami przetłumaczonymi na język maoryski, improwizacje na wcześniej zupełnie mi nieznanych instrumentach, nagrania stanowiące mieszankę klasycznego jazzu lat pięćdziesiątych z lokalnymi rytmami polinezyjskimi i maoryskimi, syntezę jazzowych improwizacji z prawdziwymi nagraniami odgłosów wielorybów, a także doskonale brzmiące nowoczesne nagrania jazzowego gatunkowego środka, które spokojnie mogłyby ukazać się w każdym możliwym zakątku globu. Jedną z największych nowozelandzkich wytwórni specjalizujących się w kreatywnej muzyce improwizowanej jest Rattle Records. Oferta tej wytwórni jest całkiem spora, biorąc pod uwagę wielkość rynku i stylistycznie różnorodna. Każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Z pewnością kilka płyt tej doskonale działającej w Nowej Zelandii wytwórni znajdzie się w moim cyklu Płyta Tygodnia.

Rynek w Nowej Zelandii potwierdza też moją tezę o tym, że im bardziej izolowane geograficznie miejsce, tym większy szacunek do wszelkich dóbr materialnych i gromadzenia udanych kolekcji. Trudno znaleźć bardziej izolowane, odległe, pozbawione raczej wojen niszczących stare przedmioty, ale jednak sensownie duże, żeby opłacał się import dóbr z całego świata miejsce niż Nowa Zelandia. Większość dobrze zaopatrzonych sklepów z płytami sprzedaje zarówno ten owe, jak i używane, część rozróżnia jej jedynie za pomocą małych naklejek, te wcześniej przez kogoś posiadane są bowiem w stanie zwykle nienaruszonym i dostępne w doskonałym wyborze obejmującym produkty europejskie, amerykański, australijskie i rodzime. Jeśli czytacie książki po angielsku, znajdziecie tam istny raj w postaci doskonale zadbanych antykwariatów z cenami sporo niższymi od europejskich. Niestety nie dotyczy to płyt, które są nieco droższe niż w Europie. Dlatego warto raczej szukać lokalnej muzyki, niż okazji cenowych wśród tytułów dostępnych w naszej części świata.

Formacja DOG, której prawdopodobnie drugi album No Dogs Allowed” ukazał się latem zeszłego roku reprezentuje klasyczne podejście do jazzowego grania. Ich najnowszy album zaliczam do jazzowego mainstream. To produkcja niekoniecznie odkrywcza, jednak zaskakująco dojrzała i stylowa. Lider zespołu, pianista Kevin Field ma na swoim koncie nagrania w Nowym Jorku z amerykańskimi muzykami, a z punktu widzenia Nowej Zelandii, jego projekt jest niezwykle międzynarodowy, co tam oznacza zaproszenie jednego z najlepszych australijskich gitarzystów – doskonałego Jamesa Mullera. Pozostali członkowie zespołu to muzycy nowozelandzcy, działający na lokalnej scenie od lat, zajmujący eksponowane stanowiska na lokalnych uczelniach muzycznych i udzielający się w wielu projektach. Takie lokalne All Stars. Wszyscy mają też na swoim koncie jakieś przygody na rynku amerykańskim lub europejskim.

Autorski repertuar, nastrój wyjęty żywcem z najlepszych klubów jazzowych, takich w których chętnie spędzałbym niemal każdy wieczór, swoboda improwizacji, fantastyczne opanowanie instrumentów i doskonały autorski repertuar napisany solidarnie przez wszystkich członków zespołu. Do tego doskonała gitara rodem z Australii. Fantastyczny album rozpoczynający moją miniserię prezentacji płyt z Nowej Zelandii.

DOG
No Dogs Allowed
Format: CD
Wytwórnia: Rattle
Numer: 822601410411

Brak komentarzy: