Pora
na małą przerwę… Najczęściej naszą płytą tygodnia zostaje jakiś kolejny album
wielkiej gwiazdy, czasem troche za przysłowiową wysługę lat, czyli za to, że
ciągle jest dobrze… Nie sposób przecież od wielkich gwiazd wymagać, żeby każda
płyta była kolejnym arcydziełem. To zwyczajnie nie jest możliwe. Kiedy brakuje
nam kolejnej dobrej płyt Keitha Jarretta, Chicka Corea, Sonny Rollinsa, czy
Wayne Shortera, sięgamy do muzycznej młodzieży, trochę na kredyt, albo do free
jazzu, bo na tym terenie nikt nam nie powie, że się myliliśmy… Zawsze możemy
powiedzieć, że ten, kto krytykuje kolejną nowość free jazzu raczej jeszcze nie
widzi w tym sensu, ale kiedyś zobaczy…
No,
może to tylko w części racja… Jednak w tym tygodniu zajmiemy się płytą, która z
pewnością do historii jazzu nie przejdzie. Jest jednak doskonałą dawką pozytywnej
energii na zimowe wieczory. Jest muzyką ulicy na której spotkały się
amerykańskie dzieciaki z różnych zakątków kraju. Jest muzyką ulicy, na której
chciałbym mieszkać.
Jest
mieszanką wielu stylów. Znajdziemy tu jazzowy puzon. Wyśmienite solo gitary
Jeffa Becka. Znajdziemy też blues, świetnie nagrane chórki, sporo funky, zaraz
potem jeszcze więcej tradycji Nowego Orleanu w nowoczesnym wydaniu. W wiele
innych stylów i dźwięków. Ta mieszanka to jednak nie jest mielony kotlet z
resztek, a wybitnie przyrządzone danie. Nie próbujcie tej muzyki nazywać,
zwyczajnie się nią cieszcie… Zaczynajcie od niej dzień. Wtedy będzie na pewno
lepszy.
Czy
Trombone Shorty wyszedłby lepiej, gdyby próbował być nowym J. J. Johnsonem?
Pewnie nie, czasy nieco inne. Jednak z pewnością mógłby, gdyby tylko chciał. Ma
doskonałą technikę, gra na nietypowym instrumencie, dobrze porusza się
właściwie w każdym muzycznym stylu. Tak więc pracę muzyka sesyjnego ma
zapewnioną na zawsze… W ten sposób może być tu i tam ościem specjalnym, liderem
własnego zespołu, spędzić koncertowe lato w Europie, a w przerwach kombinować,
pisać własne kompozycje i nagrywać je tak jak chce i z kim chce. Z zapraszaniem
gwiazd na swoje autorskie płyty też nie będzie miał problemów, bowiem zwyczajem
jest, że jeśli tylko terminy pozwalają, gwiazdy chętnie uświetniają autorskie
projekty swoich sidemanów… W ten sposób na płycie znalazł się choćby Jeff Beck
– który korzystał z usług Trombone Shorty’ego na koncercie wydanym pod nazwą „Rock
'N' Roll Party Honoring Les Paul” w 2011 roku. O tej płycie przeczytacie tutaj:
Repertuar
płyty to świetnie napisane piosenki, żadna z nich nie zostanie pewnie światowym
przebojem, ale też trudno będzie którejkolwiek z nich zarzucić muzyczny banał…
To kompozycje lidera, opracowane wspólnie z kolegami z zespołu.
Jak
zwykle w wypadku takich projektów, gwiazdy nagrywały gdzieś bliżej swoich
domów, pewnie często bez fizycznego kontaktu z muzykami zespołu. To często się
nie udaje. Tu udało się wyśmienicie. Obróbki studyjnej nie słychać. Również
tego, że lider gra na wielu instrumentach, więc pracy w studiu miał sporo. Z
pewnością ścieżki nagrywane były po kolei… Można grać bowiem na 2 gutarach, 3
saksofonach, gitarze i saksofonie, ale jednocześnie grać na puzonie i śpiewać
raczej się nie da…
Świetna,
pozytywna, niebanalna i bardzo muzykalna, może mało improwizowana, ale z
pewnością staranna i uczciwa płyta, którą polecam…
Trombone
Shorty
For
Blue
Format:
CD
Wytwórnia:
Verve
Numer:
602527693798
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz