Muzyk gościł w Polsce (Jazz Jamboree 2002 – zdjęcie poniżej) dając wspaniały koncert. Przy okazji można było przekonać się, że jest w dobrej formie, nie widać po nim śladu ciężkiej choroby, z którą walczył wiele lat. Podawana z ust do ust opowieść głosi, że po ciężkiej chorobie mózgu na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy wycofał się całkowicie z życia muzycznego stracił pamięć, nie pamiętając swojej kariery muzycznej, nie poznając rodziny ani znajomych. W czasie rekonwalescencji uczył się zupełnie od zera gry na gitarze. Jeśli to prawda, to jest prawdopodobnie jedynym muzykiem na świecie, który uczył się gry ze swoich własnych płyt. Jeśli to prawda, to byłoby to rodzajem potwierdzenia umieszczenia przynajmniej części muzycznych predyspozycji gdzieś głęboko w genach. Jak było, pewnie nigdy się nie dowiemy, faktem jednak jest, że powrócił do dawnej formy.
Desperado to bardzo dobra płyta. Nagrana w towarzystwie dość przeciętnych muzyków pozwala wykazać się Patowi Martino nieprzeciętnym opanowaniem trudnej sztuki gry na 12 strunowej gitarze. Na płycie znajdziemy 5 kompozycji lidera i standard Sonny Rollinsa Oleo. To chyba właśnie ten utwór jest najciekawszy na płycie. W pozostałych kompozycjach razi trochę nadużycie elektrycznego fortepianu. Tam jednak, gdzie słyszymy przede wszystkim dźwięk gitary, muzyka jest znakomita. Każda nuta jest potrzebna, ma swoje własne, precyzyjnie określone miejsce. Specyficzny sposób frazowania lidera zawsze budził moje skojarzenia ze stylem gry Zbigniewa Seiferta i Johna Coltrane'a. Z tym drugim Pat miał zresztą kiedyś wspólnego nauczyciela. Ta myśl zawsze wracała w czasie słuchania starych płyt Pata Martino. Jednak w przypadku tej płyty jest ona szczególnie silna. To jednak porównanie, które nikomu nie przynosi ujmy.
Jeśli lubicie Les Paula, Charlie Christiana, Joe Passa albo Herba Ellisa to powinniście dołączyć do coraz większego grona fanów Pata Martino. Jeśli będziecie musieli wybierać spośród jego wielu nagrań, wybierajcie te koncertowe, na których muzyka jest jakby świeższa i pozostawiająca więcej miejsca dla improwizacji. Nie znaczy to, że Desperado to słaba płyta. Ona jest równie dobra jak wszystkie jego nagrania. Wciąż nie potrafię zdecydować się, którą płytę Pata Martino lubię najbardziej. To trudna decyzja. Może kiedyś urządzę maraton, wysłucham wszystkich po kolei i podejmę decyzję. Na razie nie żałuję czasu spędzonego po raz kolejny z Desperado.
Pat Martino
Desperado
Format: CD
Wytwórnia: OJC/Prestige
Numer: OJCCD-397-2/P-7795
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz