08 lipca 2020

ASAF - Silent Prayer

Klasyczny jazzowy kwartet, czyli coś, co tysiące razy doprowadziły do perfekcji największe światowe gwiazdy jazzu. W tej dziedzinie wszystko już było i jeśli choć odrobinę interesujecie się muzyką improwizowaną, z pewnością macie sporo podobnych płyt w swoich zbiorach. Po co zatem nagrywać kolejną? Bo może być równie dobra jak wszystkie inne i być zapowiedzią świetnych koncertów, których w wykonaniu największych gwiazd sprzed lat już nie posłuchamy, bo nie ma ich wśród nas. Dlatego właśnie warto nagrywać albumy według sprawdzonej formuły. Dziś płyty są zapowiedzią koncertów, a czasem pamiątką dla słuchaczy. Pół wieku temu były raczej częściej substytutem muzyki na żywo dla tych, którzy mieszkali w miejscach, do których gwiazdy z koncertami nie docierały.


Dlatego właśnie najnowszy album grupy ASAF wart jest zainteresowania. Zespół prowadzony przez Piotra Janowskiego w doborowej obsadzie i autorskim repertuarze pokazuje, że mimo faktu, że w muzyce wszystko już było, do sprawdzonych rozwiązań warto wracać, szczególnie, jeśli robi się to dobrze. Nie trzeba koniecznie eksperymentować. Ja zresztą za eksperymentami w muzyce nie przepadam, większość z nich się nie udaje, a te, które wydają się być ciekawe, szybko tracą swoją atrakcyjność nie wytrzymując próby czasu.

Zespół istnieje już ponad 15 lat, choć w ich przypadku trudno mówić tu o ciągłej i nieprzerwanej działalności. Reaktywacja zespołu po latach, związana z nagraniem płyty „Silent Prayer” z pewnością miała być wsparta koncertami, jednak z tymi na razie nie jest łatwo. Czy zatem na kolejny album zespołu znowu trzeba będzie czekać 15 lat – mam nadzieję, że jednak pojawi się nieco szybciej.

Podoba mi się przewidywalność muzyki stworzonej przez muzyków zespołu. Z takimi płytami chętnie spędzam długie wieczory, nie muszą pochodzić z Nowego Jorku. Nie muszą być kolejnymi nienagannymi wykonaniami znanych jazzowych standardów. Doskonały warsztat, wyśmienity saksofon i wyjątkowo moim zdaniem udane, zbliżające się do światowego poziomu dialogi saksofonu (Maciej Sikała) i fortepianu (Joanna Gajda), a także powrót na polską scenę jazzową lidera zespołu – Piotra Jankowskiego, który grał z Maciejem Sikałą jeszcze w latach osiemdziesiątych, a może i nawet wcześniej.

Kilka tematów momentami brzmi znajomo, choć ja już od wielu lat mam wrażenie, że każdą melodię już gdzieś słyszałem, zresztą cytaty wcale nie są czymś niewłaściwym, bo cytować też można ciekawie, a jednocześnie, jeśli to efekt zamierzony – powstaje dla słuchaczy zagadka. Jeśli podobieństwa do znanych melodii powstają tylko w mojej głowie – może to oznaki przeładowania doskonałą muzyką, której powstaje ostatnio sporo. Świat się zatrzymał, ciągle niewiele muzyki można posłuchać na żywo, a ja dzięki pomysłowi grania w Płycie Tygodnia polskiej muzyki na nowo odkrywam świat polskiego jazzu.

Polski jazzowy mainstream ma się dobrze, za sprawą takich projektów jak ASAF. Wolałbym jednak albo album koncertowy, albo całość nagraną w studiu – trochę nie rozumiem koncepcji takiej składanki jak „Silent Prayer”, choć warto zaznaczyć, że wszyscy, którzy odpowiadali za techniczną realizację nagrania spisali się na medal, wyczarowując z tej układanki w miarę jednolicie brzmiący album.

ASAF
Silent Prayer
Format: CD
Wytwórnia: Soliton
Data pierwszego wydania: 2019
Numer: 5901571096698

Brak komentarzy: