14
grudnia pomimo niekoniecznie świątecznej w Warszawie pogody, biorąc pod uwagę
nie tylko totalny brak śniegu, nawet w zapowiedziach i prognozach, ale także
temperature wskazującą na okolice połowy października, można już odkurzyć półkę
z muzyką, która tradycyjnie związana jest ze zbliżającym się okresem
otrzymywania prezentów i przyrzekania sobie rzeczy, których i tak później nie
robimy… Cała reszta to w sumie marketing, czasem sieci handlowych, kiedy
indziej nieco wcześniej utworzonych sieci wyznawców jakiejś wspólnej idei, albo
pomysłu na coniedzielne spotkania, z których większość uczestników niewiele
rozumie…
Tak,
czy inaczej, teksty opowiadające o zimie, a także te szeroko pojęte
chrześcijańskie odnoszące się do najbliższych okazji dominują ostatnio tam, gdzie
powinien być śnieg i gdzie wydaje nam się, że tutejsza religia jest
najważniejsza i najpopularniejsza na świecie, choć w sumie to tak nie jest…
Dobrej
muzyki można słuchać zawsze. Jestem w stanie wyobrazić sobie, że dźwięk
dzwoneczków i skrzypiących na śniegu sań może wspomagać w upalne lato
samochodową klimatyzację…
Jako,
że ktoś kiedyś wymysłił, że akurat 1 stycznia rok się zaczyna, to również w
nieunikniony sposób czas podsumowań. Tych pozytywnych, czyli w przypadku muzyki
nowych płyt, które zostały nagrane i do nas dotarły w ostatnich 12 miesiącach.
Na to będzie jeszcze czas… Oraz tych najsmutniejszych – wspominania tych, co
już dla nas nie zagrają… Dla mnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy mimo tego, że
odeszło wielu (w sumie jak co roku) znanych ludzi jazzu, największą stratą jest
niespodziewana śmierć Clarence Clemmonsa, prawdopodobnie najważniejszego już na
zawsze rockowego saksofonisty i duszy największego na świecie rockowego zespołu
The E Street Band. Koncerty Bruce’a Springsteena będą na wiosnę i to całkiem
blisko, bo na przykład w Pradze i Berlinie. Bilety chyba już się kończą, ale
być może jeszcze nie wszystkie zostały do sprzedaży skierowane. Na te najlepsze
tradycyjnie w Europie miejsca (stali bywalcy wiedzą czemu…), czyli Londyn,
Barcelonę, Oslo … biletów już chyba nie ma… Na koncertach niestety zabraknie
Big Mana, ja widziałem go w sumie na żywo pewnie ponad 30 razy… Jednak mimo
wielu niezapomnianych chwil w grudniu nie sposób nie wspomnieć rozpoznawanego
przez wszystkich fanów już od połowy lat siedemdziesiątych słynnego „Ho… Ho… Ho…”. Teraz już tylko z nagrań. W okresie przedświątecznym concert The E Street
Band widziałem tylko raz, jakieś 5 lat temu w Belfaście, dokąd udałem się
jedynie z tego powodu, że concert w Londynie sprzedał się w jakieś 4 minuty, a
w Belfaście trwało to godzinę, więc polska karta kredytowa zdążyła autoryzować
się na czas…. No i były na scenie czerwone czapki z pomponami i „Ho… Ho… Ho…”.
To w sumie jedno z najbardziej wzruszających muzyczno – świątecznych przeżyć … Posłuchajmyu
zatem z 2003 roku z Asbury Park z New Jersey…
* Bruce
Springsteen – Santa Claus Is Coming To Town – A Book Of Covers (The Wish: The
Bruce Springsteen Christmas Album)
Kolejny
zimowy fragment muzyczny będzie pochodził z płyty, która należy do tych
nielicznych wydawnictw mających na okładce choinkę z bombkami (w tym przypadku
akurat za choinkę przebrany jest uśmiechnięty lider zespołu), zdatnych do
słuchania przez cały rok. W mojej audycji nie usłyszycie największych
wokalistów i wokalistek jazzowych, którzy w towarzystwie największych orkiestr
i najlepszych aranżerów pod naciskiem największych muzycznych producentów, albo
w związku z obietnicami kontraktowymi nagrywali albumy świąteczne, które
ogólnie można nazwać „Moje Nazwisko Xmas With Strings”. Czasem jeszcze można
dołożyć Definite, Ultimate, The Best, Complete albo coś takiego. Kolejny
fragment to fusion, world music, kompletne pomieszanie pojęć. Ta płyta jest ze
mną już drugi świąteczny sezon. W zeszłym roku miałem tylko wersję analogową, wersja
cyfrowa jest dużo dłuższa i biorąc pod uwagę nasze zasoby sprzętowe, lepiej
nadająca się do radiowej prezentacji. Posłuchajmy zatem świąt w wersji
mongolsko-amerykańskiej.
* Bela
Fleck & The Flecktones – Jingle Bells – Jingle All The Way
Kolejny
wykonawca organizuje co roku, niestety tylko za Wielką Wodą
świąteczno-noworoczne rewie muzyczne z udziałem swojej wielkiej orkiestry,
chórku, wielu instrumentów dętych. Wykonuje materiał ograny w sposób nieco
niekonwencjonalny… I nikt jakoś nie protestuje, ludziom się podoba, ciekawe jak
byłoby u nas… W sumie nieważne. Nikt tego do Polski nigdy nie zakontraktuje, bo
byłoby za drogo. Dlatego po raz kolejny największą jazzową atrakcją grudnia
będzie Dee Dee Bridgewater, albo inna Wielka Diva…. Nuda, nuda, nuda…. W sumie
dziwię się, że Marcus Miller, Pat Metheny i Bobby McFerrin, pełniący rolę
dyżurnych uczestników letnich festiwali nie wpadli jeszcze na pomysł ogrywania
coraz mniejszych polskich miast ze świątecznym show… Brian Setzer, bo o nim
teraz sobie rozmawiamy, wydał swój świąteczny produkt w postaci płyty CD i DVD
z koncertem, więc można poczuć się odrobinę bliżej tej muzyki. W radiu niestety
obrazu nie będzie… Ale i tak warto… To również jedna z tych płyt, w której
nawet dzwoneczki nie obrażają wrażliwego ucha i sprawiają, że płyta sprawdza
się nie tylko w grudiej połowie grudnia w supermarkecie.
* The
Brian Setzer Orchestra – White Christmas – The Ultimate Christmas Collection
A
teraz będzie wielka muzyczna zagadka i zaskoczenie. W sumie to świetnie zaśpiewany
krótki muzyczny fragment i jedna z zagadek pod tytułem kto to jest…. Zaśpiewane
wyśmienicie, świetnie nagrane…. Posłuchajmy.
* Anita Lipnicka – Winter
Song – Wszystko się może zdarzyć
Teraz
będzie poważnie i religijnie. Zespół, który zagra, a właściwie zaśpiewa ma za
sobą delikatnie rzecz ujmując dość długą i owocną karierę estradową. Pewnie
mogliby złożyć album świąteczny z archiwów w parę chwil. Jednak kilka lat temu
weszli do studia i w dodatku zaprosili wielu niezwykłych gości. Może nawet była
wspólna wigilijna kolacja na szczycie… Choć płyty świąteczne nagrywa się zwykle
latem… Bo w grudniu gra się promujące je koncerty. Na płycie zaśpiewali między
innymi Tom Waits, Chrissie Hynde, Mavis Staples, Aaron Neville, George Clinton,
Robert Randolph, Les McCann i inni… Mówiąc o dość długiej praktyce estradowej,
miałem na myśli jakieś 70 lat…. Stali słuchacze już wiedzą… Zaśpiewa The Blind
Boys Of Alabama, najpierw krótka melorecytacja z Me’shell Ndegeocello, a
później nieco bardizje dynamiczne wykonanie „I Pray For Christmas” z Solomonem
Burke.
* The
Blind Boys Of Alabama feat. Me’shell Ndegeocello – Oh Come All Ye Faithfull –
Go Tell It On The Mountain
* The
Blind Boys Of Alabama feat. Solomon Burke – I Pray On Christmas – Go Tell It On
The Mountain
Kolejny
utwór będzie odmieniony w sposób równie trudny do rozpoznania, co ciekawy. To
będzie kolejny nieśmiertelny grudniowy standard. Melodia austriacka,
posiadająca również tekst w wielu językach. Tu jednak bez tekstu zagrana solo
na gitarze…
* Stanley
Jordan – Silent Night – Standards Volume 1
Zrobimy
teraz mały wyłom, otóż będzie orkiestra w towarzystwie znanego artysty, ale ni
ebędzie tekstu śpiewanego. „Christmas Cookin’” to dość dziwna płyta, jednak na
tle innych tego rodzaju produkcji wypada całkiem nieźle.
* Jimmy
Smith – God Rest Ye Merry Gentlemen – Christmas Cookin’
A
to jedno z dziwniejszych gitarowych wykonań kolędowych. Zagra Steve Vai, na co
dzień specjalista od raczej szybszych nut. Kiedy potrafi się powstrzymać,
wychodzi całkiem nieźle…
* Steve
Vai – Christmas Time Is Here – The 7th Song
Kolejna
płyta, to album artysty bardzo znanego. Do dziś co roku zastanawiam się, czy to
było na serio, czy to taki muzyczny dowcip…. Cóż. Boba Dylana stać na dowolny
styl. Nie pozwala swoim fanom przyzwyczaić się do czegokolwiek. Za wyjątkiem
wyśmienitych tekstów, choć na tej akurat płycie to raczej utwory standardowe…
* Bob
Dylan – Here Comes Santa Claus – Christmas In The Heart
Na
koniec miało być zupełnie coś innego, ale przyszedł Michał Fogg i właściwie
oprócz przywitania pierwsze słowa, które wypowiedział, to było “White Christmas”,
więc powróćmy do The Blind Boys Of Alabama. W roli gwiazdy wystąpi Les McCann.
* The
Blind Boys Of Alabama feat. Les McCann – White Christmas – Go Tell It On The
Mountain
Za
tydzień będą jeszcze ciekawsze ciekawostki zimowe…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz