Bronisław Kaper
to jeden z najbardziej znanych na świecie polskich kompozytorów związanych z
muzyką jazzową. Przez ponad 50 lat komponował muzykę filmową, jego ścieżki
dźwiękowe wielokrotnie otrzymywały branżowe nagrody, a w Hollywood był
niezwykle szanowanym autorytetem w dziedzinie przygotowywania muzycznych opraw
do filmów największych światowych mistrzów kina. Nie miał jednak szczęścia do
filmów, zwykle jego muzyka była ciekawsza od samych obrazów i w zasadzie nigdy
nie udało mu się umieścić autorskiej muzyki w filmie, który na trwałe znalazł
się w kanonie światowej filmografii. O filmach z muzyką Bronisława Kapera
pamiętają dziś głównie historycy Hollywood, za to jego kompozycje pojawiają się
do dziś na płytach największych jazzowych muzyków wszystkich pokoleń.
Bronisław Kaper
urodził się w Warszawie w 1902 roku. W rodzinnym mieście uczył się gry na
fortepianie i reguł kompozycji. Na dalsze studia pojechał w latach dwudziestych
do Berlina, gdzie zainteresował się po raz pierwszy komponowaniem piosenek. Za
sprawą takich kompozycji jak „Jazz Drops” i „Jazz Coctails” w wymagającym
środowisku muzycznym Berlina nazywany był berlińskim Dukiem Ellingtonem.
Jeszcze w Berlinie, w samych początkach udźwiękowionego kina skomponował swoje
pierwsze fragmenty muzyki filmowej. Wygnany z przyjaznego w latach dwudziestych
artystom Berlina przez zmiany polityczne i kulturalne związane z dojściem do
władzy Hitlera znalazł się Kaper na krótko w Paryżu, a później w połowie lat
trzydziestych na stałe związał się z Hollywood.
Historię życia
i muzyki Bronisława Kapera z encyklopedyczną wręcz dokładnością opisał Andrzej
Krakowski w książce „Bronisław Kaper: Od początku do końca”. Autor tej
doskonale napisanej biografii sam jest związany z Hollywood. W jego opowieści
wątki jazzowe są nakreślone dość luźno, co zrozumiałem, bowiem Kaper był przede
wszystkim autorem muzyki filmowej, a te jego kompozycje, które trafiły do
jazzowego świata, powstały w zupełnie innym celu, jako część oprawy muzycznej
kinowych obrazów. W związku z tym, ich dalsze, samodzielne życie, często dużo
bogatsze niż kariera filmów do których powstały, nie jest bezpośrednio związane
z postacią kompozytora. Książka jednak, podobnie jak dwie inne pozycje tego
samego autora, jest wyśmienitym i niezwykle rzetelnym opracowaniem pozwalającym
czytelnikom zajrzeć za kulisy Hollywood. Unikalna formuła biografii pozwala
uznać tą książkę za najbliższe prawdy opracowanie dotyczące życia Bronisława Kapera.
Andrzej Krakowski wykorzystał bowiem jako podstawę obszerne materiały z
wielogodzinnych rozmów samego Kapera z Irene Atkins – córką Gusa Kahna, autora
słów do wielu jazzowych standardów i piosenek znanych z filmów, a także
współpracownika Kapera i przyjaciela domu. Irene była świadkiem wielu wydarzeń
opisywanych przez Kapera. Rozmowa została przeprowadzona w 1976 roku, a
Krakowski uzupełnił jej zapis o swoje własne obserwacje, był bowiem
uczestnikiem części wydarzeń opisanych przez kompozytora. W ten sposób powstała
unikalna rozmowa trzech osób przeprowadzona już po śmierci Kapera i Irene
Atkins, która jest biografią najsłynniejszego polskiego kompozytora muzyki
filmowej i twórcy jazzowych standardów.
Pierwsza
poważna praca Bronisława Kapera dla kinematografii amerykańskiej, to
prawdopodobnie piosenka do filmu braci Marx „A Night At The Opera” z 1935 roku
– „Cosi Cosa”. Na początku swojej kariery w Hollywood, często Kaper był autorem
jedynie części ścieżki dźwiękowej, pisał piosenki albo opracowywał fragmenty
muzyki instrumentalnej do przebojów napisanych przez bardziej znanych autorów.
Wczesne prace Kapera są dziś trudne do zidentyfikowania, bowiem często nazwisk
autorów poszczególnych kompozycji nie umieszczano w napisach końcowych do
filmów, a i sam reżyser w wywiadzie opracowanym przez Andrzeja Krakowskiego
często myli fakty lub podaje sprzeczne ze sobą informacje, nawet w tak
istotnych sprawach, jak rok przeprowadzki do Hollywood.
Z czasem jednak
Kaper mozolnie budował swoją pozycję w Hollywood, korzystając ze stanowiska
etatowego kompozytora w studiu MGM zaczął pisać całe ścieżki filmowe. Dobrze
dobierał sobie również współpracowników, zarówno z grona innych emigrantów z
Niemiec, których znał jeszcze z czasów swojego pobytu w Berlinie, jak i tych,
którzy pracowali w Hollywood od lat.
Pierwszym
jazzowym sukcesem Kapera była kompozycja „All God’s Chillun Got Rhythm”,
napisana wspólnie z Austriakiem Walterem Jurmannem, z którym znał się jeszcze z
Berlina i Gusem Kahnem, który wyjechał z Niemiec do Hollywood, zanim Kaper
pojawił się w Berlinie. Piosenka powstała w 1937 roku i po raz pierwszy
pojawiła się w ścieżce dźwiękowej do filmu braci Marx „A Day At The Races” w
wykonaniu Ivie Anderson, która w tym czasie była wokalistką orkiestry Duke’a
Ellingtona. Utwór szybko wszedł do repertuaru big-bandu Duke’a, a jeśli jakiś
utwór grał Ellington, od razu taką kompozycją interesował się cały jazzowy
świat. W ten sposób Kaper po raz pierwszy pojawił się jako autor jazzowego
standardu. Utwór nie zdobył takiej popularności w jazzowym świecie, jak
późniejsze kompozycje Kapera, ale do dziś bywa przypominany, szczególnie przez
większe jazzowe orkiestry, które korzystają z aranżacji samego Ellingtona, lub
późniejszej Billy Strayhorna. Do moich ulubionych wersji „All God’s Chillun Got
Rhythm” należą wykonania Stana Getza z płyty „ East Of The Sun: The West Coast
Sessions” i Buda Powella, który wielokrotnie wracał do tej melodii.
Historię
filmowych sukcesów muzyki Bronisława Kapera pozostawiam Andrzejowi
Krakowskiemu, ja skupię się na jazzowych dziejach jego kompozycji.
W 1947 roku
Bronisław Kaper skomponował muzykę do filmu „Green Dolphin Street”, który był
sporym kasowym sukcesem, a temat tytułowy, nagrany na potrzeby filmu przez
orkiestrę Jimmy Dorseya, miał wkrótce stać się jednym z najczęściej nagrywanych
jazzowych standardów. Jako pierwszy wśród wielkich jazzmanów, „On Green Dolphin
Street” nagrał Ahmad Jamal w 1956 roku (album „Count’ em 88”). Dwa lata później
temat pojawił się na płycie „Jazz Track” Milesa Davisa, który temat grał
później i nagrywał wielokrotnie. O nagraniu utworu przez Milesa, Kaper
dowiedział się od Andre Previna – pracującego w Hollywood pianisty, kompozytora
i dyrygenta, który przepowiedział Kaperowi wielką jazzową karierę tego utworu w
momencie, kiedy nagrał go Davis. Sam Previn, który również miał polskie
korzenie (jego ojciec urodził się w Grudziądzu) był jednym z największych
specjalistów od dyrygowania filmowymi orkiestrami, czego zresztą nie lubił
robić. Za swoje usługi dyktował niesłychanie wysokie stawki, jedynie muzykę
napisaną przez Kapera, którego uwielbiał dyrygował za darmo.
Sukces „On
Green Dolphin Street” pomógł Kaperowi w budowaniu jego pozycji w Hollywood.
Kolejny wielki jazzowy sukces miał miejsce kilka lat później. W 1950 roku
powstał film „A Life Of Her Own” George’a Cukora. W scenie w barze pianista (w
tej roli Jakub Gimbel – wybitny polski pianista, który często bywał w Hollywood
i wziął udział w kilkunastu produkcjach filmowych) zagrał tam utwór tytułowy, który
jednak, podobnie jak film nie został jakoś szczególnie entuzjastycznie przyjęty
przez krytykę. W związku z tym, Kaper postanowił temat, który uważał za bardzo
udany użyć jeszcze raz, po dwóch latach jako kompozycji tytułowej do filmu
„Invitation” Gottfrieda Reinhardta, który również nie był wielkim kinowym
przebojem, ale utwór tytułowy stał się wkrótce przebojem, wyposażony w tekst
autorstwa Paula Francisa Webstera. W przypadku „On Green Dolphin Street”
Kaperowi pomógł Miles Davis. „Invitation” po kilku mało istotnych nagraniach na
jazzowe salony wprowadził John Coltrane, po raz pierwszy za sprawą albumu
„Standards Coltrane”, wydanego w 1962 roku, a złożonego z odrzutów z sesji z
1958 roku z mniej znanym trębaczem Wilburem Hardenem oraz Redem Garlandem,
Paulem Chambersem i Jimmy Cobbem. Album wydał Prestige już po wygaśnięciu
kontraktu z Coltrane’m bez jego zgody. Znowu powtórzyła się historia podobna do
tej z „On Green Dolphin Street”, bowiem pozycja Coltane’a była podobna do
wielkości Milesa, jeśli on coś zagrał, od razu stawało się jazzowym standardem,
w tym przypadku grywanym przez saksofonistów. Kolejną fale popularności
„Invitation” przyszła w końcówce lat siedemdziesiątych za sprawą Jaco
Pastoriusa i jego płyty „Invitation”, a także wielu bardziej, lub mniej udanych
wykonań tego utworu na koncertach w latach osiemdziesiątych, które były dla
Pastoriusa niełatwe w związku z postępującymi uzależnieniami i problemami
psychicznymi.
Sam Kaper, jak
wspominał w rozmowie z Irene Atkins w książce Krakowskiego, zrobił z
„Invitation” swoją muzyczną wizytówkę. Ilekroć był proszony na częstych w
Hollywood, gdzie spędził większość swojego życia, aż do śmierci w 1983 roku, o
zagranie kilku utworów, zaczynał od „Invitation”.
Wkrótce po
powstaniu filmu „Invitation”, Kaper zaangażował się w stworzenie ilustracji
muzycznej do obrazu „Lili” w reżyserii Charlesa Waltersa, który otrzymał 6
nominacji do Oscara i odniósł spory komercyjny sukces. Film dostał tylko jedną
Nagrodę Akademii, Oskar za muzykę odebrał Bronisław Kaper. Jak miało się
później okazać, to był jego jedyny Oskar. W oprawie muzycznej filmu znalazła
się piosenka „Hi-Lilli, Hi-Lo” z tekstem Helen Deutsch, współautorki scenariusza
do filmu. W filmie piosenkę śpiewają Leslie Caron i Mel Ferrer. Również ten
utwór, choć nie tak popularny, jak inne jazzowe standardy skomponowane przez
Kapera trafił do jazzowego świata, a najciekawsze nagranie pochodzi z albumu
„Glad To Be Unhappy” Paula Desmonda z udziałem Jima Halla. Ten utwór stał się
również kultową kompozycją w kręgach folkowych za sprawą włączenia go do
repertuaru przez legendarnego Tima Buckleya, którego nagranie koncertowe w
towarzystwie brytyjskich folkowców możecie znaleźć na płycie „Dream Letter:
Live In London 1968”. Ulubionym nagraniem Kapera była rejestracja Billa Evansa
z albumu „Intuition” z 1975 roku, który był nowością w chwili nagrywania
wywiadu z kompozytorem przez Irene Atkins.
Wśród innych
kompozycji Kapera napisanych do niezliczonej ilości filmów, kilka innych
melodii również trafiło do jazzowe świata. Wśród nich warto pamiętać o „While
My Lady Sleeps” z filmu „The Chocolade Soldier” z 1941 roku. Tą kompozycję
nagrał między innymi John Coltrane i Phineas Newborn Jr. Ciekawa jest również
historia kompozycji „Ninon”, napisanej przez Kapera w 1933 roku w Berlinie i
śpiewanej przez Jana Kiepurę. Piosenka znalazł się w niemieckim filmie „Ein
Lied fur Dich” śpiewana
przez Kiepurę. W ciągu kilkunastu miesięcy powstały dwa inne filmy oparte na
tym samym scenariuszu – wersja francuska – „Tout pour l'amour” i angielska –
„My Song For You”. We wszystkich zagrał Kiepura i zaśpiewał „Ninon” Kapera.
Nagrał też ten utwór po polsku jako „Ninon, ach uśmiechnij się”. Wtedy to
producenci mieli rozmach, a Kiepura okazał się poliglotą, choć nawet z pomocą
Kapera kariery w Hollywood nie zrobił. Za to „Ninon” spodobała się podobno
szefowi Metro-Goldwyn-Mayer – pochodzącemu z okolic Kijowa Louisowi B.
Mayerowi, który zaoferował pracę Kaperowi. Jak wspomina sam kompozytor, utwór
„Dream” Johnny Mercera jest niemal wierną kopią „Ninon”, ale w środowisku
Hollywood nie było zwyczaju podejrzewania się i procesowania o plagiaty, nawet
jeśli niezamierzone. Faktem jest jednak, że Johnny Mercer mógł znać „Ninon”
zanim napisał „Dream”. Jeśli chcecie porównać obie melodie – Kiepurę
znajdziecie bez trudu, a najlepszą wersję „Dream” odnajdziecie na Songbooku
Mercera nagranym w 1964 roku przez Ellę Fitzgerald.
W 1975 roku Kaper postanowił nagrać chyba jedyną w swojej karierze
płytę, oczywiście wypełnioną własnymi kompozycjami. Wcześniej, siadał czasem do
fortepianu nagrywając fragmenty muzyki, które trafiały do filmów, jednak w
Hollywood nie robił tego często. Dlatego album „Bronislaw Kaper Plays His
Famous Film Themes” nagrany solo na fortepianie jest unikalnym dokumentem
pokazującym autorskie spojrzenie na najważniejsze zdaniem samego Kapera jego
filmowe kompozycje. Na płycie, którą nie jest łatwo dziś zdobyć znajdziecie oczywiście
autorskie wersje „Invitation” i „On Green Dolphin Street”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz