Mam do skrzypków jazzowych słabość.
To z jednej strony sprawia, że każdy jazzowy album ze skrzypcami w roli głównej
zyskuje nieco, a z drugiej – skrzypkom jest trudniej, bo w mojej głowie zawsze
konkurują z tymi absolutnie najlepszymi. Billy Bang należy do ścisłej światowej
ekstraklasy, przynajmniej w mojej prywatnej klasyfikacji. Niestety nic nowego
już nie usłyszymy, muzyk zmarł w zeszłym roku w wieku sześćdziesięciu kilku
lat, a więc jak na skrzypka młodo, bowiem wielu, mimo tego, że to instrument
wymagający sprawności gra wspaniale w wieku mocno zaawansowanym, czego dyżurnym
przykładem był choćby Stephane Grappelly.
Dziś jednak o Billy Bangu i jednym
z jego najlepszych albumów – „Bang On!”. To mieszanka znanych standardów i tych
kompozycji, które lider napisał specjalnie z myślą o tym albumie i repertuarze
koncertowym, bowiem album nagrała grupa muzyków, którzy często z liderem w owym
czasie – połowie lat dziewięćdziesiątych, koncertowali.
Billy Bang nie był wirtuozem
swojego instrumentu. Z pewnością specjaliści w jego grze dopatrzą się
technicznych niedoskonałości, które będą potrafili w wyrafinowany i niezrozumiały
dla zwykłego słuchacza sposób opisać. Był za to wybitnym Muzykiem, Artystą.
Miał sporo do powiedzenia, jego muzyka zawsze była nasycona prawdziwymi
emocjami. Ukoronowaniem owego opowiadania dźwiękami o prawdziwym życiu są jego
albumy związane z wojennymi doświadczeniami z Wietnamu – „Vietnam: The
Aftermath” i chyba nawet ciekawszy, nagrany nieco później „Vietnam:
Reflections”. Grał też w niezwykle lekki sposób, sprawiający wrażenie, jakby
wszystko działo się w studiu za pierwszym razem, jak to mówią – na setkę. Tak
też brzmi płyta „Bang On!”.
Trzeba sporo odwagi i muzycznej
wyobraźni, żeby wziąć skrzypce i zagrać „Swet Georgia Brown”, każdemu fanowi
tego instrumentu ta melodia skojarzy się z wirtuozerskimi wykonananiami Stuffa
Smitha i Stephane Grappelly’ego. A tu
proszę… Coś zupełnie innego. Równie nieortodoksyjnie potraktowana została
kompozycja Ann Ronell „Willow Weep For Me”. Tu znowu za wzorzec można uznać
wspólne nagranie dwu wspomnianych gigantów instrumentu. A Billy Bang bierze
swoje skrzypce i gra to po swojemu…
Kompozycje własne lidera
pozostawiają nieco więcej muzycznej przestrzeni dla pozostałych członków
zespołu, wśród których na szczególne wyróżnienie zasługuje grający na
fortepianie D. D. Jackson, który momentami gra akordy rodem z tanecznej rumby,
co w nieco free-jazzowej konwencji powinno być zupełnie bez sensu, ale jednak
znajduje swoje miejsce i uzasadnienie.
„Bang On!” to wyśmienicie zagrany
kawał świetnego jazzu.
Billy
Bang
Bang
On!
Format:
CD
Wytwórnia:
Justin Time
Numer:
068944010523
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz