Formacja Błoto,
to nowe, nieco okrojone wcielenie zespołu znanego jako EABS. Błyskotliwe
odczytanie muzycznych idei Krzysztofa Komedy zdobyło w październiku 2017 roku
tytuł naszej radiowej płyty tygodnia („Repetitions (Letters To Krzysztof
Komeda)”). Kolejna produkcja zespołu, jak dla mnie wyróżniła się jedynie jednym
z najobszerniejszych tekstów dołączonych do jednego krążka CD, jakie w życiu
widziałem. Muzyka mnie nie przekonała. Zanotowałem sobie, że to jakieś
przekombinowane, To było we wrześniu ubiegłego roku. Przy okazji najnowszego
albumu muzyków EABS – „Erozje” wróciłem do „Slavic Spirit” i dalej nie udało mi
się rozwiązać zagadki tego albumu. Być może zmniejszenie składu zmieniło muzykę
w stronę dla mnie korzystną – bardziej spontaniczną i improwizowaną. Nie
zamierzam przekonywać Was, że „Slavic Spirit” nie jest albumem wartym uwagi.
Sprawdźcie sami. Za to „Erozje” zdecydowanie mogę Wam polecić.
Album
przygotowała czwórka muzyków zespołu EABS - Marek Pędziwiatr, Paweł Stachowiak,
Olaf Węgier i Marcin Rak. Według krótkiego oświadczenia muzyków na ekologicznej
okładce, cały materiał został wymyślony w czasie jednej wieczornej sesji
nagraniowej. Jeśli tak istotnie było, to może muzycy powinni spotykać się w
takich swobodnie improwizowanych i spontanicznych okolicznościach częściej, bo
wyszło wyśmienicie.
„Erozje” to
nowoczesna muzyczna magma, w której jazzowe tradycje zlewają się z psychodelią
i transowymi rytmami rodem z zupełnie innej muzycznej bajki. Być może album
okaże się zbyt nowoczesny dla fanów jazzowo mainstreamu, jednak jego
spontaniczność, świeżość i otwarte podejście do kompozycji pozwala postawić go
na półce z najlepszymi jazzowymi albumami ostatnich lat. Nie ma przecież
niczego złego w twórczym przetwarzaniu otaczającej nas muzycznej
rzeczywistości. W czasach największej świetności jazzu muzycy sięgali po proste
melodii pisane dla rozrywkowego teatru i kina. Dziś wiele z nich nazywamy
jazzowymi standardami. Muzycy formacji Błoto / EABS w podobny sposób
przetwarzają dzisiejsze modne rytmy hip-hopu i transowe melodie. Być może za
kolejne pół wieku uznamy, że to jazzowe standardy sprzed lat.
Być może
„Bielice” są sygnałem ostatecznej dekompozycji klasycznego swingu, a sklejone
razem „Czarnoziemy”, „Bagna” i „Czarne Ziemie” najbardziej ciekawym setem
DJskim, jaki udało się spontanicznie stworzyć. Być może alarmujące syreny w
„Glinie” sygnalizują ostateczny rozpad dawnej tradycji muzycznej. Każdy
słuchacz musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy „Erozje” są świetnym
zapisem kreatywnego wieczoru czwórki muzyków, którzy mają za sobą sporo
wspólnych koncertów, czy koncepcyjnym albumem symbolizującym rozpad
cywilizacji, albo przynajmniej ekologiczną katastrofę. Jeśli ktoś przywiązuje
wagę do takich historii, to „Erozje” będą z pewnością niezłą zagadką. Dla mnie
to doskonały, nowocześnie brzmiący album, który w najlepszy możliwy sposób
łączy współczesne myślenie o jazzowej tradycji z muzyką młodego pokolenia w
sposób, który jest atrakcyjny dla wszystkich pokoleń słuchaczy. Nie obraża
poczucia estetyki wielbicieli jazzowego maistreamu otwartych na nowoczesność.
Jest przebojowy i atrakcyjny, stanowiąc nieco bardziej złożoną harmonicznie i
atrakcyjną rytmicznie alternatywę dla miałkiej muzyki klubowej. Jeśli taki
klimat będzie możliwy do odtworzenia na koncertach, to z pewnością słuchaczy i
fanów na nich muzykom zespołu nie zabraknie.
Błoto
Erozje
Format: CD
Wytwórnia: Astigmatic
Data pierwszego
wydania: 2020
Numer: AR013CD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz