Tim Buckley to muzyczny i kulturalny fenomen. To prawdziwa amerykańska twarz Ameryki. Muzyk zupełnie nieznany i niedoceniany w Europie za życia, jak i teraz, w 35 lat po swojej śmierci. Podobnie jak tacy artyści jak Fred Neil, Tim Hardin czy Ramblin’ Jack Elliot. Nam w Europie pozostaje świadomość, że folk to Leonard Cohen i Bob Dylan. A dla zapaleńców jeszcze Pete Seeger i Woody Guthrie. A przecież Bob Dylan nie powstał w muzycznej próżni i nie tylko z fascynacji wierszami Woody Guthriego i Jacka Kerouaca.
Dzisiejsza płyta to zdumiewające odkrycie. Zachowane w wyśmienitej, jak na warunki rejestracji, formie nagranie. Rejestracja koncertu z ważnego historycznie miejsca. Muzyczna fotografia eksplodującego pomysłami wielkiego talentu Tima Buckleya. Płyta wydana w 2009 roku po raz pierwszy z taśm, które przeleżały prawie 40 lat gdzieś w zakurzonym schowku Izzy Younga, wielkiego promotora folku i właściciela Folklore Center.
A muzyka ? To świetne teksty, emocje i zaangażowanie, wyborny kontakt z publicznością. Kameralne wydarzenie – sala Folklore Center to jakieś 50 osób. To wielki duchem, choć młody i początkujący poeta, jego myśli, akustyczna gitara i wsłuchana w każde słowo publiczność. Publiczność inteligentna, ludzie, którzy nie znaleźli się tam przypadkiem.
Płyta raczej dla tych, którzy skupią się na tekstach, tak jak wszystkie wczesne płyty Buckleya. To nie są chwytliwe melodie, choć nie brak im uroku. To piosenki z tekstem. Nie znaczy to, że gra Tima Buckleya na gitarze jest zła. Jest dynamiczna i dobrze komponuje się z wysokim głosem artysty. Jednak Buckley to przede wszystkim poeta, a dopiero później gitarzysta. W latach siedemdziesiątych próbował bardziej skomplikowanej muzyki, tak jak większość folkowych wykonawców jego pokolenia, łącznie z Dylanem. To jednak tekst zawsze pozostawał podstawą jego dobrych nagrań. W kategoriach bliższych naszym polskim realiom, jego gra przypomina akustyczną wersję Johna Portera z płyty Magic Moments. To jednak tylko muzyczne podobieństwo, bo Porter to muzyk rockowy, a Tim Buckley to wielki amerykański poeta rocka. Ta nowa płyta jest równie dobra jak Dream Letter -Live In London 1968, czy studyjne Goodbye And Hello, czy Greetings From L.A. Choć na pewno przygodę z tekstami Buckleya warto zacząć od płyty koncertowej.
Tim Buckley
Live At The Folklore Center, NYC - March 6, 1967
Format: CD
Wytwórnia: Tompkins Square
Numer: 894807002189
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz