01 września 2019

Sławomir Kulpowicz - Mistrzowie Polskiego Jazzu

Mój Sławomir Kulpowicz to zawsze na pierwszym miejscu wspomnienie niezwykłych występów z Shujaatem Khanem z połowy lat osiemdziesiątych. Album dokumentujący te występy i współpracę muzyków ukazał się w 1984 roku pod tytułem „Live On Tour In Poland”. Ten wydany wtedy w dużym nakładzie album stał się dla mnie na długie lata muzyczną wizytówką Sławomira Kulpowicza. Kilka lat później, jako jeden z nielicznych artystów Sławomir Kulpowicz namówił do gościnnego występu Czesława Niemena. Tak powstała równie niezwykła, ponadczasowa i ciągle egzotyczna płyta „Samarpan”. Już dzięki tym dwu albumom Sławomir Kulpowicz na zawsze pozostanie dla mnie niezwykłym, łamiącym wiele konwencji, podążającym zawsze swoją drogą artystą.

Jednak Sławomir Kulpowicz był przede wszystkim wyśmienitym pianistą jazzowym, co niestety jest równie trudno usłyszeć, jak odnaleźć jedną z wymienionych powyżej płyt w stanie pozwalającym na komfortowe słuchanie. Ostatnie wznowienie cyfrowe „Samarpan” ukazało się w 2005 roku nakładem Polskich Nagrań, a legalnego wydania cyfrowego „Live On Tour In Poland” nigdy nie widziałem. Zanim jednak opowiem o dorobku nagraniowym i trudnościach z jego skompletowaniem, w szczególności młodszym fanom należy się parę faktów.

Sławomir Kulpowicz urodził się w roku 1952 w Warszawie. Talenty muzyczne odziedziczył po ojcu – Witoldzie, którego zna każdy grający na akordeonie uczeń szkoły muzycznej w Polsce. Witold Kulpowicz był bowiem autorem doskonałych podręczników do tego instrumentu. Mój Sławomir Kulpowicz to ten, który wyśmienicie łączył jazz z muzyką indyjską, jednak w większości biogramów za jego największe osiągnięcie muzyczne uważa się istniejący zaledwie parę lat zespół The Quartet, który nagrał równie niewiele, co inne składy dowodzone przez Kulpowicza, a jednak zdołał na trwałe zapisać się w historii polskiego jazzu. Z pewnością z racji na doskonałą muzykę, ale również dlatego, że można o zespole opowiadać wiele razy, prezentując muzyczne biografie wszystkich jego członków, wybitnych postaci naszego muzycznego środowiska – Tomasza Szukalskiego, Pawła Jarzębskiego, Janusza Stefańskiego i dzisiejszego bohatera – Sławomira Kulpowicza. Nie bez znaczenia dla muzycznego dorobku Sławomira Kulpowicza pozostają jego nagrania z okresu poprzedzającego utworzenie The Quartet – czyli nagrania z kwartetem Zbigniewa Namysłowskiego. Ten istniejący równie krótko zespół wydał kilka doskonałych płyt. Niestety żadna z nich nie została chyba do dziś wznowiona. Wykorzystam więc okazję, żeby zaapelować o ich wznowienie, choć w sumie nie wiem do kogo można konkretnie taki apel skierować, bowiem namierzenie posiadaczy archiwów niemieckich wytwórni Vinyl Records (później znanej jako View i Teldec) i JG-Records, włoskiej Dire (Direarte), czy amerykańskiej Inner City Records jest niemal niemożliwe. W takich wytwórniach ukazywały się doskonałe nagrania zespołu Zbigniewa Namysłowskiego w połowie lat siedemdziesiątych, który później po zmianie saksofonisty na Tomasza Szukalskiego stał się znany jako The Quartet.

Odnalezienie albumów „1. 2. 3. 4...”, „Namyslovski”, „Live In Der Balver Hohle”, czy „Jasmin Lady” wśród używanych płyt nawet na największych europejskich giełdach jest jak wygranie losu na loterii, a to nie tylko doskonałe albumy, ale również ważne element dyskografii Sławomira Kulpowicza, pochodzące z czasów, zanim pojechał z Namysłowskim do Indii, gdzie poznał Shujaata Khana. Podobny los spotkał zresztą jeden z najlepszych albumów The Quartet płytę „Loaded” nagraną w Helsinkach i wydaną przez Leo Records Edvarda Vesali – wytwórnie w której archiwach spoczęły również prawdopodobnie na wieki ważne nagrania Tomasza Stańko.

Wiele razy wspominałem, że The Quartet, to przede wszystkim Tomasz Szukalski, jednak podobnie jak muzyki Johna Coltrane’a nie byłoby bez McCoy Tynera, tak muzyki Szukalskiego w The Quartet nie byłoby bez Sławomira Kulpowicza. Zresztą w gronie polskich muzyków można wskazać dwóch takich, którzy zbliżyli się bardzo do idei wielkiego Coltrane’a – to Zbigniew Seifert i Sławomir Kulpowicz. Ten pierwszy jest często nazywany Johnem Coltrane’em skrzypiec, a nasz dzisiejszy bohater co najmniej 3 razy był gościem na festiwalu Johna Coltrane’a w Los Angeles, i nagrał album wspólnie z Alice Coltrane i Radhą Botifasiną.

Po rozpadzie The Quartet w 1981 roku Sławomir Kulpowicz założył formację InFormation, której skład wielokrotnie się zmieniał. InFormation powstało jako trio, choć zespół bywał kwartetem, a nawet sekstetem. W ciągu kilku lat przez zespół, którego liderem był Kulpowicz przewinęło się wielu znakomitych muzyków, w tym Tomasz Stańko, Andrzej Olejniczak i Czesław Bartkowski. To kolejny zespół, którego dokonania koncertowe z pewnością nie zostały wystarczająco dobrze udokumentowane na płytach. W zasadzie przez całą swoją karierę Kulpowicz koncertował również solo. Był niezwykle zajętym muzykiem. Mimo faktu, że prowadził przez wiele lat w zasadzie dwa odrębne muzyczne projekty – ten stricte jazzowy i całkiem odrębny związany z hinduską tradycją muzyczną, jeśli starczało czasu, pojawiał się gościnnie na płytach innych artystów. Grał na fortepianie lub czasem na instrumentach elektrycznych z Johnem Porterem, Anną Marią Jopek i Stanisławem Sojką. Dodatkowo komponował muzykę do baletów i przedstawień teatralnych.

Sławomir Kulpowicz zmarł w 2008 roku. Już po jego śmierci Polskie Radio wydało kilka albumów z jego niepublikowanymi wcześniej nagraniami, prezentując solowe nagranie kompozycji baletowych, nieznane wcześniej rejestracje The Quartet, koncert Shujaata Khana z 2006 roku i nagrania InFormation w najmniejszym składzie z Witoldem Szczurkiem i Czesławem Bartkowskim.

Sławomir Kulpowicz był jednym z tych nielicznych geniuszy, którzy nie tylko Coltrane’a słuchali i usiłowali naśladować, ale rozumieli i potrafili jego pomysły rozwinąć. Miał w życiu szczęście do wyboru muzyków. Z Tomaszem Szukalskim stworzył najbliższy ideom Coltrane’a kwartet. Z Witoldem Szczurkiem i Czesławem Bartkowskim fortepianowe trio idealne. Kto słyszał na żywo, raczej nie przepadał za rozszerzaniem składu zespołu, nawet jeśli na scenie pojawiał się sam mistrz Stańko. W towarzystwie muzyków z bliskich jego sercu Indii po raz pierwszy pokazał tamtejszą muzykę polskiej publiczności. Niektórzy twierdzą, że od czasu, kiedy z Namysłowskim pojechał do Indii w 1978 roku w zasadzie nigdy już całkiem do Polski nie wrócił. Z The Quartet grał w Village Vanguard. Był nie tylko wyśmienitym pianistą, ale też kompozytorem. W ostatnim okresie swojej działalności koncentrował się na muzycznych eksperymentach, w których trudno było odnaleźć elementy klasycznie jazzowe. Próbował też na kilka lat przed śmiercią reaktywować The Quartet, ale nie wyszło z tego nic na tyle ciekawego, żeby warto o tym przypominać.

Brak komentarzy: