05 lutego 2012

Sonny Stitt – Night Letter / Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff


We współczesnym wydaniu to właściwie dwie płyty na jednym nośniku. Ta druga, opisana drobnym drukiem na okładce to „Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff”. Okładkę współczesnej wersji wydawca wykonał w nieco niedbały graficznie sposób wykorzystując zdjęcie użyte pierwotnie na okładce oryginalnego wydania „Night Letter”. Dlaczego zrezygnowano z oryginalnego liternictwa okładki? Być może w związku z dodaniem drugiej płyty. Na pewno stało się to ze szkodą dla estetyki. Oba albumy są w obszernej dyskografii Sonny Stitta pozycjami wartymi przypominania, więc nie wiem, skąd decyzja o priorytecie dla „Night Letter”… Wielu wydawców wypełnia pojemność dzisiejszych cyfrowych nośników wydając całe serie w rodzaju „2LP on 1CD”. To w sumie nie jest zły pomysł, ale przynajmniej reprodukcje obu oryginalnych okładek w książeczce powinny się znaleźć. No i tytuły obu płyt na okładce.

Dla mnie jednak, poszukiwacza wszelkich nagrań Pata Martino, wybór „Night Letter” na swoistego lidera tego wydawnictwa jest oczywisty. Zanim jednak przejdziemy do „Night Letter”, trochę szczegółów o sesji „Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff”, od której wypada zacząć w związku z tym, że materiał z tego albumu otwiera płytę oraz z racji na parę lat wcześniejszą datę nagrania. Ten album Sonny Stitt i Jack McDuff zarejestrowali w 1963 roku, podczas, gdy „Night Letter” nagrano w 1969 roku.

Oryginalny komentarz do płyty „Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff” napisał Dan Morgenstern. To właściwie jedyny muzyczny krytyk, z którym zgadzam się prawie zawsze, więc napisać cokolwiek, czego nie znajdziecie w jego tekście jest właściwie niemożliwe. Tak więc, chcąc uniknąć kopiowania, opowiem o tym, co napisał w 1963 roku o płycie Dan Morgenstern. Myślą przewodnią jego tekstu jest swing. Uważał on bowiem, że Sonny Stitt to absolutnie najbardziej swingujący saksofonista wszechczasów. Zgadzam się z tym w pełni. To zresztą słychać na płycie. Lider jest tradycyjnie dość oszczędny w swojej grze. Nie ściga się, nie mnoży dźwięków tam, gdzie nie jest to potrzebne, choć nie pozostawia wątpliwości, że potrafi na saksofonie zagrać wszystko. Brzmienie organów Hammonda jest  idealnym towarzyszem miękkich, dalekich jednak od ckliwego banału melodii prezentowanych przez Sonny Stitta. Jack McDuff nie jest tak dynamiczny jak Jimmy Smith, jest więc idealnym towarzyszem dla lidera, pozostawiając mu wiele muzycznej przestrzeni. Sekcję rytmiczną tworzą mniej znani muzycy – grający na kontrabasie Leonard Gaskin i perkusista Herbie Lovelle. To sprawna sekcja potrafiąca odnaleźć się w każdym stylu, a na płycie usłyszycie nieuniknione w związku z czasem nagrania płyty echa nowoczesnego hard-bopu, ale też swing, nieco wiejskiego bluesa, czy dixieland. Uniwersalna sekcja to marzenie każdego lidera…

Na „Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff” Sonny Stitt gra na saksofonie altowym i tenorowym. Niezależnie od użytego instrumentu, jego ton jest niezwykle zrelaksowany, pełen przestrzeni i tego co sam uważał za najważniejsze – swingu.

Repertuar płyty złożony jest z w większości z mało znanych kompozycji pochodzących z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Tradycyjnie na początku umieszczono nieco bardziej znaną melodię, „Sunday” - często grywaną przez saksofonistów, w tym w szczególności tych, którzy swing mieli we krwi – Gerry Mulligana, Bena Webstera, czy Colemana Hawkinsa.

Druga połowa albumu dostępnego dziś na płycie CD, to materiał z wydanej w 1969 roku płyty „Night Letter” Sonny Stitta. To właśnie on jest na tej płycie liderem, choć ja trafiłem na tą płytę tropiąc wszelkie ślady działalności nagraniowej Pata Martino. Na tej płycie formuła zespołu z saksofonem i organami Hammonda została uzupełniona o gitarę, nie znajdziemy za to na tej płycie kontrabasu, co jest pomysłem często wykorzystywanym przy nagrywaniu z organami. Pat Martino nagrał wcześniej sporo całkiem dobrych płyt z nieco mniej znanym saksofonistą Willisem Jacksonem. Nagrywał również sporo z organistami, to były dość modne w końcu lat sześćdziesiątych składy zespołów. Z organami Hammonda nagrywali przecież w tym czasie choćby Wes Montgomery czy Kenny Burrell. Jednak Sonny Stitt to dla Pata Martino partner ze zdecydowanie wyższej półki, a grający na organach Hammonda Bob Ludwig nie był może tak znany, jak Jack McDuff, jednak dotrzymuje pozostałym muzykom kroku, zastępując również kontrabasistę, którego w składzie tej sesji nie było.

Tak, czy inaczej, muzyczne porozumienie pomiędzy Sonny Stittem i Patem Martino, mimo dość okazjonalnej ich współpracy wydaje się magiczne i z pewnością warte jest umieszczenia tej płyty w naszym Kanonie Jazzu). Płytę „Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff” dostajemy we współczesnym wydaniu niejako w prezencie. Posłuchajcie, jak grają choćby w „Stringin' The Jug”, czy „Loose Walk”… To po prostu magia…

Dodatkowo, „Night Letter”, to jedna z pierwszych płyt, na których Sonny Stitt zagrał na elektrycznym saksofonie (Varitone), którego używał nieco wcześniej nagrywając „What’s New!!!” i „Parallel-A-Stitt”. Przystawka opracowana przez Selmera ułatwiała nagłośnienie instrumentu i pozwalała muzykowi kontrolować brzmienie, w tym między innymi dodawać dodatkowe syntetyczne dźwięki niższe o oktawę od aktualnie granej nuty oraz różne rodzaje echa. Całość okazała się być ślepą uliczką w rozwoju instrumentu, a Sonny Stitt był jednym z niewielu muzyków, którzy używali tego urządzenia przez kilka lat (to w sumie kilkanaście płyt tego muzyka). Całość można uznać za pierwszy saksofonowy syntezator, a więc płytę z Patem Martino za praprzodka nagrań fusion… W związku z tym, to nie tylko świetna muzyka, ale również ważne ogniwo w ewolucji początkującego wtedy elektrycznego jazzu.

Sonny Stitt
Night Letter / Soul Shack: Sonny Stitt With Jack McDuff
Format: CD
Wytwórnia: Prestige / Universal
Numer: 025218516525

Brak komentarzy: