08 września 2012

Billy Bang – Bang On!


Mam do skrzypków jazzowych słabość. To z jednej strony sprawia, że każdy jazzowy album ze skrzypcami w roli głównej zyskuje nieco, a z drugiej – skrzypkom jest trudniej, bo w mojej głowie zawsze konkurują z tymi absolutnie najlepszymi. Billy Bang należy do ścisłej światowej ekstraklasy, przynajmniej w mojej prywatnej klasyfikacji. Niestety nic nowego już nie usłyszymy, muzyk zmarł w zeszłym roku w wieku sześćdziesięciu kilku lat, a więc jak na skrzypka młodo, bowiem wielu, mimo tego, że to instrument wymagający sprawności gra wspaniale w wieku mocno zaawansowanym, czego dyżurnym przykładem był choćby Stephane Grappelly.

Dziś jednak o Billy Bangu i jednym z jego najlepszych albumów – „Bang On!”. To mieszanka znanych standardów i tych kompozycji, które lider napisał specjalnie z myślą o tym albumie i repertuarze koncertowym, bowiem album nagrała grupa muzyków, którzy często z liderem w owym czasie – połowie lat dziewięćdziesiątych, koncertowali.

Billy Bang nie był wirtuozem swojego instrumentu. Z pewnością specjaliści w jego grze dopatrzą się technicznych niedoskonałości, które będą potrafili w wyrafinowany i niezrozumiały dla zwykłego słuchacza sposób opisać. Był za to wybitnym Muzykiem, Artystą. Miał sporo do powiedzenia, jego muzyka zawsze była nasycona prawdziwymi emocjami. Ukoronowaniem owego opowiadania dźwiękami o prawdziwym życiu są jego albumy związane z wojennymi doświadczeniami z Wietnamu – „Vietnam: The Aftermath” i chyba nawet ciekawszy, nagrany nieco później „Vietnam: Reflections”. Grał też w niezwykle lekki sposób, sprawiający wrażenie, jakby wszystko działo się w studiu za pierwszym razem, jak to mówią – na setkę. Tak też brzmi płyta „Bang On!”.

Trzeba sporo odwagi i muzycznej wyobraźni, żeby wziąć skrzypce i zagrać „Swet Georgia Brown”, każdemu fanowi tego instrumentu ta melodia skojarzy się z wirtuozerskimi wykonananiami Stuffa Smitha i Stephane Grappelly’ego.  A tu proszę… Coś zupełnie innego. Równie nieortodoksyjnie potraktowana została kompozycja Ann Ronell „Willow Weep For Me”. Tu znowu za wzorzec można uznać wspólne nagranie dwu wspomnianych gigantów instrumentu. A Billy Bang bierze swoje skrzypce i gra to po swojemu…

Kompozycje własne lidera pozostawiają nieco więcej muzycznej przestrzeni dla pozostałych członków zespołu, wśród których na szczególne wyróżnienie zasługuje grający na fortepianie D. D. Jackson, który momentami gra akordy rodem z tanecznej rumby, co w nieco free-jazzowej konwencji powinno być zupełnie bez sensu, ale jednak znajduje swoje miejsce i uzasadnienie.

„Bang On!” to wyśmienicie zagrany kawał świetnego jazzu.

Billy Bang
Bang On!
Format: CD
Wytwórnia: Justin Time
Numer: 068944010523

Brak komentarzy: