16 sierpnia 2010

Aziza Mustafa Zadeh - Shamans

Jeśli chcecie usłyszeć młodą, piękną dziewczynę, której życiową misją jest zniszczenie fortepianu, roztrzaskanie go na drobne kawałki, wdeptanie w ziemię pedałów i zniszczenie klawiatury, to dobry adres. To właśnie taka płyta. Nie jest to jednak bezmyślna destrukcja. To połączenie wielkiej energii z wyczuciem formy. Po wysłuchaniu pierwszych 2 utworów moją myślą było - Ona po prostu gwałci fortepian! Jednocześnie nie zapominając o swoich tureckich korzeniach. Płyta została nagrana w 2002 roku. Właściwie każda płyta Azizy to muzyczna perełka, może poza Dance Of Fire, gdzie Bill Evans (saksofon), Omar Hakim, Stanley Clarke i Al DiMeola stworzyli właściwie kolejną nijaką płytę fusion.

Dzisiejsza płyta jest uniwersalną mieszanką jazzowego frazowania, swobody interpretacyjnej z szacunkiem dla klasyki i odrobiną nut wschodnich. Nie wpisuje się jednak w nurt world music. Jest za bardzo klasyczna jak na płytę jazzową i za bardzo wschodnia jak na klasykę europejsko pojmowanej muzyki poważnej. Ciężko będzie ją pewnie znaleźć w sklepie. Sprzedawca może postawić ją na półkę z klasyką, widząc na przykład utwór Chopina, może pomyśleć, że to jazz, jeśli wysłucha początkowego fragmentu. Patrząc na okładkę może zdecydować, że to world music. Słuchając utworu tytułowego ten sam sprzedawca może pomyśleć, że to ambitny i wysmakowany pop z elementami kultury arabskiej. Utwór tytułowy - Shamans to odmienny akcent tej płyty. Artystka dodaje tutaj do ponadprzeciętnych umiejętności gry na fortepianie piękny glos. Zamykając oczy można przenieść się słuchając tego utworu na arabski bazar. Po chwili myślę, ze zabłądziłem tam z Urszula Dudziak. Artystka sprawnie nakłada kilka niezależnych ścieżek ze swoim głosem tworząc ciekawe polifonie. Wykazuje się też ponadprzeciętną skalą głosu i zakresem dynamiki. Trochę razi użycie sztucznie brzmiących elektronicznych podkładów. Może po prostu tego dnia w studiu nie było dyżurnych muzyków sesyjnych.

Słuchając takiej płyty żałuję, że tak wielu artystów nigdy nie zdobędzie większej popularności. Jeśli nie zostaną skierowani w tryby promocji wielkich wytwórni, nie nagrają teledysku, który będzie emitowany 20 razy dziennie przez MTV, to nie mają szans na popularność. A i jakiś skandal obyczajowy bardziej temu pomaga niż dobra płyta. Z drugiej strony ta dziewczyna miałaby na pewno szanse na dużą karierę. Pięknie wygląda, ma charyzmę, tworzy ciekawą muzykę, ma własny styl. Dobrze śpiewa i potrafi grać na fortepianie. Osobiście nawet cieszę się, że takiej kariery pewnie nie zrobi. Dzięki temu możemy mieć ją tylko dla siebie, w zaciszu domu, tam gdzie słuchamy muzyki, takiej jak sobie Aziza wymyśli, a nie takiej, jak trzeba, żeby zaistnieć.

Polecam tą płytę. Doskonale sprawdza się też w samochodzie, jednak tak jak każde dobre nagranie akustycznego fortepianu wymaga dobrego sprzętu i lubi jeśli korzystamy ze starodawnych lamp. Wtedy będzie można cieszyć się wszystkimi niuansami brzmieniowymi. No i wymaga skupienia i jest wciągająca. A to dzisiaj nieczęsto się zdarza. I jeszcze trudne do przegapienia wrażenie fascynacji artystki solowymi nagraniami Keitha Jarreta. Ale to przecież bardzo dobry wzorzec. Myślę, że tak właśnie grałby Keith, gdyby urodził się gdzieś w Turcji.

Aziza Mustafa Zadeh
Shamans
Format: CD
Wytwórnia: Decca
Numer: 028947023425

Brak komentarzy: