25 listopada 2011

Brad Mehldau – Elegiac Cycle


To jest idealna płyta na zamglony jesienny poranek. Jedna z pierwszych solowych płyt Brada Mehldaua. I zdecydowanie jedna z moich ulubionych w jego całkiem już pokaźnej dyskografii.  Album „Elegiac Cycle” zawiera autorski repertuar, który może być traktowany jako spójna całość, choć dłuższe kompozycje sprawdzają się również w oderwaniu od całości albumu.

Początek płyty brzmi bardzo słowiańsko, niczym kolejny jazzowo – chopinowy projekt. Później faktury nieco gęstnieją, kompozycje stają się bardziej skomplikowane i złożone harmonicznie.  Romantyczne inspiracje są bardzo widoczne, mimo, że żadne z nazwisk kompozytorów tej epoki nie pada jako inspiracja w obszernym tekście programowym Brada Mehldaua zawartym we wkładce do płyty. Znajdziemy tam przede wszystkim Johna Coltrane’a i Jana Sebastiana Bacha. W przyp;adku tego drugiego forma refleksyjnej elegii nie dziwi, co do Johna Coltrane’a miałbym już jakieś wątpliwości.

To jedna z pierwszych płyt solowych pianisty. Do dziś brzmi świeżo i ciekawie, czasem mam wrażenie, że ciekawiej niż najnowsze produkcje. Jest lżejsza, mimo z pozoru posępnej koncepcji muzycznej, romantyczna i melodyjna. Zdecydowanie wymaga spokoju i skupienia, a także pewnej dozy melancholii, którą wspomaga znajdując właściwe proporcje między patetyczną podniosłością i budowaniem nastroju.

Z upływem lat, Brad Mehldau z pewnością gra lepiej technicznie i jego kompozycje stają się bardziej wyrafinowane, jednak to właśnie w tej płycie jest młodzieńcza świeżość dodająca jej przysłowiowe pół gwiazdki w stosunku do późniejszych nagrań…

Autorski komentarz artysty do płyty pełen jest gładkich opowieści o inspiracjach, nastrojach i generalnie jest tekstem o wszystkim i o niczym, co dość często charakteryzuje tego rodzaju opisy sporządzane, czasem mam wrażenie jedynie z potrzeby powiększenia objętości książeczki dołączonej do płyty, czyli żeby było grubo i bogato. Tym razem jest podobnie, jednak jeden z fragmentów, który przeczytałem pierwszy raz jakieś 10 lat temu pamiętam do dziś i stosuję czasem jako cycat, lub przykład doskonałego dystansu do całego muzycznego rynku. W wolnym przekładzie:

„Żeby być Mistrzem, musisz robić jedną, lub więcej z poniższych rzeczy:
  1. Skutecznie wmawiać, z pomocą fachowców wszystkim naokoło, że jesteś Mesjaszem,
  2. Wejść na muzyczną scenę niespodziewanie z jakiegoś niewytłumaczalnego niebytu,
  3. Mieć w swoim dorobku sporą ilość płyt nagranych przed 1965 rokiem,
  4. Umrzeć…”
W tym ostatnim przypadku, dodam od siebie – najlepiej niespodziewanie, młodo i w niewyjaśnionych okolicznościach…

Bardzo to prawdziwe… Podobnie jak młodzieńcze kompozycje Brada Mehldaua.

Brad Mehldau
Elegiac Cycle
Format: CD
Wytwórnia: Warner Bros.
Numer: 093624735724

Brak komentarzy: